Dylematy sadownika – sprzedać po zbiorach czy przechowywać?

 

Odwieczne pytanie: sprzedawać po zbiorach czy trzymać, nabiera w tym sezonie niebagatelnego znaczenia. Cena, którą proponuje się w tym momencie za Galę prosto z drzewa – około 2 zł, jest zadowalającą, lecz deficyt jest tak olbrzymi, że wiosna może przynieść jeszcze wyższe stawki. Nie wiadomo jednak, czy import owoców z południowej półkuli nie odbije się na nich negatywnie. Jakie dylematy stają przed producentem?

Chociaż na rynku są już odmiany letnie, główny zbiór jabłek rozpocznie się dopiero za kilka dni odmianą Gala. Przymrozki nie dotknęły jej w dużym stopniu, toteż w większości gospodarstw plony będą duże. Gala jest jedną z najdroższych odmian na naszym rynku, cieszy się zainteresowaniem większości potencjalnych rynków, dlatego sadownicy wiążą więc z nią duże nadzieje.

Od kilku lat nad cenami ciąży rosyjskie embargo, w tym sezonie doszły jeszcze ograniczenia w plonach przez przymrozki oraz grad.  Ci sadownicy, którzy mają na drzewach jabłka, liczą, że ten rok pozwoli im wyrównać straty z poprzednich sezonów. Toteż oczekiwania cenowe są bardzo duże. Podpierają się przy tym cenami za jabłka przemysłowe z końcówki sierpnia, kiedy sięgnęły to one pułapu 0,85 zł/kg czy też ceną za jabłka na obieranie: 1,00-1,10 zł/kg. Wrażenia nie zrobiła nawet na nich próba manipulacji cenami przez zakłady przetwórcze.

Systematycznie pojawiają się oferty sprzedaży owoców Gali już zerwanej bądź jeszcze tej na drzewie. Ceny sięgają pułapu 1,80-2,50 zł/kg, w zależności od sportu (Must/Royal) oraz wielkości (+60/+70).  Z niecierpliwością wszyscy czekają na większą ilość transakcji oraz większe partie, tak aby wyznaczyła się cena rynkowa i tendencja w handlu.

Ceny za Galę wyznaczą również pewien pułap cen jabłek prosto z drzewa, ponieważ, jeśli stawki za tę odmianę będą krążyły wokół, np.: 1,80 zł/kg, to wówczas nikt nie zapłaci 1,50-1,80 za odmiany standardowe (Ligol, Jonagold, Szampion), a wiadomo, że taka cena byłaby satysfakcjonująca dla sadowników, którzy po przymrozkach oczekują właśnie takich stawek.

Producenci są pewnie siebie, bo widzą skutki swojego bojkotu skupów po nieuzasadnionych obniżkach. Poza tym dochodzą ich informacje o dobrych cenach Gali na rynkach zachodnioeuropejskich, gdzie odmiana ta zrywana jest około 2-3 tygodni wcześniej niż u nas. Wprawdzie nie wszystkie polskie jabłka są wysokiej jakości, ale wobec deficytu jabłek w Europie, możemy spodziewać się, że tamtejsi kupcy będą posiłkowali się naszymi owocami, oferując atrakcyjne stawki.

Pewne przesłanki wskazują, że jakość naszych owoców powinna się polepszyć w tym sezonie. Główne cechy jakościowe to rozmiar i kolor. Warunki do wybarwienia są aktualnie dobre i na tydzień przed zbiorem głównej partii owoców, większość z nich już posiada obfity rumieniec. Wobec ograniczonego zawiązania innych odmian, sadownicy będą mieli więcej czasu na zbiór i będą mogli go przeprowadzić w kilku etapach, to i odsetek owoców z kolorem poniżej 60-70%  powinien być minimalny.

Gorzej może być z wielkością owoców. Dużo producentów zrezygnowało z przerzedzania, z obawy o plonowanie drzew po przymrozkach bądź z przeświadczenia, że w roku takim jak ten sprzeda się wszystko. Wielu jednak w lipcu i sierpniu ruszyło do rozrzedzenia jabłek. Również susza sierpniowa nie była zbyt dotkliwa, a na okres największego przyrostu masy (ostatnie 14 dni) Polskę nawiedziły bardzo obfite deszcze, skutecznie nawadniając drzewa.

Odwieczne pytanie: czy już sprzedawać czy trzymać, nabiera w tym sezonie niebagatelnego znaczenia. Cena około 2 zł jest bardzo dobrą ceną, lecz deficyt jest tak olbrzymi, że wiosna może przynieść jeszcze wyższe ceny.

Gala Royal w Niemczech kosztuje 1,3 – 1,9 eur/kg (cena w "małych hurcie"). Jeśli zachodni sadownicy opróżnią bardzo szybko swoje magazyny to wówczas kupcy mogą się upomnieć o naszą Galę, windując ceny jeszcze wyżej niż te 2,00 zł/kg. Istnieje jednak niebezpieczeństwo importu z południowej półkuli: Chile, Nowa Zelandia, o których wspominał w ostatnim felietonie profesor Makosz. Na najbogatszych rynkach UK, Niemcy, Skandynawia owoce z krajów południowych są obecne co roku. Nie można też zapominać, że nasze owoce odstają jakościowo od tych z Nowej Zelandii czy Zachodniej Europy i nabywcy chcą, aby cena to odzwierciedlała.

 

 

 

Komentarze  

+5 #1 Guest 2017-09-04 13:27
Wreszcie konkretny artykuł. Klarownie przedstawione za i przeciw, szanse i zagrożenia. Trafił się sezon, że to sadownicy a nie pośrednicy rozdają karty i zobaczymy czy będą oni potrafili rozegrać rynek, czy też znowu dostaną po dupie.
Cytować

Powiązane artykuły

X