Zmiany na Ukrainie  – nasi pracownicy zapłacą 20% podatku od zarobku

Następuje zmiana podejścia w ukraińskim prawie podatkowym. Rząd nakazał obywatelom składanie deklaracji podatkowych o zarobkach uzyskanych w Polsce. Chociaż podatek nie jest nowością, wcześniej nie był egzekwowany. Do deklaracji potrzebne będą umowy i rachunki od polskich gospodarzy. Oznacza to, że pracownicy z Ukrainy zapłacą 20% podatek od kwot widniejących na umowach, czyli w większości przypadków od 13,70 zł/h. A niektóre z polskich urzędów pracy wciąż nie godzą się na niższe stawki wpisywane na zezwoleniach.

Od początku istnienia nowych przepisów o zatrudnianiu pomocników przy zbiorach, sadownicy informowali, że niektóre urzędy pracy stosują interpretacje przepisów niezgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Po interwencji sadowników udało się wyjaśnić miedzy innymi, jak liczyć 9-miesięczny okres możliwości pobytu w Polsce na wizie 05b. Przypomnijmy, że początkowo urzędnicy określali, że okres 9-miesięcznego pobytu w Polsce liczy się od pierwszego dnia pobytu Ukraińca w naszym kraju, niezależnie od celu tego pobytu. W tym przypadku Minister zareagował jednak szybko, oficjalnie regulując tę kwestię.

Inna spór to wynagrodzenie minimalne. Ustawa wprost mówi, że do umowy o pomocy przy zbiorach nie stosuje się stawki płacy minimalnej (13,70 zł/h w roku 2018,  a ponad 14 zł/h w 2019),  jednak nie wszystkie Urzędy widzą to w ten sposób. Powołując się na ustawę o rynku pracy (która reguluje działania UP) zezwolenia wystawiają tylko na 13,70 zł/h albo odmawiają ich wydania.

Choć skargi do Ministerstwa Rolnictwa złożono już dawno, sprawa jest „wyjaśniana”. Przy niskich cenach owoców konieczność zapłaty stawki minimalnej, tym bardziej, że większość pracowników sezonowych ma zapewniony nocleg, a nierzadko również część wyżywienia, jest krzywdzące. Z tego względu, chociaż rachunek wystawiony jest na 13,70, to w porozumieniu z pracownikami wypłacana jest stawka rynkowa, czyli około 10,00 zł na godzinę.

Sytuacja zaczyna się jednak komplikować, ponieważ ukraińskie władze wzięły pod lupę dochody obywateli, którzy przyjeżdżają do pracy sezonowej do Polski. NBP wyliczył, że Ukraińcy przesyłają do swojego kraju ponad 3,2 mld zł! Warto zwrócić uwagę, że 20% (bo taka stawka podatku obowiązuje na Ukrainie) od 3,2 mld zł to 640 mln, czyli prawie 200 mln USD. Jednak to nie wszystko, tamtejszy urząd skarbowy wpadł na pomysł, że będzie pobierał nie 20% od oficjalnych transferów (Wester Union, Money Gram, przelewy bankowe – te pieniądze mógł dokładnie policzył NBP), ale nakaże wszystkim obywatelom Ukrainy wyjeżdżającym do pracy sezonowej w Polsce deklarować, ile zarobili w naszym kraju na zbieraniu jabłek, truskawek itp. Do deklaracji chcą umowy i rachunki. Dokładnie te umowy i rachunki, jakie dostają od polskich rolników i które zwierają stawkę 13,70 zł/h.

Oznacza to, że pracownicy sezonowi z Ukrainy już niedługo będą płacić podatek od zarobków ze stawką ponad 14 zł/h. Co więcej, Ukraina postanowiła obciąć dotacje na gaz tym, którzy nie płacą podatków na Ukrainie (czyli de facto pracują sezonowo w Polsce). Są to spore sumy, a na Ukrainie praktycznie każdy ma ogrzewanie gazowe. Niestety, ironista mógłby powiedzieć, że w sytuacji najlepiej odnaleźli się ci Ukraińcy, którzy przyjechali do nas na biometrii i przez 90 dni pracowali nielegalnie. Oficjalnie nie pracowali u nas, a jeśli nie przesyłali pieniędzy oficjalnymi kanałami, konieczność zapłacenia wysokiego podatku ich ominie.

Jakie ma to konsekwencje dla polskich sadowników? Odczujemy je pewnie dopiero latem i jesienią. W zależności od tego jak rozwinie się sytuacja, może się okazać, że pracownicy sezonowi nie zgodzą się na dalsze, umowne potrącanie ze stawki godzinowej za noclegi i media.

Na Zachodzie pracodawcy potrącają pracownikom za mieszkanie, wodę, prąd czy gaz. Nasza umowa o pracy sezonowej na to nie pozwala. Oczywiście stawkę za pracę wyznacza rynek, bo ten określa równowagę między podażą pracy (ilością chętnych do pracy z Ukrainy), a popytem na nią (ilością owoców do zebrania). Warto również zauważyć, że UP nie zezwalają na zatrudnianie na część etatu  – minimum to pół etatu (20 godzin w tygodniu).

Oczywiście powierzanie pracy na warunkach innych niż w umowie i zezwoleniu jest karane grzywną. Niestety, ze względu na przepisy, które miały ułatwić zatrudnianie, część producentów ciągle porusza się w szarej strefie, narażając się na kontrole i potencjalne kary, bo ciągle rzeczywistość zatrudniania jest inna niż dokumenty, na podstawie których zatrudniamy.

 

Komentarze  

0 #2 Roman 2019-02-21 16:46
Jacy nasi???pracownicy i już...

Znana jest lojalność ukraińskiego pracownika nie od dziś....

Teraz dzwonią,kierowcy podjeżdżają na podwórko z pracownikami,że tacy chętni do pracy..grzecznie pytam gdzie byli na jesieni????i odsyłam do gospodarza,którego jabłka rwali a mnie mieli w dupie....

I
Cytować
+8 #1 Artur 2019-02-19 17:11
To nie powinno być tak, że stawki za godzinę są sztywne / np. 14 zł / a ceny za jabłka giętkie, czyli od 8 do 30 groszy...
Cytować

Powiązane artykuły

X