Co nam opada?

Dziś już widzimy, że plonowanie jabłoni nie będzie rewelacyjne, szczególnie dotyczy to Jonagolda i jego mutacji. Jednak słabo też wygląda sytuacja w grupie Red Deliciousa, ale też i wielu innych odmian, w zależności od lokalizacji. Nawet Szampion czy Gala, w niektórych sadach, mają bardzo słabe zawiązanie. No i teraz pytanie, dlaczego?

Wielu wskazuje na zimowe mrozy i duże spadki temperatur. Jestem jednak sceptyczny do tej tezy. Oczywiście na Jonagoldach był to problem, lecz nie aż tak duży. Zwróćmy uwagę, że przemarznięte pąki raczej nie kwitły, zamierały w fazie zielonego pąka bądź dawały jeden, zamiast pięciu, kwiat. Opad nie jest też spowodowany niemożnością wykarmienia zawiązków przez drzewa, bo oględziny tego co spada, wskazują raczej na to, że spadają zaschnięte kwiaty a nie zawiązki. Po prostu aura (deszczowo i chłodno) sprawiły, że pszczoły nie zdołały odwiedzić tylu kwiatów, aby zbudować pożądany przez nas plon.

Jeśli powyższa ocena jest słuszna, to natura kolejny raz uświadamia nam jak bardzo jesteśmy od niej zależni. W USA standardem jest wypożyczanie pszczół na okres kwitnienia. Do tej pory uznawaliśmy to za fanaberię. Jednak może się okazać, że naturalne zagęszczenie zapylaczy w przyrodzie jest zbyt małe, aby dać nam gwarancję normalnego plonu. Oczywiście przy korzystnych warunkach pogodowych raczej jest ich wystarczająca liczba i – jeśli tylko mogą pracować całe dnie – to dadzą nam godziwe plony. Niestety, natura bywa nieprzewidywalna. Tak jak nie wiemy, czy przyjdą wielkie mrozy, przymrozki wiosenne czy też gradobicia latem, tak też nie wiemy czy aura podczas kwitnienia będzie sprzyjała oblotom pszczół czy nie. Myślę, że czas pomyśleć i o takim ryzyku. Chyba wynajmowanie pszczół – jak ma to miejsce w USA – nie stanie się szybko u nas standardem, lecz własna hodowla murarki już chyba powinna. Jest ona praktycznie bezobsługowa i daje szybkie przyrosty populacji. Choć nie wyprze pszczoły miodnej, to może stanowić istotne jej uzupełnienie. Pszczoła miodna to jednak gatunek, któremu należy poświęcić sporo pracy, uwagi i nie wszędzie da się ją hodować. Natomiast domek dla murarki możemy postawić prawie wszędzie i naprawdę dość tanio zbudować naprawdę znaczącą populację w swoim sadzie. A to ważne, bo – jak widać w tym roku – ryzyko braku zapylenia jest ogromne i może przynieść kolosalne straty.

Informacje o identycznej sytuacji napływają też z innych krajów, szczególnie z Niemiec. Landy w byłym NRD miały podobną aurę i też mają dość słabe związanie. Już teraz widać na rynku niemieckim silne zainteresowanie importem czereśni, bo rodzimej nie starczy. Antycypując niewielkie zbiory poważni dystrybutorzy już szukają tych owoców w innych krajach, w tym również napływają zapytania do polskich sadowników. Nie chciałbym wysnuwać wniosku, że z jabłkami będzie podobnie, bo tutaj przepływy wyglądają jednak trochę inaczej.

Na koniec napiszę – raczej jako ciekawostkę – że już rozmawiałem z jednym sadownikiem, który zdecydował się przechować swojego Red Jonaprinca do nowych zbiorów. Po weryfikacji stanu owoców w chłodni oraz aktualnych cen na rynku, postanowił je trzymać do końca września. Zobaczymy, czy się uda mu zarobić.

Komentarze  

+2 #7 Roman 2021-06-10 21:33
Samopylne odmiany czereśni też ostro lecą na podłogę
Raczej to sa efekty zimowego mrozu niż wiosennych przymrozków i problemów z zapyleniem
Cytować
0 #6 Filozof 2021-06-10 16:35
Roman trafił w punkt, mrozowe uszkodzenia podstawy pąka. Okazuje się że w zimę różnica kilku stopni między kwaterami przy tak dużych mrozach może spowodować przemrożenie wiązek przewodzących. I tak jak Sadownik 2 napisał owady zapylające są niezbędne jeżeli chodzi o uprawy pestkowe, bez dobrego zapłodnienia praktycznie nie będzie plonowania np. czereśni. Ale inaczej ma się sprawa jeżeli chodzi o uprawy ziarnkowe, praktycznie owady są tu zbędne gdyż wszechobecne jest zjawisko partenokarpii, a już najlepszym przykładem są grusze. Sam osobiście posiadam ule pszczół miodnych, bo lubię te owady, ale bardziej jeszcze miód, ale po prostu nie zgodzę się z autorem że jabłonie nie będą zawiązywać bo pszczoły ich nie zapyliły, gdyby artykuł był o czereśniach to bym przyznał 100% racji.
Cytować
+1 #5 Sadownik2 2021-06-10 10:19
Wiele czynników ma wpływ na opad i każdy ma tu rację.Wpływ zapylenia i zapłodnienia( o czym nie wszyscy pamiętają,że zapylony kwiat przy nie korzystnych warunkach może nie zostać zapłodniony,bo łagiewka pyłkowa nie dotrze do zalążni-to daje często duży opad w czereśniach)oraz podmarznięcie podstawy pąka zimą.Jeśli chodzi o warunki podczas kwitnienia to u mnie najgorsze były na pełnię kwitnienia Amersa(pszczoły mam nie daleko,a w sadzie sporo uli z murarką)i ta odmiana posypała się dramatycznie;kiepsko było dla czereśni wczesnych i tu teraz jest mega opad;lepiej dla czereśni późnych i tu jest przyzwoicie.Natomiast podmarznięcie podstawy pąka występuje w danych warunkach przy określonej temperaturze i jeśli jest graniczna dla istotnych strat,to różnice mogą być ogromne dla poszczególnych kwater a nawet w danej kwaterze dla poszczególnych drzew.Dla zobrazowania czysto teoretyczne dane: w temp -8 w tej fazie rozwoju przemarza 70% pąków ale już przy -7,5 przemarza 40% a przy -8,5 przemarza 90%.To są wielkości podane"na rybkę" ale wiemy że różnica jednego stopnia przy bezwietrznej pogodzie,może występować w danej kwaterze co kilka metrów.I przy granicznych! temperaturach wywołujących straty mamy potem łaciate zawiązanie.
Cytować
+2 #4 Albin 2021-06-09 20:19
A może jest to po prostu przemienność ? I nie da się co roku wycisnąć z hektara 50 ton a nawet więcej...W końcu przyroda też ma swoje ograniczenia...
Cytować
0 #3 Mariusz 2021-06-09 17:36
Cytuję Filozof:
Ciekawa teoria autora teksu, tylko chciałbym żeby w takim razie mi Pan wyjaśnił, dlaczego na jednej kwaterze Prince mi się obsypał praktycznie do zera, a na drugiej oddalonej o niecałe 300 m jest tak gęsty że musze go przerzedzać. Co pszczoły stwierdziły, że tu w deszcz latamy z parasolkami, a tam olewamy sprawę.(Kwitnienie na obydwu kwaterach było bardzo obfite)

Pewnie wiek drzew
Cytować
+2 #2 Roman 2021-06-09 17:11
Cytuję Filozof:
Ciekawa teoria autora teksu, tylko chciałbym żeby w takim razie mi Pan wyjaśnił, dlaczego na jednej kwaterze Prince mi się obsypał praktycznie do zera, a na drugiej oddalonej o niecałe 300 m jest tak gęsty że musze go przerzedzać. Co pszczoły stwierdziły, że tu w deszcz latamy z parasolkami, a tam olewamy sprawę.(Kwitnienie na obydwu kwaterach było bardzo obfite)


Czy wysokość npm w obu kwaterach jest jednakową?jakiś las?budynki?
Ja obstawiam zimowe mrozy.uszkodzenie podstawy paka.zakwitlo i nie zawiązało.
Cytować
+1 #1 Filozof 2021-06-09 16:29
Ciekawa teoria autora teksu, tylko chciałbym żeby w takim razie mi Pan wyjaśnił, dlaczego na jednej kwaterze Prince mi się obsypał praktycznie do zera, a na drugiej oddalonej o niecałe 300 m jest tak gęsty że musze go przerzedzać. Co pszczoły stwierdziły, że tu w deszcz latamy z parasolkami, a tam olewamy sprawę.(Kwitnienie na obydwu kwaterach było bardzo obfite)
Cytować

Powiązane artykuły

Puste sady

Patron sadowników

X