„Naciski polskich rolników nie mają wpływu na kontrole ukraińskiej żywności”?

13 lipca w Warszawie odbył się protest polskich sadowników w związku z dramatycznie niskimi cenami owoców. Wówczas jednym z postulatów było wzmożenie kontroli owoców (przede wszystkim malin) importowanych z Ukrainy. Sadownicy byli oburzeni, że polskie maliny gniją na krzakach, podczas gdy przetwórnie na terenie naszego kraju, importują owoce z ww. kraju. Jak wówczas zapewniano protestujących producentów, miały być dołożone wszelkie starania, aby wzmóc kontrole bezpieczeństwa tych owoców. Tymczasem, na stronie ukraińskiego stowarzyszenia producentów owoców, czytamy, że strona polska zapewniła, że protesty rolników nie mają wpływu na działalność Ministerstwa,  w szczególności kontroli ukraińskiej produkcji rolnej.

Na stronie ukraińskiego Stowarzyszenia ukazał się późnym latem oficjalny komunikat w tej sprawie. Dowiadujemy się, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy poinformowało Stowarzyszenie Ukrsadprom o środkach podjętych w sprawie doniesień Stowarzyszenia o niedopuszczalnych wypowiedziach polskich rolników pod adresem ukraińskich producentów oraz ich produkcji podczas strajku 13 lipca b.r. w Warszawie.  

W odpowiedzi na zapytanie MSZ Ukrainy przekazane za pośrednictwem Ambasady Ukrainy w Polsce, polskie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi odniosło się do wydarzeń z 13 lipca b.r. Ministerstwo ze zrozumieniem podeszło do sygnałów Ambasady Ukrainy, i zapewniło, że naciski polskich rolników, nie wpływają na działalność Ministerstwa, w szczególności na kontrole ukraińskiej produkcji rolnej, a także poinformowało o zamiarze dalszego rozwijania wzajemnego partnerstwa i współpracy z Ukrainą w kwestii produkcji rolnej. Dalej, MSZ Ukrainy, uznało za celowe omówienie kwestii spraw ukraińskich rolników podczas piątego posiedzenia ukraińsko-polskiej grupy roboczej ds. współpracy rolniczej jesienią b.r.

Według Stowarzyszenia, podczas protestu rolnicy wypowiadając swoje oburzenie na temat rozwoju plantacji malin na Ukrainie, obrazili ukraińskich rolników. 25 lipca b.r. Stowarzyszenie Ukrsadprom, wysłało do MSZ Ukrainy, Pana Pawała Klimkina, list, w którym apeluje o obronę prawa ukraińskich sadowników i kroki przeciw niedopuszczalnemu ich obrażaniu i zapobieganiu obrażaniu oraz umniejszaniu malinowej produkcji, jaka jest eksportowana z terytorium Ukrainy.

 

Jak widać, mamy pewną sprzeczność, bo każda ze stron informowana jest o przeciwnych krokach. 

 

Źródło informacji: Ukrsadprom, komunikat z 29.08

Komentarze  

+1 #6 eliza 2018-10-09 15:27
Kontrolować tak jak nasze są kontrolowane i wprowadzić na nie embargo tak jak Ukraina wprowadzila na mięso i inne nasze produkty ! DBAJMY O SWOJĄ GODNOŚC BO SŁUŻALCZOŚĆ WOBEC NICH STANIE SIĘ GROŻNA
Cytować
+2 #5 Andrzej 2018-10-07 21:36
@Stasiek... Postulat aby zamieszczać na opakowaniu informację skąd pochodzi dany produkt jest słuszny i nienowy...I z pewnością informacja że pochodzi zza granicy działałby na korzyść produktów polskich...Nie zapominajmy jednak że i ten kij ma dwa końce, bo jeśli śledzisz informacje na tym portalu to wiesz, że tak jak my możemy mieć obawy w stosunku do produktów ukraińskich, tak Czesi mogą mieć w stosunku do polskich, zwłaszcza jabłek... Obawy, które mogą rozwiać tylko rzetelnie przeprowadzone badania... A napływ do polski ukraińskich malin jest dla mnie skandalem nie dlatego że są zanieczyszczone / brak jest stosownych badań, które trzeba było zrobić / /, ale w pierwszej kolejności dlatego, że polskie maliny pozostają nie zebrane na krzakach z różnych powodów... I podobnie jest z pojawiającymi się w polskich / polskich ? / sklepach jabłuszkami z Chile i cholera wie jeszcze skąd...
Cytować
+2 #4 Andrzej 2018-10-07 19:25
No i stało się tak jak przewidywałem, że po moim komentarzu przeważą minusy... A stawiają je z pewnością ci, którzy nawet bez analiz wiedzą że ukraińskie maliny są zatrute i wiedzą czym są zatrute...Więc w tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na wyniki badań kontrolnych... A czekając na kolejną porcję łapek w dół, w dalszym ciągu twierdzę że bez względu na wyniki badań, fakt wpływania do Polski malin skądkolwiek, gdy nasze pozostają na krzakach, pozostaje skandaliczny...
Cytować
+4 #3 Stasiek 2018-10-07 17:30
Może wystarczyłoby pisać na produkcie końcowym skąd pochodzi surowiec do produkcji. Ciekawe jaka by była sprzedaż takich soków z UA lub ChRL. Chyba można to zrobić bo przecież nie są w UE a była by to presja na zakłady aby produkować z krajowego surowca bo każdy wie że nasze jest lepsze. Np na mięsie wieprzowym w Biedronce jest dokładnie napisane skąd jest mięso i miejsce uboju. Na sokach też należałoby pisać kraj pochodzenia surowca i zakład który wytłoczył koncentrat.
Cytować
+12 #2 Gucio 2018-10-07 13:14
To się w głowie nie mieści. Wspomagajcie dalej upadline a oni mają embargo na nasze owoce,warzywa,zboża i wieprzowina. Ukry nie są nawet w Unii nie wiem jakim cudem zalewają nas swoim chłamem.
Cytować
-5 #1 Andrzej 2018-10-07 11:02
Pewnie zaraz nałapię minusów, gdy powiem że trochę tej presji na wzmożenie kontroli nie rozumiem...Bo zakłada ona z góry że te ukraińskie maliny są zatrute, bo pryskane, no czym ... Arszenikiem ?... Azotoxem ?... Przecież tam są też ludzie, którzy chyba wiedzą co robią i wiedzą czym pryskają... Ale zgodzę się z tym, że sprowadzanie malin z Ukrainy, w sytuacji gdy nasze pozostają na krzakach, to SKANDAL !
Cytować

Powiązane artykuły

X