Jak walczyć z niechcianym importem owoców?

Przyglądając się działaniom naszych sąsiadów zza Odry, trudno nie przyznać im tytułu lidera w skutecznym bronieniu się przed zalewem importowaną żywnością. Tym razem rzecz dotyczy tureckich czereśni, których duża ilość pojawiła się w niemieckich supermarketach. Niemieccy konsumenci nie powinni kupować owoców z importu z uwagi na… dobro środowiska i klimatu. Poniżej streszczenie stanowiska regionalnego stowarzyszenia rolników. Wnioski można wyciągnąć samodzielnie, jednak trzeba przyznać, że ochrona swojego rynku na fali trendu „eko", to strzał w dziesiątkę. 

– Jak to możliwe, że na przykład tureckie czereśnie traktowane środkami ochrony roślin zakazanymi w Niemczech trafiają na półki w niemieckich supermarketach – cytuje słowa prezesa regionalnego stowarzyszenia producentów Fachgruppe Obstbau Bonn/Rhein-Sieg, Ferdinanda Völzgena, wypowiedziane podczas spotkania sadowniczego dla producentów z Nadrenii, niemiecki serwis fruchtportal. Jak zauważa prezes, nawet, gdyby tureccy producenci przestrzegali „prawnie dozwolonych maksymalnych poziomów pozostałości pestycydów”, byłoby niezrozumiałe, że te czereśnie trafiają do konsumenta. Niemieckim producentom trudno konkurować pod względem kosztów produkcji z producentami z Turcji.

– Jesteśmy karani za przejście na bardziej przyjazne dla środowiska sposoby produkcji, zgodne z wymogami prawa – mówi Völzgen. A zdaniem Bernharda Burdicka z Centrum Konsumenckiego NRW, dla wielu konsumentów to niższe zużycie energii, a tym samym ochrona klimatu,  jest najważniejszym argumentem za zakupem żywności regionalnej i sezonowej. – Taka żywność smakuje lepiej – mówi.

Według Niemców, nie można nie wziąć pod uwagę, jaki wpływ na środowisko ma transport.  W przypadku regionalnych czereśni, transport ciężarowy w promieniu 250 km pochłonąłby 25-30 ml oleju na kilogram czereśni, w przypadku włoskich 100-150 ml, z południowej Turcji około 250 ml. Dłuższe trasy to większa emisja, co w przypadku tureckich czereśni oznacza odpowiednio 6-krotnie większy negatywny wpływ na klimat”  – wyjaśniają.

– Jeśli nie zostaną stworzone lepsze warunki dla regionalnych sadów, w 2030 roku w supermarketach będą tylko owoce pochodzące z krajów o niskich płacach, gdzie nie liczy się dobro klimatu i ochrona gatunków – cytuje serwis.

Niemiecki konsument będzie jeździł swoim samochodem elektrycznym do supermarketu i kupował owoce z czystym sumieniem. Nie można tego zmienić, ponieważ przyjazna dla środowiska produkcja tuż pod progiem zostanie zniszczona, zamiast tego owoce będą transportowane tysiące kilometrów, a owady wyginą przez nieukierunkowaną ochronę upraw.

Wezwanie do reakcji polityki jest niezbędne. Nadszedł czas, aby wszyscy wnieśli swój wkład w ochronę klimatu. Konsumenci powinni przyglądać się etykietom owoców podczas dokonywania zakupów, oszczędzać  CO2 i inne gazy cieplarniane poprzez zakup lokalnych owoców, a także wspierać lokalną gospodarkę, co poprawi zatrudnienie w regionie.

W imieniu wielu młodych producentów owoców poproszono konsumentów o wsparcie rodzinnych gospodarstw rolnych, które stosują najnowocześniejsze technologie w sposób przyjazny dla klimatu, przy poszanowaniu ochrony przyrody i gatunków.

 

Źródło: fruchtportal.de

 

Komentarze  

0 #3 Roman 2019-07-02 11:13
Eksport czereśni praktycznie stanął...

Muszka i zgnilizna....

BRAWO MY....TO WPASNIE PROFESJONALUZM POLSKICH PRODUCENTOW....

ciekawe co tym razem wymyśla i na co będą narzekać....

Może czas uderzyć się w piersi???i zainwestować w wiedzę z zakresu produkcji i ekonomii????
Cytować
+8 #2 Roman 2019-06-28 03:59
Jakby import był niechciany TO BY BY GO NIE BYLO...

Chcemy żeby Polacy kupowali polskie???zacznijmy od siebie....
Zakupy nie w Biedronce tylko u Polaka....

Patriotyzm ekonomiczny
Cytować
+7 #1 Artur 2019-06-27 18:42
Jak walczyć z niechcianym importem owoców najlepiej chyba pokazuje Putin...
Cytować

Powiązane artykuły

X