Producenci czereśni z Nowej Zelandii twierdzą, że ulewne deszcze zniszczyły ponad połowę tegorocznych zbiorów.
Generuje to ogromne koszty, nie tylko dla producentów, ale także dla pracowników, którzy zajmują się zbieraniem i pakowaniem owoców.
Szacuje się, że aż 50% czereśni w tym sezonie nie zostanie wyeksportowanych, co oznacza stratę 50 milionów dolarów.
-To są bardzo nietypowe opady, na niektórych obszarach spadło 100 mm deszczu. Możemy poradzić sobie z odrobiną deszczu, ale w tym wypadku jesteśmy bezsilni. – powiedział Richard Palmer, dyrektor wykonawczy Summerfruit Nowa Zelandia.
Podaż moreli również została tymczasowo ograniczona.
Jednak ulewne deszcze to nie jedyny problem sadowników w Nowej Zelandii, deficyt pracowników do zbiorów ze względu na ograniczenia spowodowane pandemią Covid-19, to obecnie problem, który spędza sen z powiek producentom śliwek, brzoskwiń, nektaryn i jabłek.
Źródło: rnz.co.nz
Taka teza pojawia się w artykule pt. „O agresji wobec myśliwych” autorstwa prof. dr hab. Dariusza...
Stosunek większości Polaków do zabijania dzikich zwierząt przez myśliwych jest taki, że działanie to...
Braki pożywienia w okresie wiosennym skłaniają dzikie zwierzęta do opuszczania lasów i...