Zimna Zośka już nie taka zimna

Optymistycznych informacji sadownicy potrzebują teraz najbardziej. „Zimni ogrodnicy”, a po nich „Zimna Zośka” to typowe dla naszego klimatu ochłodzenie, spowodowane napływem na tereny środkowej i wschodniej Europy zimnego powietrza z obszarów polarnych. Według prognoz IMGW w Poznaniu w 2011 roku przymrozki nie wystąpią już w tym terminie, a spadki temperatury potrwają co najwyżej do soboty, zatem prawdopodobnie najgorsze już za nami.
Co się jednak stało, to się nie odstanie, przynajmniej w tym roku. Poważnie ucierpiały drzewa morelowe i brzoskwiniowe oraz jabłonie, bo przymrozki przypadły na szczyt ich kwitnienia, a także czereśnie, grusze i wiśnie. Wiele jednak zależy od rejonu Polski.

Okolice Białegostoku
Sadownicy spod Białegostoku w dalszym ciągu obawiają się spadków temperatury, bo w ich sadach wtedy prawie nic już nie zostanie. U mnie zaczynają kwitnąć jabłonie i grusze, śliwy są w pełni kwitnienia. Ale nawet jeśli kwiatostan jest jeszcze w pąkach, to również może zostać uszkodzony. – mówi pełen obaw Robert Backiel, sadownik z Łysek.
Fala niskich temperatur - do minus 7stopni Celsjusza - była dodatkowo niekorzystna, bo przeszła na wysokości 2 metrów i objęła prawie całe drzewo - mówi sadownik, Michał Cieślak. Zbiory owoców mogą być tam w całości utracone, bo kwiaty drzew owocowych w żadnej fazie kwitnienia nie są odporne na tak niskie temperatury. To nie zwykłe przymrozki przygruntowe. Jedyna nadzieja, że niskiej temperaturze towarzyszyły opady śniegu i deszczu, które mogły utworzyć wokół kwiatów ochronną wodną kołderkę.
Niskie temperatury oznaczają także spadek aktywności pszczół, a w konsekwencji mniejsze zapylanie szczególnie odmian owadopylnych roślin. Pszczoły ożywiają się, gdy temperatura przekracza 12 stopni Celsjusza.
Sadownicy polewali drzewa wodą, opryskiwali preparatami, które miały złagodzić skutki przymrozków, palili słomę w sadach. Zrobili co mogli, ale boją się, że stoczyli walkę z wiatrakami, a jabłek i innych owoców i tak będzie mniej. Niektórzy poddali się, co bowiem można zrobić przy takich spadkach temperatury?

Kujawsko-pomorskie i pomorskie
W Wtelnie, Morzewcu i Tryszczynie (gm. Koronowo) w powietrzu unosił się swąd spalenizny. Słupek rtęci (na wysokości półtora metra nad ziemią) wskazał jednak minus 6 stopni C.

Przy tak niskiej temperaturze rozpalanie ognisk między drzewami może pomóc jak umarłemu kadzidło - twierdzi Klimkiewicz. Dlatego poprzestaliśmy na lepszym dożywieniu drzew. Spryskaliśmy je na przykład preparatami zawierającymi cynk. To powinno je bardziej uodpornić przed przymrozkami.

Zbudowaliśmy platformę do przewożenia płonącej słomy w balotach - opowiada Mariola Markiewicz. - Ciepłe powietrze rozprowadzaliśmy w nocy przy pomocy wentylatorów z opryskiwaczy. Efekty będą widoczne za kilkanaście dni.
Znaczne ochłodzenie w pierwszych dniach maja i opady śniegu mogą mieć negatywny wpływ na zawiązywanie owoców, szczególnie w przypadku wiśni i porzeczek, które w okresie kwitnienia są bardzo wrażliwe na chłody.

Najniższe temperatury przy gruncie wystąpiły w okolicach Bydgoszczy, Torunia i Włocławka. Odnotowano tam spadek temperatury przy gruncie do -8 st.C. W koronach drzew temperatura spadła do -4 st.C.
Podobne obniżenia temperatury odnotowano także na Żuławach, gdzie również obserwowane są uszkodzenia pąków drzew i krzewów owocowych.
Na Kujawach i Żuławach uszkodzone zostały także pąki drzew pestkowych, głównie czereśni.

Wielkopolska
W nocy z 3 na 4 maja oraz z 4 na 5 maja br. temperatura przy gruncie spadła do - 5 C, a niektórych rejonach nawet niżej i utrzymywała się tak przez kilka godzin.
Ze wstępnych informacji wynika, że na terenie województwa wielkopolskiego wskutek majowych mrozów nastąpiły straty w następujących uprawach: drzewa owocowe, w tym jabłoń, wiśnia, czereśnia oraz wczesne śliwy, truskawki.  
Straty mogą osiągnąć znaczne rozmiary, dlatego Wielkopolska Izba Rolnicza twierdzi, że należy oszacować rzeczywisty rozmiar szkód wyrządzonych przez tak niskie temperatury o tej porze roku, czyli w okresie niezmiernie intensywnej wegetacji roślin.

Centralna Polska
W centralnej Polsce odnotowano wyższe temperatury. W Skierniewicach temperatura spadła (w zależności od stacji pomiarowej) do -1,9 do - 3,3 st. C . Podobnie było także w innych rejonach. Obniżone będą plony czereśni. Poziom strat jest jednak bardzo zróżnicowany od kilku nawet do kilkudziesięciu procent. Podmarzły także kwiaty jabłoni, nie są to jednak straty istotne gospodarczo.
Niskie temperatury spowodowały przemarznięcia pąków kwiatowych truskawek. Niektórzy eksperci oceniają szkody na plantacjach truskawek deserowych na około 20 proc., co jednak nie powinno mieć większego wpływu na wielkość zbiorów. Wcześniejsze doniesienia o znacznie większych szkodach wydają się nie znajdować potwierdzenia i mogły być rozpowszechniane w celu zwiększenia popytu na zapasy mrożonych truskawek z ubiegłorocznych zbiorów.
W większości krajów europejskich kwitnienie upraw sadowniczych już się zakończyło i kraje te nie odnotowały większych szkód, jednak z uwagi na możliwe kolejne fale chłodów, nie formułuje się jeszcze oficjalnych ocen stanu tych upraw.

Sandomierskie
Szkód na razie nie sposób dokładnie oszacować. Decydujące będą najbliższe dni. Sady są w pełni kwitnienia i przymrozek może zniszczyć zbiory – mówi Ewa Maciejska, sekretarz gminy Obrazów. I dodaje, że sadownicy opryskują drzewa biostymulatorami, które mają wzmocnić pąki, by przetrzymały zapowiadane spadki temperatury.
Rolnicy uprawiający truskawki okładają je matami, ale część z nich już straciła 30 – 40 proc. pierwszych zbiorów.
W tym roku na razie dużych opadów nie ma, ale jest zimno. – W sadach nie widać pszczół, są wyziębione i zostają w ulach – mówi dr Janusz Suszyna z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Sandomierzu. To też może spowodować spadek zbiorów.

Owoce będą drogie
Gdy przychodzą przymrozki, straty sięgają nawet 70 proc. Zdaniem Krzysztofa Zawadzkiego z gospodarstwa rolnego Trusfarm ceny owoców w tym sezonie pójdą w górę. W przypadku truskawek z trzech powodów: zeszłorocznych powodzi, ostrej zimy i aktualnych przymrozków. Na początku zeszłego sezonu za kilogram płaciliśmy 16 – 18 zł. Teraz może to być ponad 20 zł.
Eksperci są ostrożniejsi, bo tańsze truskawki można sprowadzić choćby z Hiszpanii. Import ratował nas właśnie w feralnym 2007 r. Ale jabłek z Europy taniej nie sprowadzimy, bo ceny tam są dużo wyższe niż w Polsce.

Źródło: www.wspolczesna.pl  Farmer.pl, daw/tom/Radio ZET, www.radio.bialystok.pl, www.pomorska.pl, Gazeta Pomorska, www.portalspozywczy.pl, biznes.gazetaprawna.pl  
 

Powiązane artykuły

X