Pierwsza pomoc po gradobiciu w sadzie

 

Każdego roku producenci owoców zmagają się z występującymi lokalnie burzami gradowymi. Pierwsze w tym roku wystąpiły już w maju. Są to zjawiska o charakterze  lokalnym, nagłe i bardzo trudne do przewidzenia. Istnieją co prawda regiony, w których gradobicia występują częściej niż w innych, trudno jest jednak sformułować tutaj jakąś regułę – zagrożony jest cały obszar kraju.

Sezon, w którym występują gradobicia zaczyna się już w kwietniu i trwa aż do zbiorów jabłek – obejmuje zatem kluczowy czas dla wytworzenia plonu o zadowalającej jakości i może poważnie rzutować na zysk z plantacji. Ryzyka strat powodowanych przez grad nie należy bagatelizować, tym bardziej, że w związku z ociepleniem klimatu, częstotliwość występowania gwałtownych zjawisk pogodowych wyraźnie się nasila.

Wielkość strat zależna jest od czasu trwania burzy gradowej, jej intensywności, wielkości gradzin oraz ich kształtu. Co do zasady, łagodniejsze dla roślin uprawnych są formy owalne, o bardziej opływowym kształcie. Z kolei gradziny kanciaste, o ostrych brzegach, uszkadzają tkanki roślinne głębiej. Rany obserwuje się czasami tylko z jednej strony linii drzew (z kierunku nawałnicy). Przy intensywniejszych gradobiciach potrafią objąć swoim zasięgiem całą koronę.

Widoczne po gradobiciu uszkodzenia mechaniczne organów roślin – liści, młodszych i starszych pędów, a także owoców to kłopotliwe, choć nie jedyne negatywne skutki gradobicia. Mogą być one przyczyną skutków długofalowych – poważnych chorób roślin. Jeżeli je zaniedbamy, mogą rozciągnąć się na kilka następnych sezonów bądź nawet uśmiercić roślinę.  Musimy mieć świadomość, że otwarte uszkodzenia stają się wrotami dla patogenów grzybowych oraz bakteryjnych, atakujących zarówno owoce, jak i pędy. Są one sprawcami chorób takich jak: rak drzew owocowych, zgorzele kory, gorzka zgnilizna jabłek czy brunatna zgnilizna owoców drzew ziarnkowych.

Zakres działań zabezpieczających sady przed opadami gradu jest mocno ograniczony. Na siatki przeciwgradowe, choć skuteczne, mało kto się decyduje, gdyż jest to znaczny wydatek i w trudnych warunkach produkcji owoców w ostatnich latach nie wiadomo, czy w ogóle się zwróci. Kwestia ubezpieczeń upraw zagmatwała się w tym sezonie jeszcze bardziej - ich oferta wciąż nie została dopracowana, a rolnicy często skarżą się, że firmy ubezpieczeniowe windują zbyt wysokie stawki – tym wyższe, im częściej na danym obszarze występowały gradobicia w latach ubiegłych. Nie wszyscy sadownicy godzą się zatem ponosić w ciemno ten wydatek, nie każdego zresztą ubezpieczalnia chce objąć swoją ofertą.

Dlatego też większość sadowników zdaje się w kwestii gradobicia na łaskę i niełaskę pogody, licząc, że burze tym razem ominą ich region. Niektórzy dbają o właściwe odżywienie roślin, zaopatrując je we wszystkie niezbędne makro- i mikropierwiastki, stymulując ich wzrost poprzez dokarmianie doliste. Należy się spodziewać, że taka strategia zaprocentuje po wystąpieniu gradobicia, gdyż rośliny w dobrej kondycji są mniej podatne na negatywne skutki wszelkich stresów, jak również łatwiej regenerują uszkodzenia.

Jeżeli już do gradobicia dojdzie, należy bezwzględnie zabezpieczyć powstałe rany, zapobiegając rozwojowi patogenów wewnątrz tkanek. Sprawdzonym rozwiązaniem jest preparat Topsin M 500 SC, wykazujący wszechstronne działanie zapobiegawcze i interwencyjne.   

Topsin M 500 SC charakteryzuje się silnym działaniem oraz wysoką skutecznością przy zwalczaniu chorób kory – zgorzeli, raka drzew owocowych i innych. Działa systemicznie, co jest niezwykle istotne z uwagi na rozsiany charakter uszkodzeń gradowych. O ile to możliwe, zabieg preparatem Topsin M 500 SC powinno się wykonać bezzwłocznie, do 24 h od wystąpienia uszkodzeń, w dawce maksymalnej 1,5 l/ha w 500-750 litrach wody. Ponieważ środek ten  można stosować 1 raz w sezonie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, po 7-10 dniach można wykonać zabieg fungicydem z inną substancją aktywną.

Powiązane artykuły

Czy grad staje się letnim standardem?

Chroń swoje sady przed gradobiciem już teraz

X