Aby nie zabrakło rąk do pracy

W pełni trwa sezon zbioru owoców letnich, lecz już za chwilę nasza uwaga skupi się na jabłkach. Podczas zbioru truskawek, borówek czy wiśni widzimy wyraźnie, że cały czas ciągnie się za sadownictwem kwestia niedoboru siły roboczej. Czy grozi nam faktycznie brak rąk do pracy w tym sezonie? Jestem lekko sceptyczny, jeśli chodzi o budowanie katastroficznych wizji, które to często czytam w internetowych komentarzach. Myślę, że aż tak tragicznie nie będzie. Jeszcze nie teraz. Uważam natomiast, że trendu odpływu ukraińskich rąk z sadownictwa do innych branż, zatrzymać już się praktycznie nie da. Oczywiście bez echa przeszedł mój artykuł o włoskim portalu łączącym pracowników i sadowników. (Włoski sposób na znalezienie pracownika). Szkoda, lecz rozumiem, że polski sadownik dopóty będzie ignorował rzeczywistość, dopóki nie dostanie od niej prosto w twarz. Wówczas będzie płakał, że jabłek nie ma kto zbierać i rząd (ew. grupy, Związek, politycy – niepotrzebne skreślić), powinni coś zrobić.

Ten kryzys na rynku pracy przyjdzie prędzej czy później. Polska gospodarka zasysa coraz więcej ludzi do pracy i różne branże konkurują o każdego chętnego, który ma aby dwie ręce i nie przewraca się o własne nogi. W tej rywalizacji jesteśmy raczej na straconej pozycji. Mamy wprawdzie kilka silnych atutów, lecz całościowo nasza oferta jest słabsza niż firm produkcyjnych czy budowlanki. Do naszych silnych atutów należy niewątpliwie oferowanie zamieszkania "bezkosztowno". O tym czy to faktycznie jest za darmo czy nie, nie będę tu się rozwlekał. Jednak dla bardzo dużej części ukraińskich pracowników, samodzielne znalezienie mieszkania stanowi nie lada wyzwanie i dość poważną barierę w znalezieniu lepszej pracy. Wiele firm wychodzi im naprzeciw i organizuje lokale, ale u nas to standard a w firmach jeszcze nie. Jednak chyba niedługo ten atut stracimy, bo wynajmowanie mieszkań dla pracowników w wielu branżach staje się coraz popularniejsze. Istotnym atutem naszej branży jest też sezonowość. Ogromna część pracowników z Ukrainy nie ma ochoty pracować cały rok. Czasem im nawet ciężko wytrzymać całe zbiory jabłek (raptem 2 miesiące), bo ich mentalność pcha ich do natychmiastowego skonsumowania dochodów. Miesięczne zarobki przy zbiorach jabłek odpowiadają 3-4 miesiącom pracy na Ukrainie. Dlatego krótkie, acz intensywne w godziny pracy, pobyty w Polsce odpowiadają ich potrzebom. Nie do końca są zainteresowani długookresową pracą w firmach, choć młodsze pokolenie zaczyna zmieniać swoje podejście i myśli o związaniu się z naszym krajem na dłużej, a więc też szuka zarobkowej stabilizacji a nie sezonowości. Także i ten atut powoli będziemy tracić. Dużym plusem jest też niski formalizm związany z pracą przy zbiorach owoców oraz szybkie wypłaty wynagrodzenia.

Powoli tracimy atrakcyjność pracy jako branża. Trzeba już dziś pomyśleć jak zapewnić sobie dopływ siły roboczej na następne sezony. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby skopiowanie tego włoskiego portalu i stworzenie do niego aplikacji na smartfony. Ukraińcy dość sprawnie posługują się internetem, dzwonią przez Vibera czy Whatsappa albo Messengera. Można zakładać, że równie sprawnie poradzą sobie z internetowym poszukiwaniem pracy. Dodatkowym atutem tego rozwiązania byłoby również złamanie swoistego monopolu kierowców na kontakt z pracownikami. Dziś kierowca nie tylko oczekuje zapłaty za transport od pracownika, ale też od sadownika za jego dostarczenie, czasem też biorą opłaty za dowiezienie na Ukrainę "zaproszenia" (czyli zaświadczenia o wpisie do ewidencji wniosków o wydanie zezwolenia na pracę sezonową). Internet jest najtańszą metodą dotarcia z naszą ofertą pracy do potencjalnej siły roboczej. W dłuższej perspektywie musimy coraz głębiej penetrować rynek ukraiński oraz rynki Mołdawii czy Białorusi (poważni pracodawcy już to robią i ściągają pracowników z tych krajów). Kto powinien się za to wziąć? Nie sądzę, aby ktoś to zrobił pro publico bono, więc obstawiam, że projekt powinien być komercyjny i polegać na abonamencie ze strony sadowników.

Oczywiście jest też dużo do zrobienia przez nas samych jako pracodawców. To już nie te czasy, że Ukraińcy byli gotowi spać w stodołach. Świat się zmienił i oni też chcą mieszkać oraz pracować w przyjemnych warunkach. Choć osobiście często mam wątpliwości czy oni zasługują na standard mieszkania jakiego oczekują. Potrafią zrobić chlew z najschludniejszego lokum, zapuścić najładniejszą łazienkę i zdewastować najfajniejsze meble. Absolutnie nie twierdzę, że każdy Ukrainiec taki jest, zdecydowanie nie. Jednak jeszcze dość powszechnym problemem jest bród, bałagan i zniszczenia jakie po sobie zostawiają. Mimo to, bez zapewnienia im standardu mieszkania będzie coraz ciężej ściągnąć nam ludzi do pracy. Podobnie rzecz się ma z warunkami pracy – zbiór jabłek z drabin naprawdę jest wykańczający fizycznie, podobnie jak zbieranie przemysłu spod drzew. Wydaje mi się, że technika i organizacja pracy będą coraz istotniejsze, bo będą eliminowały najbardziej nużące i najcięższe aspekty pracy w sadzie.

Nie możemy dłużej czekać i już dziś należy myśleć o tym, kto zerwie nasze owoce za rok, dwa czy pięć lat.

Komentarze  

+10 #1 Roman 2021-08-03 12:03
Oby zabrakło i połowa została w sadach

Inaczej śmierć w butach i robota są darmo
Cytować

Powiązane artykuły

X