Nieuzasadnione szaleństwo cenowe

Dyskusje w branży dominuje ostatnio handel przemysłem w jednym z marketów. Natomiast sezon rozkręca się w najlepsze, praktycznie we wszystkich sadach rozpoczęto już zbiory albo rozpoczną się one w tym tygodniu. Producentów niepokoją absurdalnie niskie stawki proponowane im przez firmy handlowe. Doszło już do tego, że Gala Must kupowana jest po 0,80 zł/kg. Mamy koniec września i już co nieco wiadomo o zbiorach w Europie.

Najpierw o Włoszech. Mają mniej jabłek niż w minionym sezonie, rzekomo o 4% (tak podała WAPA) ale chyba faktycznie te zbiory są jeszcze mniejsze. Włoscy handlowcy ruszyli na zakupy na Węgry, aby ściągnąć tamtejszą Galę do siebie. Patrząc po skali penetracji rynku węgierskiego przez nabywców z Półwyspu Apenińskiego, można odnieść wrażenie, że spadek włoskiej produkcji r/r jest dużo większy. Natomiast Węgrzy narzekają na Polaków. Polskie firmy handlowe, w tym również te zwane dla niepoznaki grupami producentów, zalewają tamtejszy rynek tanią Galą. Z Egiptu płyną optymistyczne wieści – otóż rośnie lawinowo liczba wniosków o pozwolenia importowe z Polski. Zgodnie z tym co pisałem miesiąc temu, Grecja nie jest w stanie dostarczać tam jabłek w wystarczającej ilości. Włosi i Francuzi są zbyt drodzy jak również Turcy zebrali mniej niż zwykle i trzymają ceny. Wobec tego Egipcjanie są skazani na import z Polski. W zasadzie nikt w Europie nie rozumie strategii polskich firm handlowych. Skoro jest popyt na jabłka to czemu oferujemy je w tak niskich cenach? Węgrzy się na nas złoszczą, bo zalewamy ich rynek tanią Galą. Najśmieszniejsze jest to, że suche lato nie sprzyjało wyrastaniu jabłek nad Balatonem u nas natomiast problemu z rozmiarem raczej nie ma. Natomiast nasza gruba Gala dowiedziona do Budapesztu jest tańsza niż miejscowa, ciut mniejsza. Naprawdę nikt nie rozumie do czego dążą polskie firmy handlowe. Informacje płynące z Włoch napawają optymizmem. Tamtejsze przetwórnie już wiedzą, że nie kupią taniego surowca krajowego, więc będą opierały produkcję na imporcie z Polski. Podobnie rzecz się ma z zakładami z zachodnich Niemiec, choć tu jeszcze czekamy na drugie rwanie Jonagoldów w Holandii. Tych ma być dużo i nad Renem myślą o przechwyceniu znacznej części tego surowca. Jednak zimą będą skazani na dostawy z Polski. Czemu więc mamy tak niskie ceny? Powodem jest pazerność polskich firm handlowych oraz głupota sadowników albo ich krytyczna sytuacja. Zacznijmy od pierwszego powodu. Każda firma chce sprzedać towar i zarobić. Potencjalni importerzy wysyłają zapytania do kilku podmiotów i starają się maksymalnie obniżyć cenę. Ponieważ firmy pośrednictwa handlowego wiedzą, że sadownicy sami nie potrafią handlować jabłkami, to nie mają skrupułów w obniżaniu ofert dla odbiorców. Zawsze bowiem będę mogli ten towar nabyć od sadownika, dla którego alternatywą jest wysypanie owoców na przemysł albo pojechanie na Bronisze. Nie dość, że polski sadownik sam nie sprzeda owoców, to znaczna część naszego środowiska jest bardzo głodna gotówki. Słaba końcówka sezonu spowodowała, że wiele gospodarstw utraciło płynność finansową i pragnie pieniędzy jak kania dżdżu. Przyparci do muru sadownicy sprzedają owoce napędzając pośrednikom licytację w dół. Oni wiedzą, że niezależnie od tego jak niską ofertę przedstawią importerowi, to i tak kupią dla niej owoce od zdesperowanych sadowników. Tak, zdesperowanych, bo jak inaczej nazwać sprzedaż Gali Royal za 1,2 zł.kg albo Gali Must po 0,80 zł/kg?

Spadki produkcji jabłek na Południu kontynentu są tak duże, że nawet przetwórnie z biednej Grecji szukają owoców w Polsce. Oczywiście to pewna egzotyka i raczej tylko znak czasów a nie poważny rynek zbytu ale warto odnotować ich zainteresowanie, bo naprawdę musi być tam krucho z towarem. Jak co roku pojawiło się też zainteresowanie z Niemiec, głównie Elstarem ale też Galą, Pinovą czy Jonagoldami. Wschodnie Niemcy będą miały trochę mniej owoców niż zwykle jednak – podobnie jak w Polsce – zbiory są tam znacznie opóźnione i ciężko jeszcze oszacować głębokość braków. Natomiast popytu z ich strony możemy być pewni dla 3 wyżej wymienionych odmian. Pinovy i Elstara im zawsze mało a Jonagoldy mają to do siebie, że gdy jest ich ciut mniej na drzewach to przerastają i tracą wartość handlową, tym bardziej na niemieckim, bardzo konkurencyjnym rynku.

Nie chcę aby moja wypowiedź zabrzmiała zbyt optymistycznie. Naprawdę nie widzę większej możliwości zbytu dla Glostera czy nawet Szampiona. O Ligolu należy raczej też myśleć jako o odmianie do przetwórstwa a nie eksportowej. Jeśli już macie Państwo coś sprzedawać za grosze, to raczej te odmiany a nie Galę Royal czy nawet Must albo Red Jonaprincea.

Komentarze  

+4 #6 Roman 2021-09-22 16:00
Cytuję Sadownik2:
Zamiast protestować pod marketami może by tak genialni sadownicy nie oddawali swych jabłek GP za bezcen.A skoro ktoś to robi nie ma prawa narzekać,jego GP, jego owoce,jego praca, jego cyrk i małpy,lubi być -ymany,proszę bardzo.
A nasi geniusze marketingu od lat robią to samo czyli pośmiewisko z siebie i sadowników im towar oddających,cała Europa ma nas za frajerów.




Uuuu...grubo...nerwa chyba złapałeś

Obraziłeś Łukasza i ola zacnych sadowników

Zaraz pojadą z tobą jak na pożyczonym rowerze
Cytować
+5 #5 Sadownik2 2021-09-22 06:46
Zamiast protestować pod marketami może by tak genialni sadownicy nie oddawali swych jabłek GP za bezcen.A skoro ktoś to robi nie ma prawa narzekać,jego GP, jego owoce,jego praca, jego cyrk i małpy,lubi być -ymany,proszę bardzo.
A nasi geniusze marketingu od lat robią to samo czyli pośmiewisko z siebie i sadowników im towar oddających,cała Europa ma nas za frajerów.
Cytować
+4 #4 Roman 2021-09-21 13:17
Cytuję Janek:
Na nasz rynek potrzeba jest ok. 750 tys. ton jabłek, jeszcze zaimportujmy trochę bo Włoskie niepryskane = "WIADOMO", czyli możemy produkować tylko ok. 0,5 mln ton jabłek. Eksport u nas leży bo ze wszystkimi się pokłóciliśmy, nie mamy żadnej marki jabłek na świecie (nie licząc marki "TANI PRZEMYSŁ"), brawo my , oby tak dalej, nie długo nawet tego 0,5 mln ton jabłek nie sprzedamy U SIEBIE, BO PO CO JAK MOŻNA Z IMPORTU....


Yogi babu...brawo Jasiu z tej strony ciebie nie znałem...

Co tak późno to skumales??

Trzeba dosadzac bo jest za mało i inni wejdą na nasze miejsce
Cytować
+7 #3 Piotr 2021-09-21 13:11
Janek No widzisz......zrozmialesw końcu na czym biznes polega.....na eliminowaniu słabych ogniw....a nie dotowane tego ciaciarajstwa:)
Cytować
+7 #2 Janek 2021-09-21 11:48
Na nasz rynek potrzeba jest ok. 750 tys. ton jabłek, jeszcze zaimportujmy trochę bo Włoskie niepryskane = "WIADOMO", czyli możemy produkować tylko ok. 0,5 mln ton jabłek. Eksport u nas leży bo ze wszystkimi się pokłóciliśmy, nie mamy żadnej marki jabłek na świecie (nie licząc marki "TANI PRZEMYSŁ"), brawo my , oby tak dalej, nie długo nawet tego 0,5 mln ton jabłek nie sprzedamy U SIEBIE, BO PO CO JAK MOŻNA Z IMPORTU....
Cytować
+6 #1 Roman 2021-09-21 04:41
Wszystko zmarzlo...ten rok jest nasz
Cytować

Powiązane artykuły

Zbiory jabłek w 2021. WAPA aktualizuje dane

Szybki koniec zbiorów

Umiesz liczyć? Nie licz na Prezesów

X