Szybki koniec zbiorów
Tegoroczne zbiory zaczęły się z dość dużym opóźnieniem, w zasadzie nawet dwutygodniowym. Nie mam danych z całej Polski, lecz w mojej okolicy w przyszłym tygodniu skończą się zbiory, zostaną niedobitki. Po szybkim policzeniu skrzyń widzę, że nie będzie to rekordowy sezon, w zasadzie zbiorę nawet mniej niż w ubiegłym roku, może ciut więcej Gali, trochę mniej Idareda (tu akurat zaważył rozmiar). Licząc roboczodniówki i porównując je z minionymi latami, to daleko im do liczby z rekordowego roku 2018. Znajomi i sąsiedzi też mówią o szybko zbliżającym się końcu zbiorów i to w sytuacji, gdy wszyscy praktycznie narzekali na niedobór rąk do pracy, który miał hamować zrywanie jabłek. Oczywiście nie wiem jak jest w pozostałych regionach, może tam faktycznie mają sporo więcej owoców ale u nas nie czujemy aby to były wartości powyżej 4 mln ton.
Późno rozpoczęte zbiory, wcześnie skończone, mimo dramatycznych krzyków o niedoborze siły roboczej. Nie ma wielkiego parcia na kupowanie skrzyń czy najem powierzchni przechowalniczej. Cena na 1-MCPA niższa niż w poprzednich latach. Na tej podstawie śmiem twierdzić, że te wszystkie bajania o wielkości zbiorów w Polsce się nie sprawdzą. Już kiedyś o tym pisałem, ale powtórzę jeszcze raz: każdy kto zna metodologię GUS-u, wie jak ta instytucja zbiera informacje, ten wie, że podawane przez nich wielkości mają dość luźny związek z rzeczywistością. Natomiast liczby podawane przez TRSK to już w ogóle są brane z sufitu, bo obdzwaniania lokalnych grup czy większych skupów nie można brać za poważną metodologię. Nie wiem ile jabłek będzie zebranych w Polsce. Po zachowaniu przetwórni odnoszę wrażenie, że zbyt mało jak na ich przewidywania. Gdyby owoców było w bród, to by nie robili sztucznych kolejek na zakładach, nie wstrzymywali produkcji itp. Próbują swoimi działaniami stworzyć u sadowników percepcję ogromnej nadprodukcji i strach przed zagospodarowaniem plonów. Obstawiam, że w listopadzie będzie zwyżka ceny przemysłu, bo zbiory się zaraz skończą i bieżące dostawy ustaną.
Osobiście nie wiem jaki będzie wynik liczbowy zbiorów w Polsce, jednak mam też pewność, że nie wie tego też GUS ani TRSK. Nie będę rzucał liczbami i twierdził, że zerwiemy 3 albo 5 mln ton. Jednak mam wrażenie, że rekordu nie będzie.
By the way: czy w ogóle ktoś widzi sens w liczeniu wielkości zbiorów? Komu i do czego się przydają te wartości?
P.S. W nadchodzącym tygodniu Polskę odwiedzą przedstawiciele kilku bardzo znaczących przetwórni z Zachodu, w tym niemieckich i włoskich. Chcą zapoznać się z wielkością podaży owoców do przetwórstwa w naszym kraju. Teraz, w połowie października, gdy znane są wyniki zbiorów w Europie Zachodniej. Mówi to komuś coś?
Komentarze