Marki i ekologia nas nie uratują

Wśród wielu głosów o przyszłości polskiego sadownictwa oraz modelu oferowanego produktu, przeważają głosy, że przyszłość należy do jabłek markowych oraz ekologicznych. Powinniśmy więc rozszerzać produkcję ekologiczną i budować marki owoców. Nie neguję ani jednego, ani drugiego, osobiście sądzę, że należy zajmować te nisze. Jednak przyglądanie się bardziej dojrzałym rynkom, takim jak amerykański, przyglądanie się tamtejszym zrachowaniom konsumenckim każe mi powątpiewać w sensowność stwierdzeń o przyszłości sadownictwa w produkcji markowych jabłek.

W ostatnim, dorocznym, raporcie CMICatStats możemy znaleźć informację, że najpopularniejszym jabłkiem w USA jest.... Honeycrisp. Pozbawiona konkretnego brandu odmiana jest najchętniej kupowana przez konsumentów, jej sprzedaż jest także najmniej wrażliwa na zmiany cenowe. Oznacza to, że konsumenci kupują tę odmianę nawet przy znaczących zmianach jej ceny. Nie ona jest więc wyznacznikiem zakupu tego owocu a jego smak.

Honeycrisp bije na głowę wszystkie pozostałe odmiany jabłek poprzez swoje walory smakowe, czyli to, co w jabłku jest najważniejsze. Nie marka, nie etykietka "eko" a smak owocu decyduje o jego popularności wśród konsumentów. To jak odkrycie Ameryki (nomen omen) na nowo. Wszyscy nam mówią, że znaczenie mają reżimy produkcyjne, certyfikaty i stickery na owocach a okazuje się, że klienci jednak kierują się dalej smakiem. Najwyżej sklasyfikowana marka jabłek to Envy, notująca 21% wzrost sprzedaży. Jednak wśród wszystkich odmian jabłek jest ona dopiero na 7 pozycji. Tak Drodzy Państwo, na 7 pozycji. Mimo naprawdę dobrych wyników sprzedaży, napędzanych drogimi kampaniami reklamowymi, jabłka markowe nie zdobyły serc i podniebień Amerykanów. Nawet nie cena się liczy, ale smak owocu. Po pierwszym Honeycrisp jest następne 5 pozycji standardowych odmian jabłek i dopiero Envy – pierwsza odmiana markowa. Oczywiście trzeba odmianom markowym przyznać, że osiągają one duże wzrosty. Należy też oczekiwać, że ich udział w rynku będzie rósł, ale jeszcze daleka droga do tego, aby jakiekolwiek jabłko brandowe dotarło na podium najpopularniejszych odmian w USA. Autorzy raportu zachwycają się sukcesami tych marek, bo trzeba przyznać, że to jest sukces wprowadzić nową odmianę na tak konkurencyjny rynek owoców jak ten w USA. Niewątpliwie też należy zagospodarowywać każdą pojawiającą się niszę dla korzystnej sprzedaży owoców. Jednak o tym czy konsumenci będą sięgali po dany owoc i osiągnie on rynkowy sukces, nie decydują milionowe kampanie wizerunkowe, nie decydują promocje, naklejki na jabłkach czy reklamy w mediach, ale ich smak. Honeycrisp to właśnie udowodnił a jego sprzedaż rośnie rok do roku (8%). Chciałbym abyśmy się dobrze zrozumieli – nie jestem przeciwnikiem budowania marek jabłek ani ekologii, wręcz przeciwnie, jednak nawet na bardzo dojrzałych rynkach są to dalej nisze a nie podstawa produkcji.

Komentarze  

+9 #11 Sadownik2 2022-01-15 09:42
Cytuję Radek:
O jakim smaku możemy mówić jeżeli większość towaru jest rwane nie osiągnowszy dojrzałości zbiorczej. Po freszowamiu nie ma szans na dojrzałość konsumpcyjną. I takim surowym towarem częstujemy konsumenta.

No ale przecież o to handlowcom chodzi , Pani Anno , prawda ? Jabłko ma być : wyrównane , bez żadnej skazy , wybarwione niemal w 100 % , trwałe w obrocie , o twardości większej jak ziemniak prosto z pola ... a smak? A co to smak , a kogo on interesuje .Tylko potem zdziwko : o jej , spada sprzedaż jabłek , ojej dlaczego ...
Cytować
+10 #10 Radek 2022-01-14 05:59
O jakim smaku możemy mówić jeżeli większość towaru jest rwane nie osiągnowszy dojrzałości zbiorczej. Po freszowamiu nie ma szans na dojrzałość konsumpcyjną. I takim surowym towarem częstujemy konsumenta.
Cytować
+4 #9 jonathan 2022-01-13 10:29
Porównywanie Envy czy innych "markowych" odmian z "wolnym" Honeycrisp jest trochę nie na miejscu. Z definicji odmiany klubowej wynika jej ograniczona podaż na rynku, która zapewnić ma opłacalną produkcję szczęśliwcom dostępującym zaszczytu "bycia w klubie".
Cytować
+3 #8 czarnowidz 2022-01-12 08:21
Nas już nic nie uratuje
Co nie przeszkadza ciągle sadzić
Zastanawia mnie ten paradoks
Cytować
+6 #7 Quercus 2022-01-10 12:41
Pani Anno w tym właśnie jest problem, że polscy sadownicy nie mają długofalowej strategii. Tylko sądzą to co w danej chwili da się sprzedać. Mieliśmy już przykład z embargiem ze strony Rosji. Wszyscy wierzyli że wszystko kupią i będzie tak wiecznie. Wyobraża sobie Pani co by było gdyby nagle wszyscy posadzili Gale paskowaną i nagle rynek egipski się załamał. Sadownicy zostali by z nią jak z Idaredem. Nam jest potrzebna strategia i dywersyfikacja rynków. Od produkcji po promocję. Skończyć z byle jakością i przede wszystkim sprzedażą marnej jakości owoców przez markety. Bo przez to tracimy krajowego konsumenta. Znam pewnego sadownika który handluje na lokalnym rynku i prowadzi prawie 50 odmian u siebie w sadzie. Wiem że to ekstremalny przykład, ale nigdy nie słyszałem od niego żeby został z towarem. Klienci do niego wracają, bo wiedzą że znajdą u niego to czego szukają. Nam jest potrzebne szukanie nowych rynków, odpowiednią promocja w kraju i niestety tutaj nie możemy liczyć na instytucje państwowe.
Cytować
+6 #6 Sadownik2 2022-01-10 08:51
Szanowna Pani Anno ..."nie porównujmy dwóch systemów walutowych,nie bądźmy Pewexami"...(dla młodzieży młodszej,to cytat z Barei).Jabłko produkowane na eksport a jabłko na kraj to zupełnie inni odbiorcy i inne są ich oczekiwania.Nie namówimy Egiptu aby kupował od nas Szampiona i tak samo!!! nie zmusimy połowy polskich konsumentów ,że mają jeść wyłącznie Galę.
Cytować
+1 #5 Anna 2022-01-09 15:57
Cytuję Pitek:
Jestem w eko już 5 rok i pomijając problemy z produkcją i owocowaniem to tego typu produkt nie ma szans na poprawę naszego bytu.
Po pierwsze to jest produkt klasy Premium więc jak każdemu będzie ubywać z portfela to wybór jest raczej prosty.
Po drugie jak rozmawiam z odbiorcami to jest na tyle mały wolumen sprzedaży że biorą tylko od sprawdzonych stałych producentów i nie biorą od nowych (bo ryzyko pozostałości)
Po trzecie najważniejsze, to brać biorą tyle tylko że na przetwórstwo...
Dziękuję...


Cytuję Sadownik2:
Dziękuję za ten artykuł bo pokazuje jasno gdzie jest "pies pogrzebany '.Zapewne fani odmian klubowych , obrażą się na rzeczywistość i będą wyśmiewać te dane w ten czy inny sposób .Dla osób lubiących jabłko miękkie numerem jeden jest cortland i/lub szampion a dla osób lubiących twarde słodkie : honey crisp już mniej ligol ; twarde kwaskowe topaz.Sukces sprzedaży odmiany topaz osiągnęliśmy w około 3 lata , dając każdej osobie gift w postaci dwóch , trzech owoców , oraz przekonując że jest idealny na szarlotkę czy do kaczki.Z honeyem było łatwiej,każdemu kto kupował ligola dawaliśmy po jednym honeyou i po roku tylko o ligola proszą nieliczni ,część bierze obie odmiany a 70% tylko honeya.Tylko nie wiem jak nasz idiotyczny handel zareaguje na to jabłko.Bo oczywiście u nas wszystko musi być pod sznurek.A honey podstawowy ma dwie mutacje : rumieniec rozmyty i prążkowano rozmyty , no i ciężko byłoby wysortować 100% bez niewielkich ordzawień.Oczywiście moim klientom także na Bronkach (bo nadwyżki 8+ tam zawożę na przerzut) nikomu to nie przeszkadza, w skrzynce , obok siebie leżą prążkowane i rozmyte i nikt nie rezygnuje z zakupu SZANOWNI GENIALNI HANDLOWCY!!!

Szanowni handlowcy odpowiadają że ciężko się napracowali i wydali sporo kasy, aby przekonać nowych odbiorców z krajów arabskich i Indii do naszej gali prążkowane i jest na to zbyt. Więc proponuję sadzić galę royal/ schnigę ( nie schnico red gdyż nie ma prążków) i sprzedawać póki jest na to zbyt. Po co zaczynać znowu z honey crisp, który jest u nas mało znany i znów minie 10 lat zanim pojawią się jakieś większe nasadzenia i nie wiadomo czy naszym nowym rynkom spodoba się ta odmiana. Co do gali prążkowanej mamy pewność, że się sprzeda w stosunkowo dobrej cenie.
Cytować
+4 #4 Pitek 2022-01-05 18:35
Jestem w eko już 5 rok i pomijając problemy z produkcją i owocowaniem to tego typu produkt nie ma szans na poprawę naszego bytu.
Po pierwsze to jest produkt klasy Premium więc jak każdemu będzie ubywać z portfela to wybór jest raczej prosty.
Po drugie jak rozmawiam z odbiorcami to jest na tyle mały wolumen sprzedaży że biorą tylko od sprawdzonych stałych producentów i nie biorą od nowych (bo ryzyko pozostałości)
Po trzecie najważniejsze, to brać biorą tyle tylko że na przetwórstwo...
Dziękuję...
Cytować
+5 #3 Leon 2022-01-04 14:03
A mi bardzo (lat temu 40 około)z wyglądu nijaki ale w smaku(dla mnie nie mówię o gustach)był BEFOREST odmiana zapomniana a szkoda ....potem MACKUN może ktoś pamięta i FANTAZJA.O tym konsumenci obecni mogą pomarzyć o tych smakach.Zeżarła nas unifikacja i korporacja a nie my jabłkas9
Cytować
+4 #2 Quercus 2022-01-04 13:38
Zgadzam się z tezami artykułu. Kiedyś numerem jeden w USA było Red Delicious ale jak zaczęto majstrować przy jego wyglądzie bo handlowcom nie podobały się paski. To zniknęła jego słodycz. Sam ostatnio miałem okazję spróbować takiego jabłka w paski i tego co teraz sprzedają jako Red i widać różnicę. Więc nie dziwię się, że w jego miejsce wskoczył Honey. Kiedyś pytałem znajomego z Francji jakie jabłka uchodzą u nich za najlepsze. Odpowiedź mnie zdziwiła, bo była to stara Calville blanc d'hiver. Jabłko z wyglądu niekształne i nie wyrównane. Ale liczy się smak. Konsument zawsze zainteresuje się nowościami, ale jeśli smak mu nie będzie odpowiadał wróci do tego co mu smakuje.
Cytować
+10 #1 Sadownik2 2022-01-03 09:57
Dziękuję za ten artykuł bo pokazuje jasno gdzie jest "pies pogrzebany '.Zapewne fani odmian klubowych , obrażą się na rzeczywistość i będą wyśmiewać te dane w ten czy inny sposób .Dla osób lubiących jabłko miękkie numerem jeden jest cortland i/lub szampion a dla osób lubiących twarde słodkie : honey crisp już mniej ligol ; twarde kwaskowe topaz.Sukces sprzedaży odmiany topaz osiągnęliśmy w około 3 lata , dając każdej osobie gift w postaci dwóch , trzech owoców , oraz przekonując że jest idealny na szarlotkę czy do kaczki.Z honeyem było łatwiej,każdemu kto kupował ligola dawaliśmy po jednym honeyou i po roku tylko o ligola proszą nieliczni ,część bierze obie odmiany a 70% tylko honeya.Tylko nie wiem jak nasz idiotyczny handel zareaguje na to jabłko.Bo oczywiście u nas wszystko musi być pod sznurek.A honey podstawowy ma dwie mutacje : rumieniec rozmyty i prążkowano rozmyty , no i ciężko byłoby wysortować 100% bez niewielkich ordzawień.Oczywiście moim klientom także na Bronkach (bo nadwyżki 8+ tam zawożę na przerzut) nikomu to nie przeszkadza, w skrzynce , obok siebie leżą prążkowane i rozmyte i nikt nie rezygnuje z zakupu SZANOWNI GENIALNI HANDLOWCY!!!
Cytować

Powiązane artykuły

Parch zaatakuje zaraz po świętach

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Związek między jakością a ceną

X