
Niższe stawki, ale dalej się opłaca
Nigdy nie byłem fanem żadnych dopłat, bo wszystkie one wykrzywiają rynek. Jednak ekoschematy uważałem za lepsze rozwiązanie niż proste dopłaty do hektara. Miniony rok był pierwszym rokiem dopłat z ekoschematami i wyszło to całkiem nieźle. Naszą branżę najbardziej interesuje oczywiście ekoschemat związany z integrowaną produkcją. W 2023 roku całkiem nieźle to wyszło, bo udało się uzyskać te niecałe 1400 złotych do hektara. W tym roku jednak już wiemy, że stawka spadnie do kwoty trochę ponad 800 złotych. To i tak nie jest źle, lepiej niż było w latach z płaską stawką do każdej uprawy, jednak mamy istotne obniżenie wartości dopłat.
Jeśli przyjmiemy, że średnie gospodarstwo sadownicze ma 10 ha, to roczna strata będzie oscylowała blisko 6 tysięcy złotych. Przy dużych wartościach produkcji sadowniczej nie są to kwoty powalające na kolana, ale jednak jest to sporo mniej. Tym bardziej, że integrowana produkcja się naprawdę zmieniła z roku na rok. Trudność uzyskania certyfikatu jest znacznie zwiększona. Doszły obowiązkowe badania substancji organicznej czy konieczność użycia środka biologicznego. Zresztą tych zmian jest więcej i niektóre stają się naprawdę uciążliwe. Mimo to następuje spadek dopłat. Muszę przyznać, że sam jestem za dalszym wzrostem wymogów w IP, do takiego stopnia, że będą one bardzo bliskie GlobaGAP. Dlaczego? Ponieważ wówczas ci, którzy spełnią normy IP będą mogli płynnie przejść do GlobalGAP, a te certyfikaty są nam niezbędne jeśli chcemy wyjść ze swoim towarem gdzieś w świat. Niechętnie je robimy, bo to dużo wymogów i sporo kosztuje, ale jeśli wymogi IP się zbliżą do innych, globalnie uznawanycg certyfikatów, to próg formalny odpadnie. Oczywiście zostanie też kwestia płacenia za GlobalGAP, ale to już będzie decyzja czystego rachunku ekonomicznego.
Wracając jednak do samych stawek, które w tym roku będą mniejsze, to nie uważam, aby to jakoś zniechęciło ludzi do dalszego trwania w systemie IP. Dalej to są lepsze pieniądze do hektara za relatywnie niewielki wysiłek certyfikacyjny. Spadły wszystkie stawki za ekoschematy, zainteresowanie nimi przerosło oczekiwania decydentów. Kolejny raz okazało się jak niewiele te wszystkie agencje i ministerstwa wiedzą o tym jak funkcjonować chcą rolnicy. Może kiedyś będą nas zapraszać do projektowania takich systemów dopłat, aby poznać nasze zdanie? Szczerze wątpię, ale byłoby miło.
Zerknijmy jeszcze na stawkę za uprawę roślin miododajnych, gdzie z 1240 zł/ha wartość dopłaty spadła na 890 zł/ha. Sadownicy często z niej korzystają, kiedy decydują się na wymianę nasadzeń z roczną przerwą dla wypoczęcia ziemi. Problem z tym ekoschematem jest ściśle określony termin, kiedy rośliny mają być na polu, który kończy się 31 sierpnia. Jeśli zbyt wcześnie obsiejemy pole, to w sierpniu wysiane rośliny już obumrą i zaczną dominować chwasty. Zbyt późny wysiew to natomiast ryzyko suszy i słabych wschodów. Poza tym jest wymóg mieszanki a na liście "1" roślin polecanych do wysiewu, mamy wiele gatunków, których nasiona są wręcz nieosiągalne na rynku, a inne kosztują gigantyczne pieniądze. Jeśli już jakieś dopłaty muszą być, to ekoschematy są okej, choć – moim zdaniem – wymagają pewnych poprawek. Widać też, że rolnicy chcą z nich korzystać. W naszej branży uzyskanie tych dodatkowych dopłat jest naprawdę banalne, mimo rosnących wymagań w IP.
Komentarze
Jak za PiSu pałowali kobiety to byłes zadowolony
Pokarał Tuskiem.
Bo dostali pałą.
Jeszcze Bóg może pokarać rolników Pisem
Ja sobie tak organizuję robotę, żeby dzień święty uszanować. A nawet znam 20 hektarowców którzy też dają radę nie rwać w święto. Ludzie zapomnieli co mówili przodkowie, dziadek, babcia. Ale kara Bożą może być nie tak szybką, ale możliwa. Grad, mróz i to co napisałem wyżej.
Dopłaty się nie zmieniły od ich ustalenia. Nic się nie zmieniło w dopłatach od czasu gdy Wojciechowski ogłosił jakie będą "wspaniałe". Od razu o tym pisałem bo Wojciechowski i pisowski rząd ogłosili że dopłaty będą większe choć na całość przeznaczono mniej pieniędzy. Tylko wy pisowskie barany nie rozumiecie że nie można dostać więcej skoro jest na to mniej pieniędzy. Uwierzycie w każdą bzdurę którą wam powiedzą w tych waszych kłamliwych mediach. A to że liczyć nie umiecie to widać po tym waszym ciągłym skamleniu tu na forum.
Grupa rudych prosiła KE żeby zagłodzić finansowo Polskę.
I to oni są winni a nie Wojciechowski.
Co za bzdury. 6 000 to kwota pozwalająca na zakup choćby 240 kg kaptanu, czyli zapewnia ochronę owym środkiem na cały sezon w takim 10 ha gospodarstwie. Przy tak nieurodzajnym roku, gdzie każdy liczy każdy grosz to spora suma, którą straci sadownik.