Co z tymi zającami? „Takiego roku jeszcze nie mieliśmy”

 

Szkód powodowanych przez zające z roku na rok jest coraz więcej. Chociaż wczesną jesienią pożywienia było w bród, to już we wrześniu pojawiały się pierwsze zgryzione drzewka. W tym momencie problem się nasila. Zające niszczą z upodobaniem wiśnie, ale również jabłonie i śliwy.

Sadownicy nie mają wątpliwości. Ich zdaniem wszystkiemu winna jest stale rosnąca liczebność zajęcy, które nie mają zbyt dużej liczby naturalnych wrogów. Kilka lat wstecz owszem, w sadzie udawało się czasem zobaczyć zająca. Obecnie podczas jednego obchodu sadu można zobaczyć ich kilka.

– Szkody na pojedynczych drzewkach zdarzały się co roku, jednak nie na taką dużą skalę jak teraz. Przykładowo, nigdy nie zaobserwowałem śladów żerowania na kwaterze Gali (6lat), a tym momencie jestem zmuszony do pomalowania całej kwatery, bo już wiele drzew zostało uszkodzonych – mówi w rozmowie jeden z sadowników z gminy Biała Rawska.

Poprosiliśmy o komentarz Pana Szymona Ziarkowskiego z Agro-Centr, który potwierdza, że problem obgryzionych z kory drzewek jeszcze nigdy nie był tak duży. – Codziennie zgłaszają się sadownicy, którzy szukają skutecznego sposobu na odstraszenie szkodników. Najpopularniejszy jest Pellacol 10 PA – w tym momencie sprzedajemy go w bardzo dużych ilościach. Niektórzy sadownicy, aby zmniejszyć koszty stosują jasną farbę emulsyjną z dodatkiem preparatu zawierającego tiuram – wyjaśnia.

Pellacol wykazuje działanie ochronne do dwóch, trzech lat po zastosowaniu. Niestety, jak się okazuje, nie we wszystkich sadach działa.  – To prawda, również spotkałem się z kilkoma przypadkami, że środek nie zadziałał. Co prawda uszkodzenia były wówczas dużo mniejsze, ale były – mówi.  

Inny sposób to siatka. Co prawda jest to pracochłonne, ale jeśli kupimy siatkę do samodzielnego pocięcia, nie będzie to zbyt duży koszt. Jak tłumaczy Pan Ziarkowski, 50 metrów siatki do pocięcia to koszt około 85 złotych. Z tego uda się ochronić około 300 drzewek. Siatka wystarczy na kilka lat.

Z praktyki wynika, że najlepszym rozwiązaniem jest dostarczenie zającom pożywienia, czyli czyli obcięcie sadu i pozostawienie gałęzi bez rozdrabniania na ziemi. Wówczas szkodniki zajmą się gałęziami, zostawiając drzewka w spokoju. W tym momencie jednak wielu sadowników nie chce rozpoczynać cięcia zimowego z obawy na ryzyko nadejścia wysokich mrozów i przemarznięcia drzew.    

 

Komentarze  

+6 #1 Guest 2018-04-12 13:13
Longin Żbikowski
GACH W WIŚNIOWYM SADZIE
*
Różnie z miłością na świecie bywa...
Może cudowna być i prawdziwa.
Może zwierzęca być, może nowa,
Może jak w bajce być-groteskowa...
*
Był sobie sad, w nim zdziczałe wiśnie.
I ogrodzony był, oczywiście!
Jakieś sztachety, zmurszały płot,
Na nim siadały sroka i kot...
I prozaicznie, żadna ekstaza:
W sadzie szkodniki, chwasty- zaraza!
(Bez prawdziwego był gospodarza.)
A na uboczu...wiśnia samotna,
Śni o miłości, zdrowa, ochotna...
Siedzi na wzgórzu, spragniona,marzy,
Czy jakaś miłość jej się przydarzy?
Co wiosnę pięknie się odmładzała,
Białym się kwieciem obsypywała,
Na wietrze stała, z miłości drżała
I tak czekała...tak wyglądała...
Lecz czas uciekał, nic się nie działo,
Drzewko z miłości aż usychało!
Mijały lata- jesień, już zima,
Miłość nie przyszła, miłości nie ma...
Aż kiedyś- w grudniu- strzały: trach, bach, bach!
Przez dziurę w płocie wpadł do sadu gach!
Zatoczył pętlę kot przestraszony-
Kryjówki szukał-zając- nie żony!
Na jego widok...wiśnia...zadrżała!
Od pierwszej chwili go...pokochała...
I choć bez kwiatów, w nadziei cała,
Że wreszcie miłość-szansę ujrzała!
Jako w zarządzie sadowym stała-
Wysokie miejsce tam zajmowała-
Więc wystawiła lux referencje,
Wciągnęła gacha na ewidencję.
I planowała, bez składu-ładu,
Zrobić go... szefem całego sadu!
Więc go do rady sadu wciągnęła...
Zawsze z ochotą gacha przyjęła:
Słodką wisienką go częstowała,
Co zasuszoną przechowywała...
Gach, gdy skosztował, jak zasmakował!
Kicał tu, kucał, skakał, ucztował...
Od soku z wiśni mordka spęczniała,
Poczerwieniała, poweselała...
Polubił baaardzo wiśniowy sad...
W zacisznym kopnie szkodnik się kładł.
Drzewka podgryzał, na ząbek brał
I tylko "o swój interes" dbał!
Wiśnia, w ekstazie, nic nie widziała,
Na widok gacha prawie że mdlała!
Bardzo się, bardzo doń przywiązała,
Jego ruchami wprost upajała...
Bawił ją, bębnił, wąsami ruszył,
Boksował wdzięcznie, żartował, kluczył,
To stawał słupka, to pętlił kroki...
Aż...zaczął szutnik skakać na boki!
W marcu, gdy odwilż, ruszył skokami
I...zaczął znikać całymi dniami.
Choć niszczył drzewka wciąż jeszcze gach,
To powiew wiosny miał już w swych snach:
Soczyste mlecze, kocice, zioła...
Tak zew natury zająca woła!
Wiśnia- gdy kwieciem się obsypała-
Gacha- choć chciała- nie zatrzymała...
Bo...na jej wdzięki nie miał ochoty,
Bo...wiosną trwały ciągle parkoty.
Az kiedyś...wróble jej wyćwierkały:
Z szarą ropuchą skacze gach mały!
Przy suchym stawie kiedyś skakała,
Teraz w łopianie przesiadywała...
Czara goryczy przelała cała!
Cierpliwość wiśni się wyczerpała...
Gałęzią w ogon mu przyłożyła,
Z sadu gagatka precz wygoniła!
Tuła się teraz szkodnik po świecie,
Po polach, lasach, łąkach...w powiecie.
Gdzieś na Mazowszu gacha widziano,
Rankiem, jak wcinał przy stogu siano...
Podkradał czasem i kukurydzę,
O czym szeptały po cichu rydze...
Kiedyś złodzieja charty dorwały,
Grzbiet mu pogryzły, bok poszarpały...
Raz tak podglądał kaczki na wodzie,
Że wpadł do rzeki, skąpał się w chłodzie!..
Kaczor z kwakaniem głośnym nacierał
Lecz gach dał dyla...i się pozbierał...
Z bolącym grzbietem i potargany
Leży w kotlinie i liże rany.
Podobno marzy, że mu się przyśni
Raj utracony- sad dzikiej wiśni...

Ostrołęka, wiosna 2018
Cytować

Powiązane artykuły

X