Grupy czy spółdzielnie?

 

Przyglądając się wypowiedziom wielu polityków, można byłoby sądzić, że przyszłością polskiej branży owocowo-warzywnej są spółdzielnie. Wielu z nich spisało już na straty grupy producenckie. Tak jak przy wejściu do UE promowano grupy producenckie, tak obecnie Ministerstwo promuje spółdzielnie. A może "te" spółdzielnie to nowe grupy?

Czas spółdzielni rodem PRL-u dawno minął. Nie wszystkim kojarzą się zbyt korzystnie. Według krytyków dotyczyło ich w takim samy stopniu co PGR-ów powiedzenie, że wszyscy kradli – kradli też w spółdzielniach. Dzięki specyfice tamtych lat i zyskom jakoś funkcjonowały. Po przemianach często popadały w ruinę, były kupowane przez bliskich znajomych rządzących za niewielkie pieniądze i przekształcane w duże prywatne gospodarstwa rolne. Na wiele lat niemalże o nich zapomnieliśmy. Po wstąpieniu do Unii Europejskiej, nadeszły czasy grup producenckich, podmiotu zgoła odmiennego od rzeczonej spółdzielni.

Z biegiem czasu pojawiły się zarzuty względem funkcjonowania grup.  Najczęściej mówi się o braku głosu dla „szeregowych” członków, którzy musieli dołączyć, aby grupa mogła powstać. Większość głosów należy zazwyczaj do założycieli grupy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby wszyscy członkowie mieli wspólne założenia i podobny kierunek myślenia. Jednak często jest całkowicie inaczej. Decyzje podejmuje większościowy udziałowiec, więc nawet kilkudziesięciu członków stanowi zdecydowaną mniejszość, bez większego prawa głosu. O ile koniunktura jest dobra, nie ma powodów do dyskusji. Jednak, jeśli nie dzieje się dobrze, pojawiają się różnego typu niejasności i sprzeczki.

Co na to spółdzielnie? Spółdzielnie mają być przysłowiowa mądrością zbiorową, bo zarządzają rolnicy. Największy minus grup jest największym plusem spółdzielni. Jeden rolnik, jeden głos. Ale tylko teoretycznie. Po pierwsze, statut zazwyczaj określa, jaka większość głosów decyduje. A to może rodzić obawę, że w przypadku podzielonych opinii, trudno będzie o ostateczne decyzje. Poza tym, przeciwnicy demokracji, mogą nie być usatysfakcjonowani… Chociaż z drugiej strony, może lepszym rozwiązaniem jest dłuższe podejmowanie decyzji, niż sytuacja w której jeden człowiek podejmuje je za 40 udziałowców?

Najlepiej byłoby zakładać małe spółdzielnie, być może w lokalnej społeczności. Wspólne cele i kierunek myślenia z pewnością pozwoliłby uniknąć wielu problemów. Skąd jednak wziąć kapitał na powstanie takiej spółdzielni w dobie kryzysu w branży?

Prężnie działająca i powszechna spółdzielczość oznaczałaby koniec hegemonii wielkich przetwórców. Czy to jednak nie jest utopijna wizja? O jakiej skali mowa? I o jakiej perspektywie czasowej rzeczywiście mówimy?

Być może trzeba zacząć od podstaw, chociażby od poprawy ustawy o spółdzielczości.  Kolejnym problemem jest nieufność i niechęć do wspólnego działania. Bo trzeba jasno powiedzieć, że chociaż głosów krytyki względem grup nie brakuje, dla wielu producentów to jest prawdziwa wygoda. Samochód odbiera jabłka, samochód odwozi skrzynie. Sortowaniem i sprzedażą martwi się ktoś inny. Poza tym, kto inny i w jaki sposób przerobiłby taką ilość jabłek przy braku rosyjskiego rynku (swoją drogą według sceptyków to postanie grup i wzmożony popyt doprowadził do masowego wzrostu nasadzeń, ale te dywagacje to już inny temat).

W spółdzielni samemu trzeba będzie pracować na swój sukces. Ale nawet w urodzajnym roku czy złej koniunkturze rolnicy zrzeszeni w jej ramach nie odczują niskich cen tak jak teraz rolnicy indywidualni. Mają  wartość dodaną z handlu i przetwórstwa.

Co wolą sadownicy? Jak na razie królują grupy. Sceptycy twierdzą, że dni niektórych są policzone i czeka ich ten sam los co grup w Holandii czy Niemczech.  Czy w spółdzielniach będzie lepiej? Jakie jest Wasze zdanie?

           

 

Komentarze  

+1 #7 chochlik 2019-06-12 08:33
Cytuję Mariusz:
Grupy to był i jest nadal koń trojanski. Wybudowalismy bazę dla szkopow. Przejmują wszystko łącznie z zadluzonymi sadownikami. Majstersztyk przy udziale bandy PO wskie.


Widzę że populista ma najwięcej głosów na "tak" liczę iż jego potakiwacze będą sprzedawać owoce tylko po cenach dających zarobek, a jeśli tego warunku nie spełni odbiorca, to towar zutylizują aby nie wspierać obcego biznesu.
Wiem, wiem z czegoś trzeba żyć, to może przytakiwacze sami wezmą się handel i kupią ode mnie towar za tyle ile sami by chcieli dostać i zarobią na tym aby mieć z czego żyć. Też, nie. To może przyjdą pracować u mnie, acha trzeba sadów pilnować bo tak robili wasi ojcowie i wy musicie też tak robić.
Panowie i Panie zauważyliście że świat się zmienił ? Nie możemy robić tego i tak samo jak dawniej. Sadownictwo (poza wyjątkami) to biznes i to nie łatwy biznes, ale postawa roszczeniowa na zasadzie "daj" nie ma szans na przetrwanie, trzeba zmienić model biznesu na rentowny a nie robić po "staremu" i tylko pluć na tych co się w tym odnaleźli.
Cytować
+11 #6 Carmenere 2019-06-11 16:11
Szkoda ,że kargól i mariusz nie przeczytali wpisu chochlika , ale miłujący teorie spiskowe czytają wyłącznie to co ich podtrzymuje przy swych poglądach., szkoda gadać.
Ostatni wpis gościa przedstawia dokładnie to o czym pisałem wielokrotnie, ale to do fanów ministra psioczącego na nasze niezorganizowanie, nie przemawia, bo to prawda o nas Polakach.Znajomy eksporter, ma min kontrakty na Litwie.Eksporter nietypowy , bo oczywiście chce zarabiać ale nie chce aby sadownik wegetował ani zdechł(na co wielu jest kompletnie obojętnych).Na początku jesiennego sezonu płacił znajomym sadownikom, 70-80gr.Ale do czasu ... po dwu tygodniach rozmawia ze swymi odbiorcami z Litwy i ci przesyłają mu maile od trzech polskich! GP z ofertą na takie samo jabłko o 30% tańszą....
Niech kargól i marcin odpowiedzą , gdzie jest ten Niemiec, Żyd , Rudy , Okularnik czy inny przez nich naznaczony który psuje handel i dochód polskiemu sadownikowi ???Ano nigdzie , sami sadownicy, by swych kolegów zadenuncjowali, zastraszyli aby się samemu nachapać .Amen.
Cytować
+3 #5 Guest 2019-06-11 13:34
A co to za różnica...
Kto może to kradnie nie ważne z czego.
Nadal mamy komune za kołnierzem.
A z grupami jest tak że jak jedna wydepcze jakiś zbyt na swój towar natychniast znajdzie się kolejna która zaoferuje ten sam towar 0,10gr taniej lub inne intratniejsze warunki.
Wojna polsko-polska to istota problemu.
Sąsiad by sąsiada w łyżce wody utopił.
Cytować
0 #4 kargól 2019-06-11 12:01
Cytuję Mariusz:
Grupy to był i jest nadal koń trojanski. Wybudowalismy bazę dla szkopow. Przejmują wszystko łącznie z zadluzonymi sadownikami. Majstersztyk przy udziale bandy PO wskie.

PO i PSL ., .
Cytować
+4 #3 Mariusz 2019-06-11 08:05
Grupy to był i jest nadal koń trojanski. Wybudowalismy bazę dla szkopow. Przejmują wszystko łącznie z zadluzonymi sadownikami. Majstersztyk przy udziale bandy PO wskie.
Cytować
+1 #2 chochlik 2019-06-11 07:05
Czy spółdzielnia czy tzw. Grupa czyli forma prawna w postaci spółki z .o.o. to nic nie wnosi do zmiany mentalności sadowników (rolników).
Kiedy były dysponowane środki UE na zakładanie Grup to obie formy prawne (spółdzielnia i sp. z o.o.) były dopuszczone. I co ? Nie było tłumów chętnych sadowników aby założyć wspólny biznes (spółdzielnie - min. 10 członków), zakładano więc spółki bo one mają wymóg 5 udziałowców. Pięciu udziałowców, którzy wzięli duże (milionowe) kredyty pod zastaw swoich gospodarstw, mieli tyle odwagi i wytrwałości aby zaryzykować przed niepewnym, a to nadeszło bardzo szybko - liczne zmiany przepisów i ich interpretacji wraz z licznymi kontrolami wszelkich państwowych agencji i urzędów.
A teraz kiedy tym co to przetrwali i popranie zarządzają przedsiębiorstwami zarzuca się - dorobienie na cudzym oraz sugeruję się, że lepsze będą spółdzielnie - to jest jawne działanie przeciw sadownictwu. Uważam, że nadal należało by wspierać (nie koniecznie finansowo) konsolidację rynku owocowego tak jak ma to miejsce we Włoszech. A u nas panuje przeświadczenie, że prywatne to złe ale państwowe to cud miód.
Cytować
+1 #1 Carmenere 2019-06-11 06:37
Ja nie widzę żadnych różnic, bo członkami czy to GP czy Spółdzielni będą ci sami polscy sadownicy.Oczywiście zapewne powstanie wiele spółdzielni bo skoro obecne władze sobie wymyśliły ,że to rozwiąże problemy polskiego rolnictwa to nic ich nie powstrzyma i nikt ich nie przekona.Pójdzie za tym pomysłem masa kasy, do wyciągnięcia przez "obrotnych", tyle że pewnie z krajowego źródełka.
Takie proste logiczne zadanie : mamy 10 sadowników o kiepskich dochodach ze średnią infrastrukturą(sprzęt-nasadzen ia) , tworzą oni Spółdzielnię....w jaki sposób ma się poprawić ich byt-po za wyciągnięciem jakichś dotacji ???
Gdy powstawały pierwsze GP , tworzone dzięki patologicznemu prawu,wiele lat wstecz pisałem że będą padać bo są sztucznym tworem i tak się dzieje , podobnie będzie ze Spółdzielniami gdy źródełko dotacji wyschnie.Chyba że obecne socjalistyczne rządy będą rządzić jeszcze kilka kadencji(jak PZPR) i dotować te ich twory(jak PZPR dotowała PGRy)wtedy Sółdzielnie przetrwają długo.
Moim zdaniem jedyny sens ma zrzeszanie się gdy mamy wspólny cel iii nie ma żadnych! dotacji, wtedy każdy z członków GP czy Spółdzielni będzie zainteresowany pomnażaniem wspólnego majątku .Jedyna rola państwa powinna polegać na ułatwieniu : stworzenie prawa,udostępnienie darmowych gotowych wzorów statutów,szybka i darmowa rejestracja i tyle .
Cytować

Powiązane artykuły

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Czy czeka nas parchowy rok?

Po co przechowywać jabłka po gradzie?

X