A kto umarł, ten nie żyje

Jakiś czas temu dostałem propozycję kupna jabłek. Miły gentelman zadzwonił do mnie, podał swoje imię oraz adres i zaprosił na obejrzenie towaru jaki oferuje. Po dojechaniu pod wskazany adres oczom moim ukazała się znajoma twarz prezesa jeden z upadłych grup. Jednej z tych, za którymi smród długów ciągnie się po całej okolicy, od Rawy Mazowieckiej do Warki. Byłem bardzo zaskoczony, że osoba o takich kontaktach musi posiłkować się moją skromną pomocą w upłynnieniu towaru. Porozmawialiśmy o cenie, warunkach płatności, oczekiwaniach wobec owoców i poszliśmy obejrzeć jabłka. Moje zdziwienie jeszcze wzrosło, gdy zobaczyłem skrzynie sygnowane imieniem i nazwiskiem znanego mi dobrze sadownika. Do tej chwili sądziłem, że były prezes sprzedaje swoje własne owoce. Pytanie: – Czy to są pańskie owoce? Czy zakupione? – Zakupione, od właściciela skrzyń. – odpowiedział sprzedający, wskazując na wypalone nazwisko na desce.

Do transakcji nie doszło. Owoców nie kupiłem. Jednak przez cały ten czas, jaki upłynął od tamtego styczniowego poranka zastanawiam się nad jednym: kto jemu sprzedaje owoce? Otóż różnorodność skrzyń oraz ilość owoców sugerowała, że człowiek ten dalej handluje jabłkami kupowanymi od sadowników. Dlaczego my, sadownicy, nie potrafimy wyeliminować z naszej branży czarnych owiec? Przecież by wystarczyło, aby temu człowiekowi nikt już owoców nie sprzedał a spadłby do roli producenta i mordował się ze sprzedażą własnej tylko produkcji. Człowiek, który długów nie spłacił w poprzedniej firmie, za którym ciągną się zarzuty prokuratorskie o upłynnienie majątku przed wierzycielami, człowiek, który narobił milionowych długów mając już świadomość faktycznej niewypłacalności firmy dalej kupuje jabłka i eksportuje w świat. Analizując wpisy na portalach społecznościowych widzę, że nie jest to przypadek odosobniony. Byłych prezesów upadłych grup, którzy dalej handlują jabłkami jest kilku. Mało tego, w internecie znalazłem wpisy o kolejnej firmie, którą jeden z prezesów firmy doprowadził do upadłości a w komentarzach ludzie podawali kolejne jej (bo to kobieta) firmy, pod jakimi prowadzi swoje niecne praktyki. Jak naiwnym trzeba być, aby sprzedać jabłka osobie, która ma taką historię? Przed takimi ludźmi bramy na podwórko powinny się zamykać w całym regionie. Jednych długów nie spłacili a ktoś wierzy, że teraz będzie inaczej? Bo co? Bo zmienił logo? Bo pod nową nazwą działa? Na litość boską czemu my jesteśmy tacy naiwni? Bo mnie nie oszukał, jak był prezesem grupy i rozliczył się ze mną do końca? Skoro nie miał skrupułów, aby oszukać innych, to dlaczego ma mieć wobec mnie? Czy nam naprawdę można pluć w twarz i mówić, że to deszcz?

Drodzy Państwo, oszuści zawsze się zdarzali i będą się zdarzali. To nieuchronne w handlu. Znam prezesa jednej grupy, który też kiedyś zaliczył wpadkę. Też firma jego znalazła się na dnie, lecz mężczyzna stanął na wysokości zadania i – z opóźnieniem – ale pieniądze spłacił. Dziś może spojrzeć ludziom w oczy i śmiało ludzie mu oddają towar w kredyt kupiecki. Tamci są niegodni tego, aby im rękę podać a mowa o sprzedaniu owoców. Nawet duża firma może paść ofiarą oszustwa, słynny już jest przykład, gdy największy polski producent sprzętu AGD wysłał kilka tirów produktów do Anglii, gdzie te przepadły bez wieści. Ryzyko dotyczy więc również wielkich podmiotów. Jednak jest to ryzyko sprzedającego towar a nie producenta. Firmy handlowe muszą przestać przerzucać to ryzyko na swoich dostawców, biorąc od nich towar na kredyt. W razie niepowodzenia transakcji firma wówczas umywa ręce mówiąc "nam też nie zapłacili". To nie jest argument! Drogi pośredniku, to jest Twój problem i Twoje ryzyko. Ryzyko jest integralną częścią biznesu, możesz się od niego ubezpieczyć. Ewentualnie pracować tylko na przedpłatach. Oczywiście tak samo mogą podejść do swojego handlu sadownicy. Najśmieszniejsze jest to, że kupienie holenderskich gruszek, przez polską firmę, na kredyt jest praktycznie niemożliwe, jeśli ta nie zna się dobrze z sadownikiem. Jednak ta sama firma dzwoni do nieznanego sobie polskiego producenta i dostanie ten towar w kredyt nawet na 60 dni. Może właśnie dlatego oni są bogaci a my nie?

Komentarze  

-2 #6 sadownik 2021-04-18 18:56
Artykuł naprawdę fajny. Na początek kilka wyświechtanych historyjek o cwaniakach bezkarnie oszukujących naiwnych sadowników.
Wnioski mają być takie ,że jabłka można sprzedawać tylko do jednej uczciwej GP.
Cytować
0 #5 sadownik 2021-04-18 18:25
,,spekulacyjne praktyki sadowników''
- dobre.
Cytować
+3 #4 Roman 2021-04-17 08:23
Prawda też jest taka,że sadownicy w duzym procencie są sami sobie winni.

Za 5 gr więcej byle pochwalić się przed sąsiadem oddają jabłka bez pieniędzy firmie krzak i wierzą na słowo.

Ponadto w przypadku wtopy nikt nikogo nie ostrzega przed oszustem bo wstyd się przyznać a złodziej dalej grasuje.

Czasami lepiej wysypać na przemysł niż dać oszustowi.przynajmniej na chleb zostanie.
Cytować
+3 #3 Roman 2021-04-17 07:39
Dopóki,któryś z oszustów nie skończy na wieczornej wycieczce do lasu dopóty bedziemy okradani.

Zawodowo oszuści nie przestrzegają prawa to ofiary mają go przestrzegać.

Rozwiązaniem jest wycieczka do lasu z delikwentem i nagłośnienie tego jako ostrzeżenie dla następnych potencjalnych oszustów....

Tak to widzę
Cytować
+12 #2 Waldemar Żółcik 2021-04-16 22:23
Witam Państwa.

Niestety, ten problem w naszym handlu przejawia się od kiedy nasza firma zajmuje się eksportem, wraca jak bumerang.

Zawsze znalazły się osoby , które obiecywały więcej.
Obiecywały.
Jest takie powiedzenie: Nikt nie da Ci tyle, ile ja mogę Ci obiecać...

Słuchając, brzmi zachęcająco.

Ale wsłu********ąc się , znajdujemy różnicę, między dać a obiecać...

Stare powiedzenie naszych zagranicznych kontrahentów: chcesz się szybko wzbogacić - jedź po jabłka do Grójca. Pogadasz, zagadasz gospodarza , na początku trochę przedpłacisz i dostaniesz za darmo już trzecie auto. I ciągnij , aż się da...do bólu....

Przepraszam, że tak otwartym tekstem, ale te spekulacyjne praktyki sadowników są szkodliwe również dla uczciwych eksporterów, którzy spotykają się na rynku odbiorcy z duuużo tańszym jabłkiem... gdyż pośrednik - klient sadownika zapłacił tylko transport, ewentualnie cło...
Owoce i opakowania gratis dostał...

A uczciwi klienci, z kraju zakupowego obwiniają uczciwego eksportera , że narzuca nie wiadomo jaką marżę, przecież te same jabłka od kogoś innego pod jego oknem kosztują połowę...

I zrywają współpracę z uczciwą firmą, skoro obok mają towar pod nosem przywieziony za pół ceny...

Pamiętajcie, że jeśli ktoś zamierza oszukać, od razu zaniża ceny sprzedaży, żeby wyrobić obrót. Złote strzały są później. Są krótkie ale celne i bardzo dotkliwe.

Taka jet strategia.

To nie tylko grupy są temu winne.
To nie tylko firmy są temu winne.

To niestety również niezdrowa konkurencja wśród sadowników, którzy ryzykują często i zbyt mocno, świadczy to o albo dobrobycie w branży albo o ...

Sami oceńcie moją wypowiedź drodzy Państwo.

Ale już w innych krajach poradzono sobie z tym patologicznym problemem.

Nie ma możliwości, żeby ustrzec się ryzyka na sto procent, wszyscy to wiemy.
Ale musi zostać marży, żeby odwiedzić i sprawdzić profesjonalnie kontrahenta, i ewentualnie ubezpieczyć transakcję, lub ją spłacić z własnych środków. W najgorszym razie.

Nie znam firmy , w tej branży, której nie oszukano.

Ale zauważcie, część firm ma już dobrą pozycję , nawet jak jest trudno, zapłaci.
Może z opóźnieniem, ale nie zwija się po pierwszym nieudanym sezonie ...

To są niezwykle trudne decyzje. Jak to godnie spłacić...?

Ja pamiętam , wiele lat wstecz, jak też zostaliśmy oszukani i wtedy wszystko postawiliśmy na jedną szalę - w pierwszej kolejności wypłacić zaległości.

Bolało ...

To kazdego z nas może dotknąć.
Nie wolno się cieszyć, że komuś się powinęła noga, ale zadbać o swoje, wyciągając wnioski.

Pozdrawiam serdecznie, życząc Państwu i sobie samych udanych transakcji.

Waldemar Żółcik
Cytować
+7 #1 koleś 2021-04-16 12:33
co do eliminowania czarnych owiec odpowiedź jest prosta,czy ktokolwiek przyzna wam się że został oszukany?ludzie prędzej się pochwalą wynikami sprzedarzy niż powiedzą wam :słuchaj dałem się wydymać ,zaufałem oszustowi".Prędzej ktoś bedzie dusił w sobie że dał się wyrolować niż przyzna się do tego publicznie .kiedyś było coś takiego jak infamia,ktoś kogo wytykano palcem nie był mile widziany w towarzystwie ,był wykluczony społecznie. Czy w działaniu wielu współczesnych ludzi można dostrzec takie coś jak poczucie wstydu?naobiecuje Ci w drodze do bramy ,a chwile później urabia kolejnych ,tak wyewoluował nam kapitalizm.a i jeszcze jedno w lata gdy towaru jest opór i ludzie martwią się czy będą mieli komu sprzedać towar oszukuje się jeszcze łatwiej.
Cytować

Powiązane artykuły

Mały handel, duże pieniądze

Sprzedaż jabłek staje się sporym ryzkiem

Pomysły sadowników na sprzedaż owoców

X