Naprawdę nie każdy musi być sadownikiem

Pod ostatnim artykułem pt.: "Czy każdy musi być sadownikiem?", rozgorzała dyskusja i ciekawa polemika. Z zainteresowaniem przyglądałem się temu zjawisku i padającej argumentacji. Od początku wiedziałem, że będzie wiele głosów krytycznych wobec prezentowanego przeze mnie stanowiska, nie roszczę sobie pretensji do bycia pupilem większości. Mam nawet wrażenie, że zbyt szerokie stało się nasze środowisko. Jednak nie sądziłem, że aż tak dużym poparciem będą cieszyły się komentarze takie jak:

#3Marcin2021-05-29 19:36

Mamy przecież najpotężniejsze Państwo i najlepiej zarządzane, więc jesteśmy najlepsi!!! Czy naprawdę autor zastanowił się -jeśli uda mi się wyprodukować odpowiednie jabłka o określonych przez kupującego parametrach czy Ja uzyskam taką cenę jaką ja skalkuluję za wyprodukowanie takiego jabłka? Wątpię bo kupujący powie tam mam taniej i wcale twoje wyliczenie mnie nie obchodzi. Powiedzmy wszystko było w porządku zaczynamy sezon kupujący przez politykę nagle ma zamkniętą drogę zbytu a Ja niestety muszę sprzedać poniżej kosztów lub wysypać bo muszę zmienić odbiorcę.

Tak drodzy Państwo, ten komentarz zebrał aż 17 plusów, co jest najlepszym wynikiem. Miałem nadzieję, że argumenty z tego komentarza zostały wyjaśnione w tekście artykułu, ale chyba nie wyraziłem się w nim zbyt precyzyjnie. A więc po kolei.

Co ma państwo co produkcji jabłek? Czy Najjaśniejsza Rzeczypospolita ma pilnować dochodowości produkcji owoców? Czy autor tego komentarza i wszyscy plusujący słyszeli kiedyś o zjawisku ryzyka gospodarczego? Ludzie, każdy kto podejmuje jakąkolwiek formę biznesu naraża się na to, że mu się nie uda! Każdy ryzykuje a premią za ponoszenie tego ryzyka jest stosunkowo wyższy zarobek niż u pracownika etatowego. Drogi Marcinie, idź na etat. Tam nie ma ryzyka, wypłata jest taka, jak na umowie, co miesiąc. Wpływu na sytuację geopolityczną nie mamy, to dużo większe siły rządzą ruchami tych tektonicznych płyt niż jakikolwiek rząd w Warszawie. Nie ważne czy będzie tu rządził Tusk czy Kaczyński – nie mają oni wpływu na konfrontacje mocarstw. Poczytaj Bartosiaka, Sykulskiego czy Budzisza. Sytuacja jest jaka jest i do niej musimy się przystosować. Musimy liczyć koszty wobec obecnych warunków rynkowych i zapomnieć o tym co było. Boisz się, że klienci znajdą tańsze jabłka niż Twoje? To dobrze! Na tym polega rozwój gospodarczy. Strach przed bankructwem jest motorem napędowych rozwoju gospodarczego ludzkości. Ludzie nie pracują dlatego, że lubią, tylko dlatego, że boją się głodu. Możesz produkować tańsze jabłka, w czym problem? Klient zawsze szuka najlepszej jakości za najniższą cenę. Czy Ty zachowujesz się inaczej kupując nawozy, środki ochrony roślin czy cokolwiek innego? Kupujesz droższe zamiast tańszych? Ty jesteś biznesmenem i Twoim zadaniem jest znaleźć najlepszego klienta na swoje produkty. Masz stawać na rzęsach, żeby dobrze sprzedać jabłka. Ryzykujesz, że Ci się nie uda, że wyprodukujesz za drogie, nie taki rozmiar, nie taki kolor, nie taką jędrność i nie taką odmianę. Za ponoszenie tego ryzyka dostajesz jednak wynagrodzenie lepsze niż pracownik etatowy. To jest Twoja premia. Jeśli stosunek premii do ryzyka spada, to należy ograniczać swoje zaangażowanie.

Wyjaśnię to na przykładzie ryzyka lokaty bankowej. Jest to produkt bardzo bezpieczny, bo pieniądze na niej ulokowane są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny a on jest gwarantowany przez państwo. Nie raz mieliśmy już przykłady zadziałania tego mechanizmu gwarancji i się sprawdzał. Jednak oprocentowanie lokat bankowych jest śmiesznie niskie! Niskie ryzyko=niska premia za ryzyko. Natomiast na rynku akcji nie mamy żadnych gwarancji, możemy stracić wszystkie zainwestowane pieniądze. Jednak też jednego dnia możemy stać się milionerami. Duże ryzyko=duża premia.

Drogi Marcinie i ci wszyscy, którzy kliknęli plusa pod jego komentarzem, po co inwestujecie w bardzo ryzkowany biznes (sadownictwo takim jest), skoro się tego ryzyka aż tak boicie? Czy nie lepiej zgłosić się do Austria Juice i podpisać kontrakt na dostawę jabłek przemysłowych? Tam będziecie mieli GWARANCJĘ ceny minimalnej (pokrywa ona w 100% koszty produkcji a nawet coś zostaje) i GWARANCJĘ odbioru wyprodukowanego towaru. Wszystkie Wasze obawy odejdą w niepamięć. Po co produkować tanio i byle jak (bo porządnie i tanio się nie da) jabłka deserowe? Nikt takiego szrotu nie chce. Aktualna sytuacja z jabłkami nam to uwydatnia aż nadto. Mieliśmy przymrozki wiosną 2020 r, wyprodukowaliśmy mniej towaru, Zachód też stracił sporo jabłek i co? Nie ma komu sprzedać tych komór Idareda i Glostera, nikt nawet palcem nie chce tego tknąć. Dziś nawet Białoruś chce kupować porządne owoce! Spytajcie tych, którzy tam eksportują – największe sieci smagały dostawców reklamacjami dotąd aż zaczęły tam dojeżdżać porządne dostawy. Kraj, który jeszcze 2 lata temu kupował drugą klasę dziś chce owoców tanich, ale w pierwszej klasie jakościowej. Temat zmiany mentalności Białorusinów jest szerszy i należy mu się osobne omówienie.

Drugi komentarz z największą liczną plusów (14):

#1Kazio2021-05-29 18:42

Myślę że głosów w dyskusji będzie wiele a taki jest mój...I co mi po tym moim liczeniu kosztów do którego namawia autor skoro prawie wszystko już wyliczył i podał Dohler ?

Szanowny Kaziu, czy produkujesz owoce przemysłowe czy deserowe? Domyślam się, że deserowe, bo skomentowałeś artykuł o produkcji deserowej. To pytam: co Cię obchodzi cena przemysłu? No i teraz wiem – padnie koronny argument "cena przemysłu wpływa na cenę deseru". Jest na tym portalu artykuł pt: To nie przemysł rządzi rynkiem a brak alternatywy. Tam jest to wyłożone. Jeśli natomiast Twój odbiorca, wykorzystuje Ciebie i ustawia cenę zakupu deseru według ceny przemysłu, to go po prostu zmień. Nie daj się wykorzystywać. Olej tą grupę, tą sortownię i zadzwoń gdzieś indziej. Do zbiorów jeszcze 3 długie miesiące, nie czekaj aż zerwiesz jabłka i będziesz na gwałt szukał odbiorcy, bo się nie pomieścisz w skrzynie lub do chłodni, lub pieniędzy będziesz potrzebował na wypłaty dla ludzi. Już teraz szukaj potencjalnych odbiorców, dzwoń, pisz maile, przeszukuj internet i rozmawiaj z innymi sadownikami.

Co to jest za biznesmen, który potrafi najwyżej obdzwonić 3 sortownie wokół i najwyżej płakać, bo nikt mu nie chce dać więcej. Prowadzenie gospodarstwa sadowniczego to prowadzenie firmy. Tak jesteście biznesmenami i macie firmy! Integralną częścią biznesu jest płynność, tutaj nic nie jest stałe. Raz jest lato deszczowe i producenci parasoli trzepią kasę a raz słońce świeci prawie cały rok i gryzą oni paznokcie, bo towar nie schodzi a kasa na produkcję poszła. W biznesie ciągle trzeba iść do przodu, ciągle trzeba ponosić ryzyko, ciągle trzeba coś zmieniać i dostosowywać się do rynku. Nie chcesz tego robić? Nie umiesz? Idź na etat, bo naprawdę nie każdy musi być sadownikiem.

Komentarze  

0 #18 Eugeniusz 2021-07-08 06:47
Panowie Marcin i Kazio jesteście genialni !! trafiłeś w sedno sprawy oddzielając owoce dla przemysłu i na konsumpcję !! i fakt że rozumiesz wpływ ceny surowca dla przemysłu na cenę rynkową !!!!!! Rzeczypospolita Polska nie musi troszczyć się o obywateli -tzn ich poziom życia -bezpieczenstwo ich egzystencji i pracy - tak już było !!!
Ale w panstwach cywilizowanych Rządy są dumnne z poziomu produkcji ,ochraniają swoje zasoby naturalne . Takim zasobem dla Polski m,innymi są owoce - w produkcji Polska ma patent i zaspokaja w dużym % < 50 potrzeby swiatowe !!!! czsem nazywamy te produkty "złotem" - Trudnoi nie zauważyc ,ze z tej żyły korzyści osiagają inne nacje ich obywatele i rządy . W innych tak eksploatowanych dziedzinach jest podejmowana próba "wyzwolenia "
niestety owoce ich producenci sa ciagle zniewalani. Mimimalny poziom to jest ochrona przed eksploatacją przed zniszczeniem tej produkcji !!!
Cytować
0 #17 Adzej 2021-07-03 11:20
ROMAN to chyba Cybulak i to ten młody.
Cytować
-2 #16 Roman 2021-06-07 05:47
Cytuję Gość:
Kolego Romanie, nie muszę wyrywać 30% - 2 lata temu zrezygnowałem z biznesu jabłkowego. Po pierwsze opłacalność marna po drugie mam świetny zawód który daje dobrą kasę co miesiąc a nie raz na kilka lat.

Ja nikomu nie bronię sadzić. Po to mamy wolny rynek żeby każdy mógł sadzić co chce i ile chce. Próbuję jedynie zwrócić uwagę co jest źródłem obecnych problemów tj. nadprodukcja jabłek czyli produkcja przewyższająca możliwości handlu a nie potwarzane jak mantra że przetwórnie są w rękach niemieckich. Jaki wpływ na to że w tym momencie cieżko sprzedać Idareda ma fakt tego że właścicielem przetwórni jest Dohler? Co ma piernik do wiatraka???

Kolego...świetnie rozumiem na co chcesz zwrócić uwagę tylko ja to robię od paru lat z marnym skutkiem.

Mój tekst o dosadzaniu jest mocno ironiczny ale większość ma kłopot by to zrozumieć.
Cytować
+2 #15 Gość 2021-06-06 19:31
Kolego Romanie, nie muszę wyrywać 30% - 2 lata temu zrezygnowałem z biznesu jabłkowego. Po pierwsze opłacalność marna po drugie mam świetny zawód który daje dobrą kasę co miesiąc a nie raz na kilka lat.

Ja nikomu nie bronię sadzić. Po to mamy wolny rynek żeby każdy mógł sadzić co chce i ile chce. Próbuję jedynie zwrócić uwagę co jest źródłem obecnych problemów tj. nadprodukcja jabłek czyli produkcja przewyższająca możliwości handlu a nie potwarzane jak mantra że przetwórnie są w rękach niemieckich. Jaki wpływ na to że w tym momencie cieżko sprzedać Idareda ma fakt tego że właścicielem przetwórni jest Dohler? Co ma piernik do wiatraka???
Cytować
+1 #14 Roman 2021-06-06 16:37
[quote name="Marcin"]To ja tez troche liczb: Usa liczba ludnosci 326mln produkcja jabłek 4,6mln t. czyli tyle co my w roku urodzajnym ale ich jest 328 mln a nas 38mln. Chiny 40 mln ton ale ich jest prawie poltora miliarda,. wniosek: jestesmy glupsi niz ustawa przewiduje nawet Niemcy sie zorientowali ze najlepiej przetwornie inwestowac gdzie? u debili.[/quote
Nic odkrywczego
Te liczby cytowałem tu dawno temu żeby zobrazować skale produkcji w Polsce.
Zostałem srogo zminusowany.
A przypomnę ze USA są jeszcze dużym eksporterem jablek
Cytować
-5 #13 Roman 2021-06-06 13:05
Cytuję Gość:
Może na początek kilka liczb. Polska średnio produkuje ~4.5 mln ton jabłek. Z tego około 35-40% to klasa “exportowa” czyli ~1.6-1.8 mln. Spożycie wewnętrzne jabłek deserowych to 500 tys. ton. Prosta matematyka: 1.6/1.8 mln ton – 500 tys. = 1.1/1.3 mln ton do WYEKSPORTOWANIA.
Naszym największym odbiorcą jest obecnie Białoruś – 300 tys. ton, poźniej Egipt 150 tys. ton. Reszta krajów to razem dodatkowe 100-200 tys. ton. Razem około 600-700 tys. ton czyli troche wiecej niż POŁOWA tego co musimy wyeksportować.
To są szacunkowe dane, nie chce wchodzić tutaj w polemikę, że którąś liczbę podałem większą/mniejszą bo chodzi o pokazanie jednego: nadprodukcji jabłek deserowych – ta nadprodukcja to produkowanie więcej niż możemy sprzedać.
Co z tego wynika? W latach z produkcją > 4 mln jest problem ze zbytem jabłek deserowych. Oczywiście nie dotyczyny to topowych odmian klasy extra, tj. Gala, Golden, Prince. Jak nie można sprzedać na deser to zaczyna się sypanie na przemysł. I tu moi drodzy pojawia się zależność - cena przemysłu definiuje cenę deseru dla tych odmian/jakości którą ciężko sprzedać – patrz Idared w tym roku. Cena przemysłu nie definiuje ceny jabłek odmian chodliwych.
Nadprodukcja nie występuje co roku a jak już wystąpi to też w różnym stopniu – czasami skrajnym jak 2014, 2018.
Co wpływa niekorzystnie na obecną sytuację:
embargo rosyjskie – do 2014 potrafiło pójść do Rosji 900 tys. ton jabłek w sezonie. Mimo upływu 7 lat od wprowadzenia emarga, całkowity export jabłek z ostatnich lat nie przekracza ilości wysyłanych tylko do Rosji. Niektórzy próbują zaklinać rzeczywistość, ale prawda jest taka że nie pozbieraliśmy się jeszcze po zamnięciu rynku rosyjskiego.
produkcja odmian i jakości na rosyjski rynek. Idareda czeka znaczne ograniczenie produkcji. Wymagania jakościowe jak jędrność, wybarwienie też są wyższe teraz niż były kiedys dla Rosji
brak jasnego planu dla rolników – fajnie się piszę w internecine, ale żaden minister nie wie co robić. Moim zdaniem albo szukać nowych rynków zbytu (nie wiem kto miałby się tym zająć) albo ograniczyć produkcję o około 30%.
Słowo komentarza do tekstów pt. rolnicy powinni szukac odbiorców. To ja się pytam po co są grupy producenckie? Czy każdy mały i średni Rolnik ma to robić sam? Jeśli tak to po co było wpompowane tyle euro w rozwój grup producenkich i mamienie rolników jak to będzie cudownie jak będą grupy.
Mam wsród swoich znajomych ludzi którzy mają kanały sprzedaży zagranicznej. To są producenci którzy produkują grubo ponad 1000 ton rocznie – wygląda to tak że np. Gala idzie do UK, Golden do Hiszpanii a reszta lokalnie do grupy. Taki handel nie jest dla małych sadowników.


Jak mogłeś napisać o zmniejszeniu produkcji...wstyd i hańba...pierwszy wyrwij 1/3 hehehe

Dziwne,ze dostałeś za te słowa plusy...bo Gdynia to pisze to dostaje minusy :))))

wiec konkluzje mam inna...trzeba sadzić bo jest za mało i inni wejdą na nasze miejsce
Cytować
+4 #12 Marcin 2021-06-05 19:19
To ja tez troche liczb: Usa liczba ludnosci 326mln produkcja jabłek 4,6mln t. czyli tyle co my w roku urodzajnym ale ich jest 328 mln a nas 38mln. Chiny 40 mln ton ale ich jest prawie poltora miliarda,. wniosek: jestesmy glupsi niz ustawa przewiduje nawet Niemcy sie zorientowali ze najlepiej przetwornie inwestowac gdzie? u debili.
Cytować
+4 #11 Gość 2021-06-05 16:33
Może na początek kilka liczb. Polska średnio produkuje ~4.5 mln ton jabłek. Z tego około 35-40% to klasa “exportowa” czyli ~1.6-1.8 mln. Spożycie wewnętrzne jabłek deserowych to 500 tys. ton. Prosta matematyka: 1.6/1.8 mln ton – 500 tys. = 1.1/1.3 mln ton do WYEKSPORTOWANIA.
Naszym największym odbiorcą jest obecnie Białoruś – 300 tys. ton, poźniej Egipt 150 tys. ton. Reszta krajów to razem dodatkowe 100-200 tys. ton. Razem około 600-700 tys. ton czyli troche wiecej niż POŁOWA tego co musimy wyeksportować.
To są szacunkowe dane, nie chce wchodzić tutaj w polemikę, że którąś liczbę podałem większą/mniejszą bo chodzi o pokazanie jednego: nadprodukcji jabłek deserowych – ta nadprodukcja to produkowanie więcej niż możemy sprzedać.
Co z tego wynika? W latach z produkcją > 4 mln jest problem ze zbytem jabłek deserowych. Oczywiście nie dotyczyny to topowych odmian klasy extra, tj. Gala, Golden, Prince. Jak nie można sprzedać na deser to zaczyna się sypanie na przemysł. I tu moi drodzy pojawia się zależność - cena przemysłu definiuje cenę deseru dla tych odmian/jakości którą ciężko sprzedać – patrz Idared w tym roku. Cena przemysłu nie definiuje ceny jabłek odmian chodliwych.
Nadprodukcja nie występuje co roku a jak już wystąpi to też w różnym stopniu – czasami skrajnym jak 2014, 2018.
Co wpływa niekorzystnie na obecną sytuację:
embargo rosyjskie – do 2014 potrafiło pójść do Rosji 900 tys. ton jabłek w sezonie. Mimo upływu 7 lat od wprowadzenia emarga, całkowity export jabłek z ostatnich lat nie przekracza ilości wysyłanych tylko do Rosji. Niektórzy próbują zaklinać rzeczywistość, ale prawda jest taka że nie pozbieraliśmy się jeszcze po zamnięciu rynku rosyjskiego.
produkcja odmian i jakości na rosyjski rynek. Idareda czeka znaczne ograniczenie produkcji. Wymagania jakościowe jak jędrność, wybarwienie też są wyższe teraz niż były kiedys dla Rosji
brak jasnego planu dla rolników – fajnie się piszę w internecine, ale żaden minister nie wie co robić. Moim zdaniem albo szukać nowych rynków zbytu (nie wiem kto miałby się tym zająć) albo ograniczyć produkcję o około 30%.
Słowo komentarza do tekstów pt. rolnicy powinni szukac odbiorców. To ja się pytam po co są grupy producenckie? Czy każdy mały i średni Rolnik ma to robić sam? Jeśli tak to po co było wpompowane tyle euro w rozwój grup producenkich i mamienie rolników jak to będzie cudownie jak będą grupy.
Mam wsród swoich znajomych ludzi którzy mają kanały sprzedaży zagranicznej. To są producenci którzy produkują grubo ponad 1000 ton rocznie – wygląda to tak że np. Gala idzie do UK, Golden do Hiszpanii a reszta lokalnie do grupy. Taki handel nie jest dla małych sadowników.
Cytować
-4 #10 Karol 2021-06-04 21:13
Marcin, przecież nie musisz wysyłać towaru sam. Najpierw znajdź odbiorcę, zobacz jakie mają wymagania, ile towaru minimalnie możesz wysłać a później znajdź chętnych do wspólnej realizacji kontraktu, zwłaszcza tych którym się nic nie opłaca.
Cytować
+8 #9 Sadownik2 2021-06-04 07:50
Oczywiście tytuł artykułu jest słuszny ale dyskusja ,niestety jest już czysto akademicka.
O pewnych rozwiązaniach problemu X mogą merytorycznie i ze zrozumieniem wzajemnym dyskutować osoby w podobnym położeniu.Nie da się porównać sytuacji sadowników np.: Nowak 30 lat -20ha z pełnym zapleczem nie obciążony kredytami;Kowalski 50 lat-10ha nie doinwestowany ;Malinowski 30 lat -30 ha po PRowach na nowinach,ale z milionowym kredytem iii itp itd.Sadownictwo nasze jest niezwykle zróżnicowane i absolutnie nie ma żadnej złotej rady dla wszystkich.Bo nawet rezygnacja z sadu to decyzja zupełnie inna dla 30 latka-teoretycznie może to rzucić w cholerę z dnia na dzień,ale z drugiej strony gdy ma milionowy kredyt,to już nie takie proste;inny 30 latek mieszka w okolicy X gdzie pracy jest do wyboru do koloru a inny w Y gdzie ofert pracy niewiele.A co ma zrobić 50 latek,przecież go nawet do Biedrony nie bardzo będą chcieli zatrudnić.Znam kobietę, po studiach ogrodniczych na SGGW,wiek 54 znajomość branży(jest rolniczką) która chciała iść do pracy w jednej z rolnych instytucji,gdzie poszukiwali pracowników.Przyjmujący szef powiedział wprost...hmmm wszystko dobre ale pesel nie taki.Taaa,peseloza to przypadłość na którą nie mamy wpływu i ja na pewno nie powiem tak na luzie człowiekowi po 50 ,rzuć ten sad w diabły i idź na etat.
Dla mnie dużo ważniejsze od ilości nasadzeń plonów itp jest brak poczucia godności,brak szacunku dla własnej pracy.Jeżeli dany produkt np jabłko przemysłowe jest skupowane poniżej ceny dającej jakiś konkretny zysk(ja to liczę tak :to odpad,zbieram go i sprzedaję tylko wtedy gdy po odliczeniu kosztów zbioru,transportu,zostaje mi zysk większy niż moje dniówki poświęcone na tę pracę to mogę to robić)to go nie sprzedaję, nie zbieram.Gdy dwa lata z rzędu wracam z towarem X z bronek,bo cena oferowana jest poniżej kosztów to ... piła,koparka i po odmianie-tak było kiedyś z wiśniami,stanleyem,hermanem,ri vanem,buttnerą itp.Teraz pod piłę poszło pół hektara amersa - po co się kopać z koniem.
Cytować
-3 #8 Roman 2021-06-03 19:20
Cytuję Adam:
Szanowny Panie redaktorze, nie do końca się zgodzę, że polityka nie ma wpływu na sprzedaż owoców, na tym samym portalu pojawił się nie dawno
taki tytuł ''Polityka a biznes jabłkowy"
może warto było by się zapoznać z tabelą.
Kolejne zagadnienie ''Co to jest za biznesmen, który potrafi najwyżej obdzwonić 3 sortownie wokół''
Uważa pan że prezesi spółek to frajerzy, którzy nie wiedzą ile płaci konkurencja, zresztą co tydzień pojawia się artykuł na tym portalu ''Ceny jabłek deserowych w grupach producenckich'' szczerze wątpię żeby którakolwiek spółka zapłaciła więcej niż to co jest podane.
Nie od dziś wiadomo że to nie sadownik ustala ceny tylko rynek.
Jednak z samym tytułem się zgadzam nie przekonuje mnie argumentacja.
Pytanie brzmi jak takie spółki powinny promować tych którzy potrafią wyprodukować towar wysokiej jakości i taki dostarczyć, a nie tych co zrywają z drzewa i pakują do skrzyń wszystko jak leci.


Oczywiście sadownik ma wpływ na rynek.moze zmniejszyć lub zwiększyć produkcję oraz produkować to co konsument chce kupić.
Polscy sadownicy w wiekszyprodukuja dla produkcji bez zastanowieni i planu.
Najpierw produkują byle co a potem usiłują to sprzedać.tak to niestety u nas wygląda.

Żadnych planów,strategii,wspólnego działania .

Dlatego uważam,że nie ma innej opcji by branża przetrwała jak masowe bankructwa tych którzy tego nie rozumieją i nie dostosują się do wymagań rynkowych .
Cytować
-4 #7 Roman 2021-06-03 16:18
Cytuję Jan:
Cytuję Marcin:
....jedyne wyjscie to by było ograniczenie produkcji ale narazie u nas to nie mozliwe do wkonania
Marcin ograniczenie produkcji tylko u nas też nie pomoże, gdyż importem nas nasi RODACY handlarze dojada. W całej Europie produkcja musiała by się ograniczyć plus zakaz importu z poza granic Unii. Ale spoko w kolejnym artykule, autor będzie prześmiewał, że jak grupy złe to sobie sam załóż i zostań monopolista. A ROMAN z kolei będzie kazał obsadzać dalej rowy i chodniki ...

Nie zapomnij o okolicach pałacu kultury i placu Piłsudskiego
Tam też trzeba obsadzić bo jest za mało i inni wejdą na nasze miejsce
Cytować
+7 #6 Adam 2021-06-03 09:15
Szanowny Panie redaktorze, nie do końca się zgodzę, że polityka nie ma wpływu na sprzedaż owoców, na tym samym portalu pojawił się nie dawno
taki tytuł ''Polityka a biznes jabłkowy"
może warto było by się zapoznać z tabelą.
Kolejne zagadnienie ''Co to jest za biznesmen, który potrafi najwyżej obdzwonić 3 sortownie wokół''
Uważa pan że prezesi spółek to frajerzy, którzy nie wiedzą ile płaci konkurencja, zresztą co tydzień pojawia się artykuł na tym portalu ''Ceny jabłek deserowych w grupach producenckich'' szczerze wątpię żeby którakolwiek spółka zapłaciła więcej niż to co jest podane.
Nie od dziś wiadomo że to nie sadownik ustala ceny tylko rynek.
Jednak z samym tytułem się zgadzam nie przekonuje mnie argumentacja.
Pytanie brzmi jak takie spółki powinny promować tych którzy potrafią wyprodukować towar wysokiej jakości i taki dostarczyć, a nie tych co zrywają z drzewa i pakują do skrzyń wszystko jak leci.
Cytować
+8 #5 Marcin 2021-06-03 09:00
P.S.
Przykład z tą lokatą chyba nie bardzo mnie przekonuje:
1 nikt mi niczego nie gwarantuje
2 ryzyko w produkcji podejmujemy cały czas od warunków pogodowych po sprzedaż poprzez zastosowanie odpowiednich produktów do ochrony i odpowiednie na chwilę obecną nasadzenia.
3.Jedynie zgadzam się że można zostać milionerem bądź bankrutem czego nikomu nie życzę
4 to jest też takie powiedzenie że silnik jest częścią wymienną i to od niego zależy kto jak szybko trafia do celu.
Cytować
+11 #4 Marcin 2021-06-03 08:50
Witam Serdecznie Autora
Będę starał się odpowiadać po kolei na stwierdzenia
1.Być może te plusy były od zwolenników obecnej władzy ,ale to Ty namawiałeś do walki o swoje na przykładzie "wojny krzyżackiej" My też walczymy o godniejszą zapłatę "jak za zboże"
2.Karzesz mi iść na etat bo tam mam wszystko pewne? Już nie jednego pracownika ze wschodu odbierałem bo nie dostał wypłaty nie był ubezpieczony itd. itp. i miał lipną umowę. Wiem mam dopiero 46 lat wielu zaczynało i stworzyło potężne biznesy,ale ja bez kontaktów i doświadczenia mogę co najwyżej zostać kwalifikowanym operatorem łopaty.
3.Na sytuację geopolityczną bezpośrednio nie mamy wpływu lecz na politykę wewnętrzną tak jako obywatele. Nie wiem czy Wiesz ale przystosowanie do tych warunków w sadownictwie trochę zajmuje czasu nie sadzisz drzewek co roku bo jest to niemożliwe (wyprodukowanie w szkółce posadzenie produkcja-dopiero sprzedaż finalnego produktu) A w tym czasie gusta i polityka poszła w 2 stronę
4.Karzesz produkować taniej jabłka z jak najlepszą jakością(jędrnością) czyli jaką Ja się pytam? Tak jak mówisz klient szuka taniego jabłka bo chce też zaoszczędzić.
5 Mówisz po raz kolejny o ekonomii przy produkcji, że to ja wybieram tańsze bądź droższe produkty do ochrony -odpowiem- tak bo trochę trzeba poczytać skład(nie mówię broń boże o zamiennikach rolniczych bądź innych nie dozwolonych),trochę opracowań naukowych-bo nie trzeba wierzyć, że nagle jakaś sól nagle stała się nano solą która się "rozwadnia"
6.Widzę że namawiasz żebym sobie zmienił profil produkcji na bardziej opłacalny- i tu po raz kolejny mam być 1 i jako pierwszy wpaść na pomysł co się opłaca- zakupić maszyny i potrzebne gadżety, bądź upuszczać krwi tym co produkują drożej w innej części Świata. Ja jestem za tym aby przyjechał doradca handlowy z jednej firmy i powiedział -choć zrobimy to dobrze a kosztów nie licz bo masz gwarancję że to wszystko kupią po skalkulowanej cenie i będziesz miał dobry zysk.(wiem że apetyt rośnie w miarę.....)
7.Niestety już tak się dzieje że zostajesz zwykłym pracownikiem w swoim sadzie. Mam kolegów ze studiów którzy pobudowali chlewnie i teraz to zakłady przetwórcze wstawiają prosięta to oni opłacają weterynarza to oni dają zalecenia w produkcji on jest tylko od obrządku - ma pewny zysk 20 zł od sztuki(a kredyty go zjadają) .
Pozdrawiam
Cytować
+5 #3 Jan 2021-06-02 21:28
Cytuję Marcin:
....jedyne wyjscie to by było ograniczenie produkcji ale narazie u nas to nie mozliwe do wkonania
Marcin ograniczenie produkcji tylko u nas też nie pomoże, gdyż importem nas nasi RODACY handlarze dojada. W całej Europie produkcja musiała by się ograniczyć plus zakaz importu z poza granic Unii. Ale spoko w kolejnym artykule, autor będzie prześmiewał, że jak grupy złe to sobie sam załóż i zostań monopolista. A ROMAN z kolei będzie kazał obsadzać dalej rowy i chodniki ...
Cytować
+8 #2 Kazio 2021-06-02 19:47
Autor moim zdaniem upraszcza sprawę...I gdyby jego recepty były takie proste, to można by je zalecić również Włochom i Hiszpanom...Przypomnę...Jedni wysypali czereśnie, drudzy arbuzy... A może wszyscy oni też powinni iść na etat, jak autor proponuje polskim sadownikom ? Myślę że w rolnictwie polskim jak i europejskim jest trochę tak, jak w starym dowcipie muzyczno-płciowym...Coś mi tu kur.a nie gra...
Cytować
+9 #1 Marcin 2021-06-02 19:20
Jak drogi autorze sadownik ma np sam wejsc na najwieksze rynki w kraju? Lidl biedronka, potrzebuja odmian cały rok plus mnostwo certyfikatów, nikt nie spełni im tego prywatnie, Na bronisze pojedziesz i co jak wszyscy beda sprzedawac po 15 to powiesz 30? Na rynki zachodnie sam bez grupy nie wejdziesz moze jedynie udupic towar połowa sukcesu jak swoj a nie czyjs, do egiptu sam wyslesz kilka kontenerow jednolitego towaru? brednie piszecie, w roku urodzajnym mamy pewnie potencjal na 5mln ton i nas moga ruch....jak chca.jedyne wyjscie to by bylo ograniczenie produkcji ale narazie u nas to nie mozliwe do wkonania
Cytować

Powiązane artykuły

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Czy czeka nas parchowy rok?

Po co przechowywać jabłka po gradzie?

X