Polska musi wyhodować własną odmianę klubową

 

Wśród tegorocznych tematów konferencyjnych pojawiała się wielokrotnie kwestia rosnącej popularności odmian klubowych. Zdaniem zagranicznych ekspertów, odmiany te są przyszłością handlu. Do najbardziej uznanych należą: Pink Lady, Kanzi, Jazz, Envy, Kiku czy Yunami. Polska nie posiada licencji na żadną z tych odmian. Jaki jest tego powód? Nasi konkurenci otwarcie przyznają się do nieufności, twierdzą, że Polacy „potajemnie” je rozmnożą. Czy mamy zatem zrezygnować z uprawy jabłoni, których chce rynek? Nie, pozostaje nam wyhodowanie własnej odmiany. Podobnego zdania jest niemiecki analityk rynku owoców, dr Helwig Schwartau, z którym rozmawialiśmy o cechach odmiany, która miałaby szansę sprzedać się zagranicą.

Pan Schwartau podczas rozmowy podkreślił, że jesteśmy konkurencyjni, jeśli chodzi o koszty produkcji, ale jego zdaniem, nie mamy odmian, którymi interesuje się światowy rynek. Owszem, nasza sytuacja polepszy się  w przeciągu 5 lat, ponieważ owocować zaczną nowe nasadzenia: Gala, RedJonaprince, Red Delicious. Jednak światowa tendencja idzie w kierunku odmian klubowych, więc Polska także powinna takowe mieć.

Niemcy, chociaż posiadają licencję na uprawę wyżej wymienionych odmian, mają problemy z produkcją ze względu na chłodniejszy klimat. – My mamy problem z uprawą odmian klubowych na południu kraju. Nie nadaje się chociażby do produkcji Envy czy Pink Lady. Jest za zimno. Większość tych odmian wymaga cieplejszego klimatu i w zasadzie są polecane do uprawy w terenach południowego Tyrolu. Niemieccy sadownicy ciągle mnie pytają, co innego mają sadzić. Nie mam na to odpowiedzi. Przyglądamy się, szukamy nowych odmian, ale na razie ich nie mamy. To wyzwanie na kolejne lata.

– Myślę, że w ciągu najbliższych 20-30 lat, będziemy się dzielić odmianami klubowymi w  20-30%. Ilość ta wzrasta. Za 50 lat będzie to 50-60%  – mówi nasz rozmówca zaznaczając, że nie możemy czekać, aż uzyskamy licencję.

Nie ma również rozżalać się nad brakiem możliwości uprawy znanych odmian klubowych, bo w większości są one bardzo trudne w uprawie. – Wszystkie odmiany klubowe są trudne w produkcji. Jedne mają problem z kształtem, inne ze zdrowiem drzew,  kolorem czy wielkością. To naprawdę nie jest łatwe. Można by zacząć z Kanzi, ale ta odmiana jest podatna a choroby kory i drewna. Jazz rodzi małe owoce, z dużymi różnicami w wielkości, zazwyczaj jest to 65 – 70 mm, a przydałoby się 5 mm więcej. Nie widzę przyszłości także da żółtych odmian, chociażby Yello. Producenci skarżą się, że jest bardzo trudna i droga w uprawie. W Południowym Tyrolu nie chcą jej już produkować. Yunami, która pochodzi z Idareda byłaby w porzadku, gdyby nie smak… – wymienia. Obecnie najlepszym wyborem jest Pink Lady, bo można zebrać dużo z hektara i konsumenci lubią tą odmianę.

Nie odwracajcie się do tyłu. Potrzebujecie własnej, klubowej odmiany. Jeśli wyhodujecie interesującą, nawiążecie kontakt z  Zachodem – mówi Pan Schwartau. Jaka ma być ta odmiana? – Odmiana, która może zaistnieć na rynkach Europy czy całego Świata, musi odpowiadać gustom konsumentów. Ma smakować i ładnie wyglądać – podkreśla.

Smak jest najważniejszy. Świat chce słodkich odmian. Konsumenci szukają dobrego smaku, dlatego sięgają po owoce egzotyczne, maliny i truskawki. Priorytetem musi być dobry smak. Zapomnijcie o smaku Idareda. Jeśli wyhodujecie słodką odmianę, będziecie mogli jabłka wysyłać do krajów na całym świecie, tak jak Galę. Bezwzględnie odmiana skórka być czerwonawa, ale nie ciemno-czerwona lub bordowa. Konsumenci nie lubią zbyt ciemnej skórki. I nie marnujcie czasu na zielony kolor, jak Golden czy Granny Smith. Świat nie chce większej ilości zielonych odmian. Potrzeby jest jedna, dopracowana odmiana, którą będzie można sprzedawać na całym świecie – opowiada.

Pięć najważniejszych cech odmiany to według dr Schwartau: Smak (słodki), kolor (czerwony, ale nie ciemny), kształt (regularny, podobny do Gali, Szampiona), wydajność z hektara i zdrowotność drzewa. – To podstawa dla nowej odmiany. W tym momencie rozwoju sadownictwa i konkurencji na rynku, jeśli stracimy dwie z tych cech, odmiana nie ma szansy. A w przypadku, jeśli nie ma smaku, nie mamy o czym marzyć – mówi.

A w handlu coraz ciaśniej. – Przyjrzyjcie się co robi Południowy Tyrol. Mają problemy z eksportem jabłek do północnej Afryki ze względu na niestabilną sytuację polityczną. Dlatego już zaczynają myśleć o eksporcie na większą skalę do naszego kraju (Niemiec). W związku z tym produkują więcej Pink Lady. Wy też musicie działać strategicznie. Produkujcie to, czego chce świat, a nie to, co wam łatwiej, prościej.

 

Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjeć odmian eksponowanych podczas tegorocznych targów we Włoszech i Niemczech:

Dazzle
Evelina
Fuji Kiku Fubrax
Gala Schniga Schnico, Red Delicious Scarlet Spur, Fuji
Golden Parsi da rosa
IMG_8204
Jazz
Kanzi
Kizuri, Gala Big Buks
opal
red cap Valtod
Red Delicious Mestar
Red Delicious Roat King
sporty Fuji 2
sporty Fuji
sporty Gali
Yello

Komentarze  

0 #2 Guest 2017-04-13 12:33
No właśnie... wypromować... to z tym jest problem...
Cytować
+1 #1 Guest 2017-04-12 08:37
Generalnie przecież mamy już kilka interesujących, cennych polskich odmian, jest ich nie mało, może warto przyjrzeć się nim w katalogu lub swoim sadzie - może warto wybrać którąś, może nawet alwa, ligol i inne. Wybrać jedną z nich i wypromować - nazwać jako klubową i już będzie.
Cytować

Powiązane artykuły

X