Jabłkami bez pozostałości możemy podbić Zachód. Czy ten sezon nam w tym pomoże? Wywiad z Piotrem Zielińskim

 

 

Chociaż szacowanie szkód po przymrozkach wciąż trwa, wiele wskazuje na to, że są jeszcze szanse na zadowalający sezon, przynajmniej w niektórych regionach, ponieważ jabłek brakować będzie w całej Europie, a ceny rosną w szybkim tempie. Warto więc dołożyć szczególnej uwagi do pielęgnacji odmian, które z racji na późniejszą wegetację nie zostały zniszczone, po to, aby móc je sprzedać w cenie, która zrekompensuje nam inne ubytki. Poprosiliśmy o rozmowę doradcę sadowniczego, Pana Piotra Zielińskiego, który zauważa, że deficyt jabłek, który nastąpi po przymrozkach, może pomóc nam wejść  na rynek Zachodni. – Jeśli w prawidłowy sposób wyprodukujemy jabłka, możemy tam zaistnieć, ponieważ przymrozki wyrządziły duże szkody również w Europie zachodniej  – mówi Pan Zieliński, ale podkreśla, że warunkiem kluczowym jest podanie jabłek pozbawionych pozostałości. – W tym sezonie owszem, sprzeda się każde jabłko, ale potraktujmy tą sytuację, jako szansę i pokażmy się na tym rynku z dobrej strony. Z pewnością zaprocentuje to w latach z normalną, 4-milionową produkcją – mówi.

Analizując handel jabłkami, czy to w Europie, czy na świecie, widzimy, że chociaż to Polska jest na pierwszym miejscu pod względem produkcji, to np. Włochy mają znacznie lepszą pozycję na rynku Zachodnim. – Wynika to przede wszystkim z faktu, że nie byli oni, w tak dużym stopniu jak my, obecni na rynku Wschodnim. Uzależnienie się od jednego rynku, ze strategicznego punktu widzenia jest niekorzystne. Jakość mogliśmy podawać tam średnią, a przyzwyczajenia pozostały – zauważa Pan Zieliński.  – Owszem, w tym roku problemu z nadprodukcją nie będzie, ale problem wróci. I owszem, trzeba szukać nowych rynków, aby zagospodarować ten tonaż, ale szukajmy najbliżej jak się da. Jeśli udałoby nam się wejść z jabłkami bez pozostałości na rynek niemiecki, znacznie ograniczylibyśmy również koszty pośrednie związane z logistyką i transportem – dodaje.

Według naszego rozmówcy pierwszorzędną rolę w sukcesie polskich sadowników odgrywać będzie spojrzenie perspektywiczne. Koniecznością jest stwarzanie brandów i marek polskich jabłek. – Jeśli w tym roku pokażemy zagranicą, że produkujemy towar dobrej jakości, obrandujejmy go marką i zaczniemy promować, to utrwalimy w świadomości tamtejszych handlarzy i konsumentów pozytywny obraz naszych jabłek – mówi.

Mówiąc o inwestycjach zawsze ma się na myśli jakąś perspektywę. Tym samym, w sadownictwie przy inwestycjach w środki trwałe, np. drzewka, gdzie mamy dużą chłonność kapitału, należy myśleć o długiej perspektywie i trzeba mieć pod to zdefiniowany rynek: co się robi, dla kogo i w jakiej jakości. Jeśli przeanalizujemy normalny rok produkcji zauważymy, że na Zachodzie za pewne odmiany uzyskuje się dobre pieniądze. Często te same odmiany mamy u nas, ale nie możemy ich zagospodarować. Dlaczego? – Musimy zrozumieć, że konsument chce czegoś więcej. Ważne, aby zdiagnozować rynek, na którym chcemy funkcjonować i dopiero pod tym kątem produkować towar.

 Na Zachodzie jakość mieści się w 3 punktach: odmiana, jędrność i brak lub radykalne ograniczenie pozostałości –  wymienia Pan Zieliński.

JAKOŚĆ w rozumieniu rynkowym, to:  jabłko odpowiedniej odmiany (w rozumieniu zachodnim najczęściej jednokolorowej). – W naszym kraju już idą w tym kierunku zmiany i to znaczne. Ale wymiana odmian musi trwać kilka lat – zauważa. Drugim parametrem, jakiego oczekuje rynek jest jędrność. W tym aspekcie nie jest najlepiej, bo wciąż popełniane są błędy. Trzecim oczekiwaniem jest brak pozostałości substancji.  – I tak jak wymiana odmian to działanie, które wymaga czasu, tak jędrność i brak pozostałości można poprawić w ciągu jednego sezonu. Jest to kwestia podejścia do ochrony i nawożenia – wyjaśnia.

Dlaczego jabłka mają pozostałości? Czy spowodowane jest to błędami sadowników? – Owszem, bywa, że zaważają złe nawyki, ale najczęściej powodem jest fakt, że zabiegów jest za dużo. Czasem wynika to z nasilonej presji jakiegoś szkodnika czy choroby. Ale trzeba wiedzieć i warto to podkreślić, że obecnie są już znane metody, środki biologiczne, które pozwalają znacznie ograniczyć zabiegi chemiczne.  Aby myśleć o braku pozostałości, należy zabrać się za to pod koniec maja. Jest na rynku kilka preparatów, które nie są, co prawda, środkami ochrony roślin, ale bardzo silnie ograniczają występowanie niektórych szkodników, np. przędziorków i mszyc. Są to naturalne terpeny. Do ochrony przed mączniakiem i parchem  można stosować środki zawierające wodorowęglan potasu – mówi. Pan Zieliński podkreśla też, że pracowanie nad samą jędrnością rozpoczyna się dość wczesnym rozpoczęciem nawożenia wapnem i krzemem. W zasadzie, systematycznie do samego zbioru.

Jak wygląda to cenowo? – Produkcja bez pozostałości jest porównywalna z konwencją, a nawet tańsza. Przy czym wymaga trochę większej systematyczności. Ważna jest samodzielna lustracja sadów, chociażby pod kątem obecności owocówki jabłkóweczki. Należy wieszać pułapki feromonwe, przez co monitoring jest bardziej precyzyjny i zabieg wykonamy w najbardziej optymalnym czasie, osiągając najwyższą skuteczność. – Musimy pamiętać, że preparaty biologiczne charakteryzują się krótszym okienkiem na wykonanie zabiegu – przypomina Pan Piotr.

– Wspólnie z Agro Activ Doradztwo Sadownicze, przygotowywał będę bezpłatne komunikaty oraz porady dotyczące produkcji jabłek pozbawionych pozostałości, które wyświetlane będą na portalu e-sadownictwo. Chciałbym podkreślić, że taka produkcja nie jest droższa, ani trudniejsza, a pozwoli z powodzeniem sprzedawać jabłka zagranicą, na wymagających rynkach. Ten sezon jest specyficzny z racji przymrozków, ale może sprawić, iż łatwiej wejdziemy na rynki dotychczas dla nas prawie nie osiągalne – mówi Pan Zieliński. – W planach mamy również stworzenie marki polskich jabłek, które będziemy promować zagranicą. Zachęcam sadowników do korzystania z naszych porad. Kierując się nimi, uda się nam w tym sezonie wyprodukować jabłka pozbawione pozostałości (komunikaty przeznaczone będą dla jabłek dojrzewających w drugiej połowie września i później, czyli począwszy od Gali) – wyjaśnia.  

 

Powiązane artykuły

Niezbędnik sadownika – przewodnik po giberelinach

Parch zaatakuje zaraz po świętach

Związek między jakością a ceną

X