Plaga mszyc czy nieprawidłowa technika ich zwalczania?

 

 

Mimo że sadownicy co roku narzekają na kłopoty ze zwalczaniem mszyc w sadach, w tym sezonie mówi się o problemie szczególnie często. Mimo powtarzanych zabiegów kolonie nie giną w całości i odnawiają się. Skąd wynikają te problemy, skoro w innych sadach producenci z łatwością eliminują występowanie mszyc? Doradcy wskazują, że w zwalczaniu mszyc kluczowe są dwa momenty – pękanie pąków oraz faza różowego pąka. Wykonanie zabiegów w tamtym czasie zaważy za liczebności populacji mszyc w całym sezonie. Niestety, trudne warunki tej wiosny uniemożliwiły poprawne wykonywanie zabiegów, co zaważyło na problemach w dalszej części sezonu. Bywa także, że producenci czekają ze zwalczaniem zbyt długo, stosują środki tańsze, często mniej skuteczne, a także preparaty nieselektywne, które zabijają drapieżne organizmy żywiące się mszycami.

Na strategię zwalczania mszyc składa się kilka kluczowych elementów warunkujących jej powodzenie. Pierwszy termin to początek sezonu wegetacyjnego, kiedy pękają pąki. Wówczas wylęgają się pierwsze osobniki z jaj zimujących na naszych drzewach. Dobrą praktyką jest wówczas stosowanie olejów parafinowych, które hamują oddychanie jaj w złożach. Do oleju możemy dodać pyretroidu, dla większej pewności eliminacji osobników. Jest to ten sam zabieg, który zwalcza przędziorki. Na tym etapie sezonu użycie pyretroidów nie niesie ze sobą zagrożenia dla organizmów pożytecznych.

Kolejny ważny termin to różowy pąk. Nasze jabłonie mają już wówczas spore ulistnienie, stanowią atrakcyjną bazę pokarmową na kolejnych pokoleń mszyc, które mogą wędrować z innych roślin w otoczeniu sadu. Termin ten jest o tyle istotny, bo przypada tuż przed kwitnieniem, podczas którego staramy się unikać stosowania wszelkich insektycydów. W większości sadów kwitnienie jabłoni kończy się w ciągu 10-14 dni, jednak dobra, słoneczna pogoda oraz intensywnie przyrastająca tkanka zielona dają silny impuls do rozwoju kolonii tych szkodników. Toteż przed kwitnieniem powinniśmy sięgnąć po najlepsze preparaty, skuteczne w zabijaniu mszyc oraz długo utrzymujące się w roślinie.

Te dwa terminy warunkują skuteczną ochronę sadu przed mszycami. Zwalczenie ich od początku sezonu jest kluczowe, ponieważ mimo wielu zarejestrowanych aficydów (środki mszycobójcze), tylko kilka środków wykazuje działania na poziomie satysfakcjonującym sadowników. Dużo łatwiej niszczy się niewielkie populacje u progu sezonu, niż wielkie kolonie latem. Dodatkowo, większość preparatów jest mało bądź w ogóle nie selektywna dla organizmów pożytecznych, a to te organizmy wyniszczają większość pokoleń tych szkodników (a tych może być nawet kilkanaście w sezonie, my natomiast zwalczamy raptem kilka).

Oprócz kluczowych terminów są elementy technik, które ułatwiają walkę z mszycami. Pierwsze to dokładność pokrycia drzew, osiągana poprzez duże ilości (500-750 litrów w zależności od fazy fenologicznej) cieczy roboczej oraz stosowanie zwilżaczy, które polepszają przyleganie kropli oprysku do liści. Ma to istotne znaczenie, ponieważ płodność mszyc jest bardzo duża i nawet kilka osobników, które ocaleją po zabiegu może szybko odbudować kolonię.

Duże znaczenie ma również szybkie zakończenie wzrostu pędów drzew. Dopóki rosną, są niezwykle atrakcyjną bazą pokarmową dla mszyc. Jest to kolejny powód do podejmowania działań w celu szybkiego wyhamowania ich wzrostu. Również wzrost wtórny niesie ze sobą ryzyko odbudowy kolonii mszyc w drugiej części sezonu i składania wielu jaj na zimę.

Warto też zwrócić baczną uwagę na dokładne rozpoznanie gatunku mszyc, które aktualnie zasiedlają nasze sady. Błyskawicznej reakcji wymaga mszyca jabłoniowo-babkowa, ponieważ jej szkodliwość polega na deformowaniu owoców, jest odporniejsza na zwalczanie chemiczne oraz szybko i intensywnie zwija liście, utrudniając penetrację cieczy roboczej.

W drugiej części lata mszyce powinny migrować na inna gatunki roślin, jednak od kilku sezonów obserwujemy ograniczenie tych migracji. Mszyce mogą więc dłużej żerować na naszych drzewach i stanowić coraz większe wyzwanie w produkcji owoców.

Najpoważniejszymi błędami w zwalczaniu mszyc są zatem złe dobory terminów ich zwalczania oraz błędy w technice opryskiwania (małe dawki cieczy, zbyt wysoka prędkość przejazdów, niedokładność pokrycia) a także nieodpowiedni dobór preparatów, powodujący niepełną depopulację szkodnika, spustoszenie wśród organizmów pożytecznych bądź prowokujących powstawanie ras odpornych.

Mszyce mogą być i często są poważnych problemem w naszych sadach, ich zwalczanie może też być więc kosztowne i uciążliwe, stąd częste sięganie przez sadowników po podróbki popularnych marek aficydów. Niestety, trudno ocenić skuteczności tych zabiegów, jednak dobry dobór oryginalnych preparatów, optymalne terminy zabiegów oraz właściwa technika pozwalają na utrzymanie populacji mszyc poniżej progu szkodliwości, bez konieczności sięgania po tańsze zamienniki.

 

IMG 20170706 165844 compressor

Zawiązek Idareda zdeformowany w wyniku żerowania mszycy jabłoniowo-babkowej

Komentarze  

+6 #1 edek 2017-07-10 15:33
a teraz moje prywatne obserwacje....mam ipo i klopot z mszyca,niewielki ale jednak

doswiadczeni lat minionych potwierdzilo jedno....DURSBAN lub zamiennik na rozowy pak i do konca sezonu nie ma wielkich kloptow ze szkodnikami...

odkad tego nie robie pryskam na szkodniki co 3 tygodnie...droga zabawa

taka to jest ekologia
Cytować

Powiązane artykuły

X