Śliwy – sytuacja w sadach, kompleksowe zalecenia

 

Uprawa śliw w Polsce nie cieszy się dużą popularnością. Według danych GUS, powierzchnia sadów śliwowych wynosiła w 2017 roku 14 344 ha, a więc około 5,9% całkowitej powierzchni upraw drzew owocowych. Co prawda to wciąż więcej niż czereśni, brzoskwini, moreli czy orzechów, jednak dla porównania – jabłonie w tym samym roku zajmowały obszar 176 352 ha, czyli 72,4% powierzchni uprawy drzew owocowych ogółem.

Choć pod względem popularności śliwom daleko do ziarnkowych, mniejszy obszar ich uprawy jest często dodatkiem do innych gatunków w gospodarstwie sadowniczym. Pewne urozmaicenie w produkcji zmniejsza ryzyko strat, gdyż w przypadku wystąpienia skrajnie niesprzyjających warunków dla jednego gatunku (np. niekorzystnego przebiegu pogody – przymrozków, suszy albo niedoboru pracowników sezonowych w okresie zbiorów), możemy polegać na innym.

Przychody z jednego hektara sadu śliwowego nie są imponujące, nijak mają się do zdobywających obecnie popularność upraw borówki wysokiej czy jagody kamczackiej, jednak plantacja śliw jest mniej wymagająca, kosztochłonna i pracochłonna. Pewnie właśnie to w ostatnich latach skłania wielu producentów do sadzenia śliw.

Należy również pamiętać, że śliwa jest gatunkiem, który cieszy się dużą popularnością  w uprawie amatorskiej i jest powszechna w ogrodach przydomowych czy działkowych. Konsumenci cenią sobie smak jej owoców, czego dowodem jest wzrastający popyt.

Jak przedstawia się sytuacja w sadach śliwowych? Na co należy obecnie zwrócić uwagę i jakie zabiegi możemy zarekomendować?

Sytuacja w sadach

Mamy przełom kwietnia i maja. Odmiany wczesne kończą już kwitnienie, inne są w trakcie bądź dopiero w nie wchodzą. Chociaż śliwa charakteryzuje się większą odpornością na przymrozki niż czereśnia, morela czy brzoskwinia, ubiegłe sezony udowodniły, że również w uprawach tego gatunku gwałtowne spadki temperatury mogą wywołać poważne straty. Co do zasady, sady śliwowe są lokalizowane na terenach osłoniętych od wiatrów i zimna – zmniejsza to ryzyko przemarzania pąków kwiatowych i kwiatów.

Trudno o szersze dane, gdyż niewiele się na ten temat w ostatnich dniach pisało. Znani mi sadownicy sytuację w sadach śliwowych określają jako optymistyczną. Informują, że przymrozki nie nadwyrężyły mocno kondycji drzew. Miejmy nadzieję, że spadki temperatur mamy już za sobą, a pogoda przez najbliższe dwa tygodnie nie spłata nam już żadnych figli.

Oczywiście nie chcielibyśmy uogólniać, gdyż straty zależą od lokalizacji, uprawianej odmiany, stanu plantacji po poprzednim sezonie. Zapraszamy Naszych Czytelników do wypowiadania się na ten temat w komentarzach, co da nam wszystkim wiarygodny obraz sytuacji w różnych regionach kraju.

Problemy z zapyleniem kwiatów

Zgłaszanym często w ubiegłych sezonach problemem było opadanie zawiązków spowodowane niedopyleniem kwiatów. Zjawisko ma zazwyczaj charakter lokalny, nie dotyczy wyłącznie śliw, lecz także innych gatunków.

Wiele zależy od warunków pogodowych na danym obszarze. Długotrwała susza osłabia bądź wręcz wstrzymuje zdolność miodników do nektarowania. W związku z tym kwiaty są mniej chętnie odwiedzane przez pszczoły. Optymalna wilgotność gleby dla intensywnej produkcji nektaru to 50%. W większości regionów Polski można o takiej tylko pomarzyć. Wzrost wilgotności gleby szybko poprawia nektarowanie kwiatów.

Z kolei obfite deszcze (trafiły się lokalnie podczas majówki) mogą w okresie pełni kwitnienia  przyczynić się do skrócenia czasu jego trwania – szybciej opadają płatki, a owady pożyteczne mają mniej czasu, aby dokonać zapylenia.

Jeszcze poważniejszym problemem są obserwowane spadki liczebności populacji owadów zapylających – pszczół miodnych, trzmieli oraz tzw. pszczół samotnic. Przyczynia się do tego zarówno mniejsze wśród ludzi młodych zainteresowanie pszczelarstwem, jak również niezgodne z zaleceniami stosowanie środków ochrony roślin, niedobory roślinności kwitnącej (w tym wielu powszechnych dawniej chwastów polnych, np. chabru bławatka), susza oraz dziesiątkujące rodziny pszczele choroby (np. zgnilec amerykański, warroza).

Jeśli nasze obserwacje z lat ubiegłych pokazują, że mimo właściwego nawożenia, oprysków środkami ochrony roślin, prawidłowego cięcia itd. otrzymujemy zaniżony plon, aby uniknąć strat związanych z niską aktywnością owadów zapylających oraz opadaniem niezawiązanych kwiatów, można wypożyczyć ule, sprowadzić do sadu trzmiele, stworzyć gniazda dla murarki.  Możemy sami zająć się pszczelarstwem i rozlokować w sadzie własną pasiekę. Jeszcze inny sposób to postarać się zachęcić pszczoły do oblotów naszego sadu w okresie kwitnienia. Posłużą do tego substancje przywabiające pożyteczne owady – atraktanty.

Atraktanty to dobre rozwiązanie szczególnie wtedy, gdy niedaleko od naszego sadu znajdują się kwitnące uprawy konkurencyjne – np. rzepaku. Należy jednak pamiętać, aby wybierać wyłącznie preparaty o potwierdzonej badaniami skuteczności. Niestety wiele oferowanych środków to nic nie warte buble, dlatego warto podchodzić z dużą rezerwą do zapewnień producentów i dwa razy się zastanowić przed podjęciem decyzji o ich zakupie.

Ochrona przed chorobami

Bardzo groźną chorobą jest ospowatość śliwy (szarka). Jej sprawcą jest wirus, którego wektorem są mszyce. Objawy choroby widoczne są na liściach, pędach i na owocach. Pojawiają się już po kwitnieniu, charakterystyczne są chlorozy występujące na liściach w formie plam, smug, pierścieni. Porażone owoce nie nadają się do spożycia. Obecnie większość odmian śliw zalecanych do uprawy w sadach towarowych jest na szarkę odporna bądź tolerancyjna (objawy występują tylko na liściach). Wyjątkiem jest Węgierka Zwykła. Szarka jest nieuleczalna, a jedyne metody zabezpieczenia przed nią drzew to profilaktyka – wprowadzanie zdrowego materiału szkółkarskiego, izolacja przestrzenna sadu od innych sadów śliwowych (przynajmniej pół kilometra), usuwanie porażonych drzew. Wspominamy o tej chorobie, aby podkreślić konieczność zwalczania mszycy.

Brunatna zgnilizna drzew pestkowych co roku powoduje duże straty gospodarcze i jest przyczyną zniszczenia plonu w wielu sadach. Po szczegółowe informacje dotyczące ochrony przed nią sadów odsyłamy do osobnego artykułu: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/chooby/8266-jak-skutecznie-chronic-sad-przed-brunatna-zgnilizna-drzew-pestkowych

Wielkie straty powoduje rak bakteryjny. Jest to  groźna choroba, co do której warto przedstawić bardziej szczegółowe zalecenia. Wywołujące ją bakterie, po przezimowaniu w pąkach, śladach poliściowych czy zrakowaceniach, wznawiają aktywność i zaczynają się rozmnażać. Są przenoszone za pośrednictwem wiatru, deszczu, owadów zapylających, również na sprzęcie wykorzystywanym do zabiegów pielęgnacyjnych. Wrotami infekcji są wszelkie naturalne otwory w organach roślin (aparaty szparkowe, przetchlinki), kwiaty, zranienia (po cięciu lub gradobiciu).

Objawy raka bakteryjnego zaobserwujemy na kwiatach, liściach, pędach oraz na zawiązkach. Zamierają zimujące pąki. Porażone kwiaty brunatnieją i pozostają na drzewie. Na liściach pojawiają się plamy (na młodych blaszkach liściowych drobne i ciemnozielone; później większe, o zabarwieniu od żółtego do ciemnobrunatnego). Na zawiązkach dadzą o sobie znać czerniejące, zapadające się plamy. Występują także zrakowacenia.

Walka z chorobą jest bardzo trudna, ponieważ w programie ochrony nie ma do niej zarejestrowanych preparatów. Przenosi się w trakcie całego sezonu, jednak szczególne znaczenie ma zabezpieczanie przed nią roślin przed kwitnieniem oraz w jego trakcie – czyli teraz.

Uniwersalną propozycją w profilaktyce raka oraz innych chorób śliwy, a także pozostałych gatunków drzew owocowych są nowatorskie rozwiązania oferowane przez zagraniczną spółkę Servalesa, od niedawna – dzięki firmie ACTIV - dostępne również w Polsce. Bazują one na mechanizmach stymulujących naturalną odporność roślin, nadają się do produkcji zdrowej żywności bez pozostałości ŚOR.

Możemy zalecić mieszankę preparatów ACTIVICUR (2-3 l/ha) oraz QUALIFUN (2-3 l/ha) stosowaną przez fertygację.

ACTIVICUR to innowacyjna miedź systemiczna, która w przeciwieństwie do tradycyjnych preparatów miedziowych jest pobierana przez system korzeniowy, przemieszcza się w roślinie i stymuluje procesy odpornościowe. Miedź pozostaje w ciągłym obiegu z sokami, krąży od liści do korzeni i z powrotem do liści. Dodatkowym efektem jej zastosowania będzie działanie biostymulujące - poprawa efektywności fotosyntezy,wzrostu roślin,kwitnienia,owocowania oraz ogólnej jakości plonu.

Z kolei QUALIFUN jest aktywatorem procesów obrony roślin. Wywołuje gromadzenie się metabolitów siarki wewnątrz rośliny, uruchamia tzw. wybuchy tlenowe, jako początkową reakcję obrony roślin. Przyspiesza biosyntezę białka, poprawia wzrost grubości tkanki liściowej, aby uniknąć lub utrudnić dostęp patogenów i szkodników do wnętrza rośliny - „efekt naturalnej bariery”.

Środki te nadają się również do zabiegów dolistnych. Po szczegółowe zalecenia odsyłamy do firmy Activ.

Ochrona przed szkodnikami

W fazie przed kwitnieniem (biały pąk) działamy przeciwko mszycom, misecznikowi śliwowemu, zwójkówkom oraz innym gąsienicom zjadającym liście. Jako uniwersalny środek przeciwko tym szkodnikom można zastosować preparaty oparte na acetamiprydzie. Charakteryzują się one kontaktowym oraz systemicznym działaniem (krążą w roślinie – zabijają zarówno szkodniki, które zostaną nimi pokryte, jak i mszyce chroniące się w zwiniętych liściach, wysysające z tkanek soki). Są przy tym selektywne względem owadów zapylających.

Przeciwko przędziorkom i pordzewiaczom, jeżeli pomimo wykonanych zabiegów olejowych istnieje taka potrzeba,  pryskamy akarycydem Ortus 05 SC do końca fazy białego pąka.

Pamiętamy o owocnicach. Osobniki dorosłe rozpoczynają loty na kilka dni przed kwitnieniem. Samice składają na działkach kielicha jaja, z których wykluwają się larwy żerujące na zawiązkach. Mogą narobić znacznych szkód, dlatego należy chronić przed nimi sad. W fazie białego pąka rozmieszczamy na drzewach pułapki lepowe, które pozwolą określić zagrożenie ze strony owocnic. W fazie opadania płatków, po stwierdzeniu przekroczenia progów szkodliwości, pryskamy acetamiprydem lub deltametryną. Zabieg ten zlikwiduje także inne grupy szkodników, np. mszyce.

Pod koniec maja wystawiamy pułapki feromonowe, aby określić zagrożenie oraz odpowiednie terminy zabiegów przeciwko owocówce śliwkóweczce.

Nawożenie, dokarmianie dolistne

Optymalny okres stosowania sypkich nawozów wapniowo-magnezowych, magnezowych, azotowych i potasowych mamy już za sobą. Na chwilę obecną, o ile nie poprawią się warunki wilgotnościowe, nie uzupełni się już w ten sposób braków składników mineralnych. 

Rozwiązaniem jest fertygacja – dostarczanie drzewom składników mineralnych rozpuszczonych w wodzie. Dobrym momentem, aby rozpocząć ją w sadach śliwowych są pierwsze dni maja. Fertygację powtarza się w odstępach kilkudniowych aż do połowy sierpnia.

Wszyscy, którzy z uwagi na brak rozwiązań technicznych nie mogą stosować fertygacji bądź chcieliby ją uzupełnić innymi metodami stymulacji roślin, powinni wziąć pod uwagę dokarmianie dolistne i zapoznać się z całą paletą dostępnych do takich zabiegów preparatów.

Znajdziemy wśród nich nawozy, których składniki mineralne upakowane są w przyjazne roślinie, organiczne cząsteczki o wysokim stopniu wchłanialności, ponadto aminokwasy, polisacharydy, wyciągi z alg morskich, fitohormony oraz inne składniki. Przy dobieraniu rodzaju oraz dawki preparatu należy uwzględnić aktualną fazę rozwojową oraz zapotrzebowanie. Przypominamy także o mikroelementach (czytaj więcej: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/nawozenie-sadow/8212-mikropierwiastki-mikro-dawki-mega-efekt).

Można również rozważyć zabieg preparatami zawierającymi w składzie krzem, który wzmaga odporność roślin na stresy środowiskowe i dodatkowo przygotuje je do kolejnego zagrożenia, z którym przyjdzie im się w tym roku mierzyć – suszy. W przypadku chęci przeprowadzenia takiego zabiegu, należy działać możliwie najszybciej. (czytaj więcej: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/nawozenie-sadow/8213-krzem-antidotum-na-susze-w-sadzie).

Nawadnianie

Skutek niedoborów wody na plantacjach jest jasny – następuje spadek plonu i pogarsza się jego jakość, a zatem maleje zysk. Dziś bez dostarczania wody ani rusz – nie uda się uzyskać satysfakcjonującego plonowania bez instalacji nawodnieniowej i nie ma tu większego znaczenia posiadany areał.

Dla wydania wysokiego plonu satysfakcjonującej jakości śliwy potrzebują stosunkowo dużo wody. Optymalne są opady wynoszące 600 – 650 mm,  jednak w wielu regionach uprawy śliwy suma opadów nawet nie zbliża się do tej ilości. W ostatnich sezonach możemy obserwować nasilający się problem suszy oraz długotrwałych okresów bezdeszczowych, podczas których dochodzi do zubożenia zasobów wodnych gleby. Istotnie ogranicza to przyrost pędów oraz zmniejsza owoce. Jeżeli tylko mamy taką możliwość, należy wówczas wdrożyć nawadnianie.

Najlepsza dla prawidłowego wzrostu drzew jest optymalna dostępność wody w całym sezonie, jednak krytyczny jest okres rozpoczynający się 4 tygodnie przed zbiorem. Do nawadniania mogą być stosowane deszczownie, systemy kroplujące lub systemy zraszania podkoronowego. Należy uwzględnić opady oraz potrzeby roślin. Słabiej korzeniące się śliwy na podkładce z węgierki Wangenheima gorzej penetrują glebę w poszukiwaniu wody niż te na podkładce z ałyczy. Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach określa średnie dzienne zapotrzebowanie na wodę dla deszczowni na 3 – 3,8 mm, a dla systemu nawadniania kroplowego na 2 – 2,8 mm, jednak wartości te mogą znacznie się różnić w latach wybitnie suchych.

Walka z zachwaszczeniem

Chwasty największe zagrożenie stanowią w okresie od kwietnia do sierpnia. Dobrym terminem na zabieg chemicznego ich zwalczania jest właśnie przełom kwietnia i maja (czytaj więcej: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/ochrona-sadow/8269-odchwaszczanie-w-sadach-wiosna). To również dobry okres na wykoszenie murawy.

Komentarze  

+1 #4 Roman 2020-05-04 09:09
Cytuję Pelllo:
Lepiej żeby chociaż połowa zmarzla Tak jaki jabloni bo inaczej klęska ..


Jabłoni za mało zmarzły...
Cytować
+1 #3 Pelllo 2020-05-04 08:39
Lepiej żeby chociaż połowa zmarzla Tak jaki jabloni bo inaczej klęska ..
Cytować
+10 #2 Sadownik 2020-05-03 09:08
Śliwy towarowo uprawiamy od około 35 lat.Przez lata dawały one nam około 1/3 dochodu , jednak jakieś 7-10 lat temu nastąpił istotny spadek cen i zaczynamy mocno redukować ich powierzchnię.Zawsze uprawialiśmy śliwy deserowe, zawsze z przeznaczeniem na sprzedaż na giełdzie i w tym sektorze sprzedaży jest bardzo słabo.Oczywiście są sadownicy dla których cena śliwki deserowej -50gr jest zadowalająca tak jak 30gr za jabłko deserowe z KA(poprzedni sezon).Dla nas takie ceny są nie akceptowalne i stąd kolejne karczowanie.Co do nektarowania, to nie będę podważał opinii naukowych, ale mimo suszy owadów zapylających była u mnie masa(kilkanaście uli stoi w sadzie sąsiada) są w pobliżu jeszcze dwie pasieki no i mamy około 20.000 szt murarki, śliwa kwitła jako pierwsza-przed czereśnią.Przymrozek wypadł u mnie na początku kwitnienia.Najbardziej ucierpiała odmiana -Amers , na jednej kwaterze zmarzło około 90% , na innej około połowy.President wyszedł bez strat, Sylvia podobnie, Presenta straty ... mogły by być u niej większe; Tophit, Vision - ok.Jednak obecnie- kilka dni po kwitnieniu(owocnice pryskałem chyba w pn- wt) sypie się wszystko masowo.U Amersa trudno jest znaleźć nie opadający zawiązek u pozostałych odmian będzie mocne przerzedzenie , jednak na ocenę poczekam aż do końcowych opadów czyli do zawiązka średnicy około 8mm.Zatem zapylenie u mnie było na pewno ale ... niestety zapłodnienie fatalne .Ja widzę takie przyczyny :wspomniana przez autora susza ; chłodne noce ; być może przemarznięta podstawa pąka podczas mrozów przedświątecznych.Z tego wszystkiego jedyny wpływ miałbym nawadniając sad, ale z przyczyn techniczno finansowych to nie możliwe.Zatem decyzja o kolejnych wycinkach jest słuszna, bo sytuacja z kiepskim plonem powtarza się już chyba czwarty , piąty rok z rzędu.
Cytować
-6 #1 Roman 2020-05-03 05:06
Co tu zalecać

Przecież wszystko zmarzlo
Cytować

Powiązane artykuły

X