Profesjonalni producenci „Pałlareta”

Siedzę sobie przed komputerem i przeglądam oferty na internetowych giełdach owocowych. Zawsze znajdowałem słowa uznania dla ludzi, którzy starają się wyjść do świata ze swoją ofertą i zainteresować nią potencjalnych nabywców. Jednak jest pewna rzecz, do której chciałbym się przyczepić. Nie jest to może najistotniejsza sprawa, ale naprawdę oczy bolą. Chodzi o błędy w pisowni jakie pojawiają się w ogłoszeniach.

240492769_830262141024388_753960318618915919_n.jpg

Naprawdę nie ma takiej odmiany jak Gala Mass, ani Mast, ani też Muss. Nie ma takiej odmiany jak Idaret a jabłka nie mogą być "świerze". To przerażające, że sadownik nie wie nawet jak nazywa się odmiana, którą produkuje. Nie ma też takiej odmiany jak Princ albo w jeszcze lepszej wersji – Prync a "Red Prince" to marka jabłek a nie odmiana. Ktoś powie "no tak, ale przecież wszyscy wiedzą o co chodzi". Niby można na to przymknąć oko, niby strony transakcji wiedzą co jest jej przedmiotem. Jednak jak to świadczy o naszej branży? Jak ludzie pracujący w tych firmach handlowych, kupujący te jabłka i przeglądający ogłoszenia, oceniają nasze środowisko? Jakie pierwsze skojarzenia przychodzą im do głowy? Nie dość, że ludzie z miasta uważają się za lepszych od "wieśniaków", to teraz jeszcze nabierają prawdziwych argumentów do tego. Dlaczego z takim trudem przychodzi naszemu środowisku nauczenie się poprawnego zapisu nazw odmian? To nie są nowe odmiany, one nie weszły 3-4 lata temu, są w obrocie kilkanaście albo kilkadziesiąt lat i dalej jest problem z prawidłowym ich podpisaniem? Nie ma takiej odmiany jak Sun Rise, jest Sunrise. Nie można sprzedać jabłek z 8h sadu tylko z 8ha sadu, bo literka "h" oznacza godzinę a "ha" to hektar. A czy ktoś w ogóle zna odmianę Muthsu albo Pałlared? Może kogoś z Państwa to nie razi. Mnie bardzo. Widzę w internecie jak ludzie śmieją się z policjantów, którzy na mandacie piszą "czysta złotych". Czym różni się policjant piszący "czysta złotych" od sadownika piszącego "Pałlared"?

234811377_433009268048627_7602688505528312867_n.jpg

Drodzy Państwo, tu nie chodzi tylko o niedouczenie. Tu chodzi o profesjonalizm. Świat zewnętrzny ma mieć przekonanie, że sadownicy to profesjonaliści, którzy wiedzą co robią i można im w tym zaufać. Chciałbym aby branża naprawdę uchodziła za profesjonalną. Jak ktoś ma nas brać poważnie, skoro my mamy problem z poprawnym nazywaniem tego, co ludziom oferujemy?

240488758_1813564808829210_8315779442337672920_n.jpg

Komentarze  

+2 #5 Xx 2021-08-26 11:24
Cytuję Roman:
Moje ulubione odmiany to Jeronimo i schampion


Jeronimo to nawet w szkółkach sprzedają;)
No i oczywiście golden rangers. Ręce opadają.
Cytować
+2 #4 Joanna 2021-08-26 08:42
Chłop to chłop. Sadownik też. Czytaty i pisatpisaty tyle, co trzeba. Pardon. Nie trzeba, a czeba
Cytować
+2 #3 Sadownik2 2021-08-26 08:35
To jak ma być śmiesznie :Dżems gryf(była taka odmiana);LepotiKa;Melaroza.
Zawsze, w rozmowie z "sadownikiem" po sąsiedzku, na Bronkach widziałem zdziwienie w jego oczach gdy wspominałem o takich odmianach :Buttnera Czerwona;Faworytka;Amers ...
Cytować
+8 #2 Sadownik2 2021-08-26 07:27
Szanowny panie, wielokrotnie o tym pisałem i jak groch o ścianę.Te same błędy popełniają handlowcy, ba nawet duże sieci czy producenci soków.
Gdy głąbie idziesz do krawca skrócić spodnie ten nie mów ci : dobrze skrócę panu te rękawy.Piekarz bułkę nazywa bułką a nie chlebem razowym.Mechanik zmieniając opony nie mówi że wymienia dętki itp itd.Odrobina wiedzy i myślenia na prawdę nie boli,uwierz człowieku.
A ja dziś na Bronki jadę z Amersem !a nie mieszańcem!
Cytować
+6 #1 Roman 2021-08-26 07:06
Moje ulubione odmiany to Jeronimo i schampion
Cytować

Powiązane artykuły

X