Promocja, która przyniesie więcej szkody niż pożytku?

Chociaż ostatnio temat sprzedaży tzw. jabłek prosto z sadu ucichł, skrzynie sadownicze wypełnione jabłkami przemysłowymi pojawiają się w kolejnym supermarkecie. Sposób sprzedaży zapoczątkowany w zeszłym roku przez sieć Lidl, zdaje się zagościł na stałe w sklepach w Polsce. Jak mogliśmy przeczytać w informacji prasowej przesłanej przez Lidla [Czas na Ligola. Lidl chce promowac spozycie polskich jabłek], sieć chce w ten sposób promować spożycie jabłek w Polsce. Niestety zdaniem wielu, promocja będzie mieć odwrotny skutek i skutecznie zniechęci Polaków do kupowania jabłek wysokiej jakości, albo co gorsza jabłek w ogóle.

„Trwająca cały czas sprzedaż taniego jabłka z podłogi, bezwzględnie niszczy rynek droższego, wysokiej jakości, którego za chwilę nikt nie będzie potrzebował, a już nie chce za niego odpowiednio zapłacić. Dodatkowo degradowane jest spożycie jabłek. Wszystko w imię korzyści garstki gospodarstw, kosztem pozostałych”.

Pisze doradca Robert Sas, który nie daje za wygraną i regularnie na Facebooku na stronie IPSAD-u publikuje wpisy, zwracając uwagę na szkodliwość promocji:

„Sprawa jest poważna, dlatego od kilku tygodni zbierane są informacje, które powinny uzmysłowić jak fatalna jest to forma sprzedaży. Po dokładnej ocenie asortymentu z kilkudziesięciu marketów, możemy bez trudu udowodnić, że jabłka z podłogi są w większości kiepskiej lub bardzo kiepskiej jakości. W skrzyniach z marketów od 50 do 90% jabłek ma wady, które klasyfikują je do grupy jabłek przemysłowych. I tu pytanie. Jakie były by wyniki po sortowaniu takich partii w innej grupie? Co więcej, z pobranych w sklepach prób jabłek wykonano analizy pozostałości śor. Z otrzymanych danych wynika, że ich liczba niekiedy (w pojedynczej próbce) przekraczała 10 substancji, co świadczy albo o dużej rozrzutności w stosowaniu śor, albo o tym, że jabłka w skrzyniach pochodziły od kilku dostawców, co może mieć miejsce, gdy są to owoce po presortingu.” – informuje Sas.

Co gorsza nie tylko Lidl „promuje w ten sposób spożycie polskich jabłek”, na taką formę sprzedaży zdecydował się też Auchan, gdzie znajdziemy skrzynie z odmianami: Szampion, Jonagored i Gala Must, które to sprzedawane są w cenie 1,49 zł/kg.

„Włoscy sadownicy mogą w tym roku godziwie zarobić, zwłaszcza na odmianie Fuji. Potwierdzają to wczorajsze notowania z rynku pierwotnego. U nas kolejne sieci handlowe dołączają do sprzedaży jabłek prosto z podłogi. To już nie są pojedyncze skrzynie z odpadkami, ale całe grupy jabłkowych paśników, eksponowane w działach z owocami. To co miało być krótkotrwałą promocją sadowniczej głupoty, staje się handlowym standardem. W ten sposób, pod atrakcyjnie brzmiącą nazwą „prosto z sadu”, utrwalają się opinie o tym, że jabłka to owoce tanie i słabej jakości. Do tego niesmaczne jak odsorty Gali, zielony, na wpół dojrzały Ligol lub zeszłoroczny Jonagold. „Jeśli jabłka są za pół darmo to trudno się dziwić, że się sprzedają w pierwszej kolejności. Te się sprzedają a inne mocno wyhamowały.” Stwierdził, zapytany o ocenę tej formy sprzedaży kierownik działu owoce ursynowskiego Lidla. Dlatego, właśnie dzięki takim akcjom, spożycie zwłaszcza droższych jabłek jakościowych, będzie w Polsce spadać jeszcze szybciej niż do tej pory.” – pisze Robert Sas.

Nie powinno być przyzwolenia na podobne promocje, które deperecjonują polskie jabłka i w rzeczywistości przynoszą więcej szkody niż pożytku...

Źródło: Facebook/ IPSAD Instytut Praktycznego Sadownictwa

Komentarze  

-12 #8 Agapant 2021-10-21 15:06
Kolejny " mądry inaczej". Czyli zakazać ustawowo? Wczesna komuna się kłania! Są chętni do sprzedaży i kupna, to wszystko gra. Ludzie pieką szarlotki, to te jabłka są idealne- tanie i kwaśne. Inflacja szaleje, a kto chce niech kupuje Izrael czy Argentynę, niech kupuje! Ten import smakuje tak samo, jak nasze kosztele.
Cytować
+5 #7 Jolek 2021-10-21 11:25
Czy rząd nie może zakazać importu koncetratu z jabłek z krajów z poza Unii tj. Chiny, Mołdawia, Ukraina itp. jako ochronę polskich producentów?
Cytować
+1 #6 Sadownik 2021-10-21 08:46
Korzystam z drogich jego komunikatów sadowniczych. Nie zamienię ich na żadne tańsze. Pozwoliło mi zaoszczędzić kilka zabiegów za dużą sumę kasy, bo on kładzie na szalce walkę z patogenem i sęs ekonomiczny zabiegu a nie tak jak inni "... trzeba pryskać na pewno nie zaszkodzi". Koncernom chemicznym pomoże, jak na pałę pryskać wszystkim i kieszeń pusta.
Cytować
+2 #5 oburzony sadownik 2021-10-21 06:03
A czy Pan nie jest prezesem grupy, która ma w nosie całą branżę i wypycha przemysł do sklepów powodując tym samym spadek spożycia jabłek? Czy jesteście tam aż tak ślepi?!

Cytuję Hubert Woźniak:
Czy Sas to ten "ekspert" który kilka tygodni temu prognozował zbiory jabłek w Polsce na niższych poziomach niż ubiegłoroczne na podstawie ogłoszeń o sprzedaży skrzyń?
Cytować
-4 #4 JA 2021-10-21 05:59
Polacy to biedny naród i potrzebuje taniej żywności szczególnie teraz w kryzysie, a nie drogich ekskluzywnych towarów Taka promocja i sprzedaż po niskiej cenie to jedyna droga żeby pozbyć się nadwyżki towaru.Jak się czyta wypowiedzi tych wszystkich ekspertów to można dojść do wniosku ,że sami nie wiedzą co chcą jak nie jest za tanio to za drogo to nie takie odmiany i tak w kółko
Cytować
-5 #3 Tomek 2021-10-21 05:49
Jak wy chcecie sprzedawać więcej jabłek gdy banany z drugiego końca świata są tańsze od jabłek z 50 km od domu?
Cytować
+3 #2 Olo 2021-10-21 04:14
Cytuję Hubert Woźniak:
Czy Sas to ten "ekspert" który kilka tygodni temu prognozował zbiory jabłek w Polsce na niższych poziomach niż ubiegłoroczne na podstawie ogłoszeń o sprzedaży skrzyń?


Przecież pisze prawdę o odpadach,które sprzedajecie za deser.
Po co to deprecjonowanie ???
Cytować
-8 #1 Hubert Woźniak 2021-10-20 16:35
Czy Sas to ten "ekspert" który kilka tygodni temu prognozował zbiory jabłek w Polsce na niższych poziomach niż ubiegłoroczne na podstawie ogłoszeń o sprzedaży skrzyń?
Cytować

Powiązane artykuły

X