Jak sami psujemy sobie rynek

Zapewne Państwo, jak ja, widzieli ogłoszenie na Facebooku, w którym ktoś z sandomierskiego oferował sprzedaż Red Chiefa za 70 groszy. Post wywołał falę komentarzy, dominowały te krytykujące i potępiające ogłoszeniodawcę, choć bywały również wspierające go. Dlaczego ktoś zaoferował tak niską cenę, skoro na rynku można dziś za te owoce uzyskać ponad 1,20 zł/kg? Pewnie dlatego, że nie ma chłodni i są to jabłka z pakowni czy przechowalni. Sam wielokrotnie pisałem o problemie, jakim dla rynku jest fakt, że część producentów, nie mając chłodni a często nawet wystarczającej liczby skrzyń, musi sprzedawać towar prosto z drzewa, zalewając wręcz rynek zbyt tanimi owocami. Tak to jest fakt, tacy producenci utrudniają funkcjonowanie pozostałym sadownikom.

Jabłka tym różnią się od owoców miękkich, że można je przetrzymać, choćby przez chwilę i nie trzeba ulegać kaprysom kupujących. Niestety, jeśli komuś brakuje chłodni czy nawet opakowań na jabłka, to poddaje siebie i pozostałych uczestników rynku właśnie tym kaprysom albo rozpaczliwie szuka nabywcy, zaniżając ceny. Jednakże na całym świecie są producenci jabłek i gruszek, którzy nie maja chłodni czy skrzyniopalet. Nie jest to może dominujący model biznesowy, ale całkiem pokaźny odsetek takich sadowników jest w Beneluksie. Dlaczego tam tak bardzo nie destabilizuje to rynku jak u nas?

U nas nikt nie myśli o szukaniu klientów na swoje owoce, a nawet próby szukania zbytu przed zbiorem są negowane. W Niderlandach, sadownicy bez chłodni, już latem intensywnie oferują swoje owoce potencjalnym klientom. Wysyłają ofert, odzywają się do ubiegłorocznych nabywców, szukają nowych. Bardzo często te gruszki czy jabłka są wręcz zrywane w opakowanie odbiorcy i według wskazań odbiorcy zabezpieczane na przechowalnictwo. U nas szukanie klienta ogranicza się do obdzwonienia dwóch-trzech sortowni wokół domu i koniec. Później jest zrywanie bez ładu i składu i płacz, że brakuje skrzyń albo przetrzymywanie tego na pakowni, gdzie towar traci jakość, a wraz z jej utratą mięknie opór producenta do trzymania ceny. W efekcie dochodzimy do wniosku, że każdy grosz ponad przemysł to dobra cena i wystawiamy ogłoszenie o chęci sprzedania takiego Red Chiefa po 70 groszy.

Powtarzam jeszcze raz – model biznesowy produkcji owoców bez bazy przechowalniczej zawsze był i pewnie będzie, nie może on dominować, ale jakiś sens on ma i swoją niszę na rynku ma prawo znaleźć. Jednak nie da się tego prowadzić bez intensywnych poszukiwań odbiorców jeszcze przed zbiorami.

W Polsce w ogóle istnieje jakaś awersja do aktywnego szukania klientów. Jednak o ile, mając chłodnię, mamy ten bufor czasu na to by klient sam do nas przyszedł po nasze owoce, nawet bez naszej aktywności, to pozostając bez chłodni, nie możemy sobie pozwolić na ryzyko czekania. Szczególnie jeśli nie jest to jakiś rok przymrozkowi i nic nie zapowiada deficytu owoców na rynkach. Te paniczne próby sprzedaży prosto z drzew czy z przechowalni już jesienią są naprawdę problemem dla rynku i strasznie go destabilizują. Gdyby każdy miał skrzynie i przechowalnie na całość swojej produkcji, to nie czułby na sobie presji nagłej sprzedaży wszystkiego w byle jakich pieniądzach. Na rynek kierowane byłyby owoce z młodszych plantacji, może jakieś drugie rwanie wartościowszych odmian (Gala) albo niewielkie partie w celu uzyskania płynności finansowej. Jeśli tych skrzyń i chłodni nie mamy i nie znaleźliśmy klienta na swoje owoce przed zbiorem, to w jakiej pozycji negocjacyjnej stawiamy siebie sami wobec potencjalnych nabywców? Przecież w takiej sytuacji, to nawet 5 groszy więcej niż przemysł jest dobrą ceną, bo jeśli nie weźmiemy tych 5 groszy, to alternatywą jest tylko BDF.

Niech będzie ten rynek handlu owocami prosto z sadu, niech będzie taka nisza, bo chyba jest ona potrzebna zarówno nam – producentom – jak i pośrednikom. Część z firm handlowych chce sobie zabezpieczyć towar po zawarte kontrakty i mieć pewność dysponowania nim. Również czasem sadownik ma potrzebę wczesnego spieniężenia produkcji aby pokryć jakieś zobowiązania czy plany inwestycyjne. Niech taka nisza istnieje, ale nich przestanie utrudniać funkcjonowanie pozostałym uczestnikom rynku. Naprawdę to taki problem znaleźć nabywcę na Red Deliciousa przed sezonem? Bardzo pożądana grupa odmian na rynku, ma stosunkowo atrakcyjną cenę i wiele różnych rynków zbytu. To nie Gloster czy Ligol, którego nikt nie chce i jest problem ze zbytem. Dlaczego polski sadownik tak bardzo nie chce szukać kontrahentów na swoje owoce jeszcze przed sezonem, tym bardziej, że wie iż brakuje mu chłodni czy skrzyń?

Komentarze  

+2 #11 Sadownik2 2022-11-29 21:37
Może doprecyzuję, bo niezręcznie wyszło .Otóż nawet dawny chłop małorolny nawet dla kilku świń miał chlewik .A dziś , dziś nie wyobrażam sobie rolnika który kupuje ciężarówkę warchlaków , bo Unia daje dofinansowanie na taki zakup=trzeba brać ! .Auto wjeżdża na podwórze , a rolnik ... o kuźwa zapomniałem o chlewni ...
Jest jednak druga możliwość , może wspomniany sadownik jest z tych nowoczesnych , którzy rok w rok zbierają minimum 70t z ha oczywiście jabłka deserowego - tak to Wy wielcy sadownicy przedstawiacie - otóż przy kosztach , no niech będzie 25k na ha , to i tak pozostaje mu godziwy zysk .Bez kosztów amortyzacji budowy chłodni , kosztów przechowywania i jeśli cena za skrzynię, bez kosztów sortowania . A jeśli autorze uważasz ,że bez problemów to jabłko można sprzedać za 1,2 zeta ... cóż 50gr z kg za czystą operację handlową , to chyba zysk godny uwagi , możesz wybawić gościa z jego problemów ze zbytem , zarabiając niezłe pieniądze ... Skupy pracują i za 1/10 tej kwoty i się to im opłaca ...
Cytować
-3 #10 Piter 2022-11-29 19:20
Zmień branże autorze skoro ci źle. Dlaczego dla ciebie jednego rezygnować ma polowa
Cytować
-2 #9 Piter 2022-11-29 19:18
A co autora boli co robię ze swoimi jabłkami.Jesli mu nie dobrze to niech zmieni branże
Cytować
0 #8 Ekonom 2022-11-29 17:55
Cytuję Guest:
Idioci, by tyle nie przetrwali...



Właśnie idioci są niezniszczalni
Inteligentni by już się poddali bo nie lubią kopać się z koniem
Cytować
0 #7 Guest 2022-11-29 16:10
Idioci, by tyle nie przetrwali...
Cytować
+2 #6 Ekonom 2022-11-29 10:38
Cytuję Guest:
Właśnie dlatego, że jesteśmy pracowici i odpowiedzialni( przewidywalni), ciągle nas się strzyze jak te owieczki. A tych co podejmują nieodpowiedzialne, rujnujące gospodarkę, niszczące życie milionom decyzje koledzy obronią.


W większości sadownicy to idioci ekonomiczni nie potrafiący liczyć

Dlatego się nas goli
Cytować
+1 #5 Guest 2022-11-29 10:21
Właśnie dlatego, że jesteśmy pracowici i odpowiedzialni( przewidywalni), ciągle nas się strzyze jak te owieczki. A tych co podejmują nieodpowiedzialne, rujnujące gospodarkę, niszczące życie milionom decyzje koledzy obronią.
Cytować
+5 #4 Małorolny2 2022-11-29 09:24
Cytuję Małorolny:
U was wszystkich sadownictwo zaczynał dziadek. A ja musiałem kupić sobie ziemię bo miałem bardzo mało, maszyny, i jeszcze żeby przeżyć dorobić u kogoś. Musiał bym 200 lat żyć żeby starczyło na chłodnie. To bogatsi zawalili rynek jabłkami, z sapardów i innych dofinansowań, do których nie mieli dostępu ci mniejsi bo poprostu ciułacze nie mają obrotu pozwalającego obsłużyć kredyt. Te wszystkie dofinansowania wywindowały ceny płyty, agregatów, czy nawet pustaka i innych. Bez nich dofinansowań było by to samo połowe tańsze. I było by mnie stać na chłodnię. A jako przykład ciagniki " Ferguson" czy tam Ursus, kosztowały 40 tys, a jak weszliśmy do uni i były dofinansowania przez pół roku zdrozał na 77 tys. I sami napompowaliście ten balon nasadzeń. Gdyby wszyscy mieli tyle ziemi co ja to dziś jabłko kosztowało by godziwą cenę. Problemem jest nadprodukcja a nie rzady pisu czy Tuska, czy kogokolwiek. Ale rzady uni juz tak.



Tak, tak
Zawsze wina wszystkich dookoła
Nigdy moja własna
Nieustanny lament

Ale żeby podejmować decyzje o zarabiać trzeba mieć jaja i pomysł na biznes

A nie tylko stękać,że się nią da....a najlepiej to czekać aż ktoś zrobi,pomoże,podaruje,sfinansu je oto

Zero odpowiedzialności za własne decyzje i

I dlatego każdy ma jak ma
Cytować
0 #3 Guest 2022-11-29 07:49
Wiem czemu ,,kopiesz" swoich czytaj np. hodowców świń; bo jesteś niskopodwoziowcem i tylko do nich Ci nogi sięgają. I powiem Ci tak: wszyscy sadownicy mieli przodków hodujących świnie lub sami wcześniej je hodowali, jeżeli wywodzili się ze wsi.
Cytować
+8 #2 Małorolny 2022-11-29 05:36
U was wszystkich sadownictwo zaczynał dziadek. A ja musiałem kupić sobie ziemię bo miałem bardzo mało, maszyny, i jeszcze żeby przeżyć dorobić u kogoś. Musiał bym 200 lat żyć żeby starczyło na chłodnie. To bogatsi zawalili rynek jabłkami, z sapardów i innych dofinansowań, do których nie mieli dostępu ci mniejsi bo poprostu ciułacze nie mają obrotu pozwalającego obsłużyć kredyt. Te wszystkie dofinansowania wywindowały ceny płyty, agregatów, czy nawet pustaka i innych. Bez nich dofinansowań było by to samo połowe tańsze. I było by mnie stać na chłodnię. A jako przykład ciagniki " Ferguson" czy tam Ursus, kosztowały 40 tys, a jak weszliśmy do uni i były dofinansowania przez pół roku zdrozał na 77 tys. I sami napompowaliście ten balon nasadzeń. Gdyby wszyscy mieli tyle ziemi co ja to dziś jabłko kosztowało by godziwą cenę. Problemem jest nadprodukcja a nie rzady pisu czy Tuska, czy kogokolwiek. Ale rzady uni juz tak.
Cytować
+5 #1 Sadownik2 2022-11-28 22:23
Jak sadownik jest głupszy od hodowcy świń , to nie ma chłodni . Trudno od takiego geniusz wymagać myślenia ekonomicznego, autorze zejdź na ziemię . A z drugiej strony , skoro od lat , tak ci ludzie sprzedają to muszą mieć jakiś zysk inaczej by dawno padli . A co powiesz autorze o GP - wg Was światłości narodu , których jabłka w market sprzedaje po 1,8-1,9 zł za kg .Ile z tego dostaje sadownik ? I też uważam że mu się to opłaca inaczej powinien upaść , mnie takie ceny trochę psują sprzedaż , ale cóż z rekinami nie wygram a w zaniżaniu ceny ścigać się nie zamierzam .Z jednej strony lament na zbyt niskie ceny a z drugiej sprzedaż swego jabłka po kilkadziesiąt groszy czyli w cenie sprzed wielu lat .Sadownicy to wciąż bardzo bogata grupa społeczna która za wszystko płaci drożej a swe owoce sprzedaje za bezcen .Większym szacunkiem darzę tych którzy oddają całą produkcję na przemysł niż tych co sortują w kartony za kilkadziesiąt groszy.Przy cenie przemysłu 35gr , złotówa to minimum za ile decydowałbym się bujać z kartonami.Ale każdy ma swój honor , swe poczucie godności i swą ekonomikę .
Cytować

Powiązane artykuły

X