Ile należałoby płacić za pracę w gospodarstwie?

 

Debata nad kwestią płacy dla pracowników sezonowych trwa. W minionym roku wielu producentów miało znaczny problem ze znalezieniem chętnych do zbiorów jabłek, więc przebijano się stawkami, które dochodziły do 15 zł/h z zakwaterowaniem. I tu powstaje pewien dysonans – bo jak nam powiedział nam jeden z sadowników – on może zapłacić, nawet 20 zł za godzinę, ale chciałby mieć świadomość, że płaci za „solidną” pracę, a w większości przypadków trudno o taką pewność. Tym komentarzem zapoczątkował ciekawą dyskusję, której efekty przedstawiamy niżej.

Niektórzy nasi Czytelnicy przekonywali, co prawda, że trudności z dostępem do siły roboczej nie mieli, jednak na stronach internetowych co rusz pojawiały się ogłoszenia informujące o poszukiwaniu pracowników do zbioru jabłek ze stawką 15 zł/h i zagwarantowanym noclegiem, a nawet wyżywieniem, co świadczy niezbicie, że nie wszyscy byli w komfortowej sytuacji. Oblegane były również agencje pracy – sadownicy, którzy zawczasu nie zawarli umowy, często do późnych godzin nocnych nie mieli pewności, czy otrzymają w ogóle jakiegokolwiek pracownika.

Eksperci są pewni – z roku na rok będzie gorzej i czym prędzej należy znaleźć rozwiązania. Jednym z nich mogłoby być podniesienie płac, ale z czego dokładać? Poza tym, jak słusznie zauważył jeden z producentów w komentarzu, czy poziom świadczonych usług zobowiązuje do zapłaty tak wysokich stawek? Bo chociaż niewiele mówi się o tym głośno, najczęściej niechęć do proponowania większych pieniędzy wynika nie z oszczędności, a raczej chłodnej kalkulacji czy wykonywana praca jest warta stawki.

Na początku powiedzmy sobie szczerze – owszem, trudno znaleźć jest pracowników na stałe, a jeszcze trudniej takich, którzy znaliby się na pracy w gospodarstwie sadowniczym. Z obserwacji sadowników wynika, że Ukraińcy najlepiej radzą sobie w pracy na akord – wówczas osiągają nieprzeciętne wyniki, są ochoczo nastawieni i niezmordowani, ale nie wszystko da się robić w ten sposób. I inaczej jest, gdy pracują na „dniówkę”. Przy takiej formie tempo i wydajność pracy w mgnieniu oka maleją.

Pracownicy wielokrotnie są przyuczani, bo najczęściej na pracy się nie znają. Pół biedy, jeśli są nadzorowani przez pracodawcę, gorzej, jeżeli pracować mają sami. Oczywiście, są wyjątki – szczęśliwy ten, kto pracownika może zostawić samego na polu przy wykonywaniu czynności wymagających logicznego myślenia. Bardzo często okazuje się, że trudno jest zaufać i spokojnie odejść do innego zajęcia. Większość producentów nigdy nie powierzyła chociażby pryskania czy cięcia, bo z doświadczenia wie, jak może się to skończyć – w wielu przypadkach przebiegu pracy należy pilnować na każdym kroku.

Przy zbiorach, gdzie pracowników jest wielu lub następuje ich rotacja bywa, że pracodawca nie zdąży „zapoznać się” z zatrudnionymi. Jeśli jednak w grę wchodzi zatrudnianie na stałe, także poza okresem zbiorów, należy być przygotowanym na przeróżne, nazwijmy to”perypetie”.

Nie mówimy tu o konieczności podwożenia pracowników do okolicznych supermarketów, bo to zwykła uprzejmość i chociaż zakupy często trwają bardzo długo, każdy się na to godzi. Mamy tutaj raczej na myśli nieprzewidziane sytuacje związane z wynagradzaniem. Standardowy przykład: umawiamy do pracy na stałe dwoje pracowników. Jeszcze przed zakwaterowaniem trzeba wyłożyć pieniądze, bo muszą zapłacić przewoźnikowi. Już po zakwaterowaniu należy wydać kolejne środki, bo trzeba pojechać na zakupy. W międzyczasie potrzebne są jeszcze papierosy. Jeszcze nie zaczęli pracy, a już są na kredycie. Czy sytuacja brzmi znajomo?

Jeszcze gorzej, jeśli w grę wchodzą skłonności do nadużywania alkoholu. Jaka jest wydajność człowieka, który pracuje „po przepiciu”? Z pewnością niewielka.

Należałoby szybko pozbyć się takich „pracowników”. Ale czy znajdziemy lepszych? Przecież doświadczenie podpowiada, że może być z tym trudno.

Pojawiały się głosy, że sadownicy, którzy „dbają” o pracowników, nie muszą martwić się, bo dobrze traktowani cudzoziemcy co roku powracają do pracy. Niestety, w przeważającej części rzeczywistość jest mniej kolorowa i mimo należytych warunków oraz uprzejmości, lojalność może skończyć się bardzo szybko. Najczęściej z racji znalezienia lepszej oferty pracy. Oczywiście, nie można mieć im tego za złe – to tylko praca sezonowa i rozchodzi się o to, aby zarobić jak najwięcej.

Jak podkreślaliśmy już wyżej, trafiają się pracownicy, którym warto byłoby zapłacić i 20 złotych za godzinę, ale są oni w znacznej mniejszości.

Jaki wniosek? Smutny - stawki i tak określi rynek.  

 

Komentarze  

-4 #6 Krzysztof 2018-01-22 19:28
Ja zawsze się dogaduje z ludźmi o stawkę. Drogo płaciłem, wole zapłacić żeby się dogadać, niż zgnoić cały plon, za wiele kasy. Nawet jak by chcieli na to dżakuzi, jabłka muszą być zerwane. Mineły te czasy kiedy to my dyktowaliśmy stawkę, bo roboty mają wszędzie.
Cytować
+8 #5 Guest 2018-01-16 14:57
nie ma co czekac..juz trzeba podac warunki na jakich zatrudnisz bo nikt nie przyjedzie...

ja zamierzam w tym roku zaplacic 20 pln netto do tego katering z szeratona,wanna z jacuzzi w lazience,do tego darmowa pralnia i wizyta w spa raz na tydzien by pracownik sie zrelaksowal odpowiednio i pracowal z nalezyta starannoscia

a wy co oferujecie???
Cytować
+10 #4 dariusz33443 2018-01-16 12:48
Witam wszystkich sadowników :) Z tematem ile płacic za prace to radził bym poczekać na urodzajny rok i ceny przemysłu 10-20 gr i cena exportu 50-70 gr wtedy bedzie prawdziwe odzwierciedlenie tego ile można zapłacic. Po odliczeniu wszystkich kosztów zabiegów paliwa amortyzacji itd. Zwykle jak przyjezdza ukraina czy to polacy nie bardzo maja pojęcie o rwaniu jabłek gruszek sciskanie palce na owocach to norma wydajnosc hmm pozostawia wiele do życzenia najlepiej papierosek i dyskusja o gospodarzu ile to ona ma i bierze tylko nikt nie widzi wydatków i pracy gospodarza. Także życze rozsadku przy płaceniu 8-10 zł można dać więcej to może byc już kosmos.
Cytować
+9 #3 Guest 2018-01-16 11:57
na akord to mozesz zbierac kamienie na polu...mozszesz sobie byc kontrolowac i pouczac...jak nie umie r wac jablek to i tak bedzie rwal bez szypulki i sciskal w lapie...koniec kropka...przetesowalem ,sprawdzilem i nigdy wiecej
Cytować
0 #2 Denis 2018-01-16 10:36
Ludzie. A dla czego nie płacicie za zbiór na akord ! Myślicie że naobijają jabłek? Przecież i tak trzeba pilnować, a o wydajność nie trzeba się martwić. 25 zł od skrzyni, to mało? Może na 2 letnich tak, allle przecież jak pójdą w Jonagoldy to za dużo. Więc wytłumaczcie że liczy się średnia która im wyjdzie. Mowa o Polakach.
Cytować
+3 #1 Carmenere 2018-01-15 22:36
Ostatnie zdanie to tzw "święta prawda" , której wciąż wielu nie przyjmuje do wiadomości.A stawki będą różne w różnych rejonach kraju oraz różna za pracowników "dorywczych" jak za pracowników na standardowe 3 miesiące.
Każdy ma inne preferencje i to też może kosztować : jak kto chce aby pracownik pracował non stop w określonym wysokim tempie to albo musi zatrudnić dobrego karbowego ...oups ;-) brygadzistę albo samemu zasuwać razem z pracownikami.W pierwszym przypadku kosztem jest pensja nadzorcy w drugim własne zdrowie(bo po fajrancie ma jeszcze sporo roboty do końca dnia... Dla mnie głównym problemem z Ukraińcami jest taki iż większość z nich musi być non stop pod nadzorem , dla mnie to nie do przyjęcia i świadomie zgadzam się na pracę moich polskich pracowników z około 20% mniejszą wydajnością(przy pracy na godziny)ale mogę w tym czasie robić zajęcia około zbiorowe, a nie być z nimi non stop.Taką płacę cenę za większy luz.Każdy musi sobie kalkulować po swojemu.A tak an przyszłość to do hasła : ...zanim posadzisz kolejna kwaterę - sprzedaj z niej owoce ; dodałbym : zanim dosadzisz kolejną kwaterę pomyśl kto ci to zbierze...
Cytować

Powiązane artykuły

A jednak się opłaca

Związek między jakością a ceną

Rynek decyduje

X