Czy to już wojna?

 

Słowo użyte w tytule może jest nieco na wyrost. Bo do dramatów wojny tej historii bardzo daleko. Sprzeczka, potyczka, spięcie… to dużo bardziej adekwatne sformułowania. Dokładnie chodzi o spięcie na linii: Minister Rolnictwa – niemieckie przetwórnie w Polsce.

Historia ta zaczęła się jesienią, gdy przy tragicznie niskiej cenie ministerstwo ogłosiło plan stabilizacji cen jabłka przemysłowego. Całą siłą uderzyło to w interes dominujących podmiotów przetwórczych. Wykorzystali oni do granic możliwości przewagę kontraktacyjną i zbili cenę to pamiętnych 8 groszy na skupach, sadownicy, którzy swoje jabłka za tę kwotę oddali są tak samo winni zaistniałej, patologicznej sytuacji. Z opóźnieniem i może nie z takim efektem jak oczekiwali pomysłodawcy, program wystartował i w jakimś stopniu pomógł sadownikom. Sceptycy komentowali, że pomogły mrozy. Tak czy inaczej przetwórnie podniosły ceny, które pozostały na tym poziomie także po zakończeniu programu. Dziś są nawet nieco wyższe. Czy bez Eskimosa całą zimę mielibyśmy 8 grosz? Najprawdopodobniej tak.

Zimą i wiosną minister Ardanowski przypominał o ludziach, którym bardzo się to nie spodobało. Publicznie mówił o „torpedowaniu” tego programu w mediach, pośrednio dając wskazówki, kto za tym stoi. Po oficjalnej konferencji prasowej na temat wypłaty wszystkich płatności sadownikom przez spółkę Eskimos, Minister dał wyraźny sygnał. Wspomniał o „dominującej niemieckiej spółce”, która od początku robiła wszystko, żeby operacja Eskimos się nie udała, jednocześnie chwaląc się jej sukcesem i oficjalnym zakończeniem.

Kolejna runda tej gry przypadła wtedy, gdy na stronach ministerstwa, po obradach jednego z zespołów porozumienia rolniczego opublikowano głośne „ceny referencyjne”i zapowiedzi umów kontraktacyjnych. To niewątpliwie byłby kolejny cios w przetwórców. Koniec zaniżania cen wbrew popytowi czy, jak mówią niektórzy, „wolnej amerykanki”. Podano także widełki cenowe do tychże umów.

Nie pozostało to bez odpowiedzi. Dominujący na polskim rynku przetwórca odpowiedział pośrednio pamiętnym smsem z cenami poniżej których nie będzie kupował surowca. Ceny z tego komunikatu mają się nijak do tych ministerialnych. W tym wypadku niektórzy twierdzą, że ten sms to instrukcja dla mniejszych przetwórni, że trzeba kupować jak najtaniej, pomimo tego, że w przypadku większości owoców mamy nieurodzajny rok.

Ale i Ministerstwo odbiło piłeczkę. W idealnym momencie, bo na początku skupu truskawek ogłosiło, że chcę kar za kupowanie poniżej cen referencyjnych, pomimo tego, że nie mają jeszcze żadnej mocy prawnej. Prawdopodobnie też komisja europejska na to nie pozwoli. Ale dla przetwórców jest to wyraźny sygnał, że ktoś chce im pokrzyżować plany. Ot, wojenka, gdzie nikt z nikim się nie bije, a każdy wszystko rozumie.

To, że pozycja niemieckich przetwórców w naszym kraju jest niezwykle silna, wie niemal każdy związany z branżą. Czy ministerstwo robi to „im” na złość czy działa w naszym interesie – to dobre pytanie. Takie to mamy przepychanki i spięcia od października. Zapewne szybko się nie skończą.  O ile ceny minimalne, jak wiadomo z historii, przyniosły więcej szkody niż pożytku w innych krajach, to koniecznie trzeba ucywilizować handel owocami w Polsce. Tu pasuje jako przykład głośny ostatnio problem agrestu, który pomimo nieurodzaju i blisko 80% - owych strat na plantacjach jest skupowany po śmieszne 40 – 60 groszy. Kto tę batalię wygra? Czy można to batalią w ogóle nazwać? Piłka jest w grze. Ważne aby najbardziej zainteresowani sprawą producenci wyszli z niej cało.

 

Komentarze  

0 #12 Roman 2019-06-10 17:23
Widzę,że niektórzy za długo na słońcu przebywali bez okrycia głowy...

Nie po to komuchy i solidaruchy przy okrągłym stole oddały POLSKE za bezcen obcemu kapitałowi żebysmy byli niezależni...

Wcześniej byliśmy na posyłki u Moskala teraz jesteśmy podnóżkiem Jankesów...

Nie będziemy niezależni bo w każdych wyborach wybieramy te same sprzedajne prostytutki ...

Nie ma znaczenie czy nazywają się PiS cz po...to te same ryje co rodeczke z Kiszczakiem chlalh mając Polskę i POLAKOW w doopie
Cytować
+1 #11 Fruity81 2019-06-10 13:26
@Jacek
Wspaniała idea ,ale geopolityka i inne czynniki sprawiają trudności aby osiągnąć ten cel. Nie ma przede wszystkim obecnie opcji politycznej która miałaby odwagę zderzyć się z naciskami które powodują ten stan w którym tkwimy.
Cytować
+5 #10 Jacek 2019-06-10 10:04
Sytuacja na wsi jest bardzo trudna, przede wszystkim ze względu na zmowy cenowe przetwórni. Kiedy ruszył Eskimos, przetwórnie straszyły skupy, że jeżeli podpiszą umowy z Eskimosek, nie będą kupować w przyszłości od nich jabłek. Uważam, że jedyną drogą, która mogła by poprawić sytuację rolników jest nacjonalizacja zakładów. Trzeba to bydło zwyczajnie wypędzić i oddać duże firmy w ręce państwa polskiego. Strategiczne firmy, banki, przetwórnie powinny być nasze, bo to gwarantuje nam naszą niezależność, opłacalność i rozwój. Trzeba się bić o naszą Polskę, bo nie takiej chcieli nasi przodkowie. Niemcy nas mordowali, dziś nie poczuwają się do naprawienia krzywd, a my pozwalamy by rządzili naszym przemysłem. Różnica jest taka, że dziś do nas nie strzelają, ale wykupują ziemię, banki, firmy... Dziś wielu Polaków pracuje dla Niemca. A co z naszym hymnem "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz"? Dają rolnikom ochłapy, jak za Hitlera Polakom w niemieckich fabrykach. Chciałbym, żeby powstała partia złożona z młodych ludzi, patriotów znających polską historię. NACJONALIZACJA, bo nasza ojczyzna jest ważniejsza niż Unia Europejska. Oni nas mordowali, a my powinniśmy chcieć ich tylko wypędzić.
Cytować
0 #9 Guest 2019-06-08 14:18
Guest- kto Ci płaci za wypisywanie tych bzdur?
Cytować
+2 #8 Guest 2019-06-08 12:21
Krzysztof Ty może tak, ale u nas przerzedzali, nawadniali, letnie cięcie robili i mają wielkie g...... . Zastanów się lepiej nad położeniem topograficznym swojej ziemi, to dużo tłumaczy! Plus faza rozwojowa kwiatu w momencie wystąpienia przymrozków.
Cytować
-5 #7 Adam 2019-06-08 12:17
Co za bzdurny artykul, widać nieznajomość praw rynku. Przetwórca może kupować po takiej cenie jaką uznaje za odpowiednią w końcu to prywatne przedsiębiorstwa i nikt wam nie każe oddawać tam jabłek pod przymusem ... Wiadomo popyt, podaż ale ostateczna cena jest w rękach firmy która kupuję , no ludzie
Cytować
+1 #6 Guest 2019-06-08 12:15
Guest Twoje słowa zweryfikuje życie we wrześniu. 8) Masz to się ciesz, ale nie mów za wszystkich!
Cytować
-33 #5 Guest 2019-06-08 08:44
jabłek w tym roku będzie prawie tyle samo co w tamtym ,po przymrozkach wydawało się ze zawiązki zmarzły i oblecą ,a teraz trzeba będzie przerzedzać ręcznie bo jest za dużo zawiązków
Cytować
+9 #4 Guest 2019-06-08 07:25
A ja nadal uważam że jeśli się nie opłaca owoce najlepiej zostawić pod drzewem zamiast kupować opakowanie za chore pieniądze albo oddawać po 8 gr. Niestety zbyt niewielu to rozumie. Mało kto też rozumie że zatrzymanie ogromnych zakładów przetwórczych w trakcie sezonu to ogromne straty(mycie, dezynfekcja linii) i że właściciele nie mogą sobie na to pozwolić. Wystarczy więc konkretnie wstrzymać dostawy. Wieści przed sezonem o braku zapotrzebowania na surowiec to już standardowa polityka, propaganda. A tymczasem silosow na koncentrat przybywa co roku.
Cytować
-10 #3 Krzysztof 2019-06-08 04:58
Za rok szykuje się powtórka silnego urodzaju. Jak ludzie w całym kraju nie przerzedzą intensywnie utoniemy w jabłkach. Ale ja widziałem przerzedzanie sad w zeszłym roku. To w tym przetrwał przymrozki, i jest normalny zbiór.g
Cytować
-2 #2 Guest 2019-06-08 04:25
Glowe przeżedź bedziesz dorodniejszy burak
Cytować
+18 #1 . 2019-06-07 18:48
Ja w tym roku mimo tego, że miałem straty mrozowe przerzedziłem sady i teraz mam same dorodne zawiązki, z których nie będzie towaru dla tych kur*wisynów z branży przetwórczej. Tak wygląda mój protest
Cytować

Powiązane artykuły

X