O tym, jak biurokracja skutecznie utrudnia życie sadownikom
Wczoraj pisaliśmy o dwóch programach wsparcia, które chociaż początkowo wydawały się bardzo zachęcające, finalnie cieszyły się dużo mniejszym zainteresowaniem, niż przypuszczano. Wielu rolników rezygnowało z ubiegania o pomoc z powodu masy wymaganych dokumentów i zezwoleń (mowa o pomocy do nawadniania i wapnowania gleb). Ilość obowiązków administracyjnych po prostu przerosła chęci rolników. Jak zauważają niektórzy, realizacja nawadniania na własną rękę, bez pomocy, byłaby zdecydowanie mniej kłopotliwa, a może nawet i tańsza.
Dziś kolejny jaskrawy przykład o tym, jak biurokracja może skutecznie utrudnić życie. Zdarzenie miało miejsce dziś rano w miejscowości Sadkowice, gdzie trwa obecnie przebudowa drogi powiatowej. Jak widać na zdjęciach, uskok z nowo nadbudowanej drogi na pobocze jest bardzo wysoki. Wzdłuż drogi znajdują się gospodarstwa sadownicze, które pracują niezależnie od faktu, jak wygląda aktualny postęp prac na drodze.
W tym momencie trwa intensywne sortowanie jabłek w jednym z gospodarstw. Wczoraj uzgodniono, że z pobliskiego skupu zostanie podstawiony samochód ciężarowy po odbiór przemysłu. Okazało się, że załadowane auto nie podjedzie pod uskok. W trakcie manewrów koła zjechały na miękką ziemię w sadzie i istniała obawa, że całość przewróci się, dlatego dla bezpieczeństwa wysypano jabłka. Efekt, widać na zdjęciach.
Oczywiście, wina nie leży w fakcie, że droga jest modernizowana, a krótko mówiąc w labiryncie biurokracji. Sadownicy mieszkający przy drodze doskonale wiedzieli, z czym wiązała się będzie przebudowa. Mieli świadomość, że do gospodarstwa wjeżdżać będą ciężarówki pod odbiór jabłek, dlatego zawczasu wystąpili o możliwość zbudowania „mostku” (podjazdu) na własną rękę. Jednak z racji na fakt, że jest to droga powiatowa, nie udało się uzyskać takiego pozwolenia, czas wydłużał się.
Przykłady sytuacji, w których przed sadownikami piętrzą się stosy „papierologii” można mnożyć… A jak widać, nic nie wskazuje, żeby sytuacja miała się poprawić.
