Hiszpania: Apel o wykarczowanie 10 tysięcy hektarów sadów brzoskwiniowych

 

Kolejny rok z rzędu produkcja brzoskwiń i nektaryn w Hiszpanii okazała się nieopłacalna. Producenci nie mają środków na prowadzenie dalszej produkcji, przez co sady pozostawiane są same sobie. Zdaniem katalońskiej organizacji producentów owoców, jedynym rozwiązaniem jest przeznaczenie środków finansowych na zakończenie produkcji na obszarze 10 tysięcy hektarów.

Hiszpański sektor brzoskwiń i nektaryn nie jest w najlepszej kondycji. Producenci nazywają go cichą śmiercią. Tegoroczne zbiory w UE były o 10% wyższe niż przewidywano, a rynek nasycony, czego następstwem były niskie ceny. Nie jest to jednak pierwszy tak trudny sezon. Tamtejsza branża zmaga się z kryzysem od lat.

Katalońska organizacja producentów owoców (Afrucat) wezwała tamtejsze ministerstwo rolnictwa do działań. Apeluje o przeznaczenie środków finansowych na zakończenie produkcji i wykarczowanie sadów na powierzchni 10 tysięcy hektarów. Zdaniem związku nie można pozwolić, aby pola były porzucane. Pojawia się obawa, że sady brzoskwiniowe pozostawiane bez ochrony, będą stanowić siedlisko chorób i szkodników zagrażających.

Z tego względu potrzebne jest umożliwienie wyjścia z produkcji producentom, którym niewiele brakuje do emerytury, a także tym gospodarstwom, w których nie ma następców. Plan ten, jak twierdzi Afrucat, obejmowałby 10 000 hektarów położonych w Katalonii, Aragonii, Murcji i Estremadurze.

Dodatkowo, jednym ze środków zaproponowanych przez stowarzyszenie jest zmniejszenie obciążeń podatkowych dla producentów owoców, a także osiągnięcie porozumień z bankami w celu zabezpieczenia kredytów.

To nie pierwsze tego typu działanie ze strony Katalonii. W styczniu tego roku kataloński Departament Rolnictwa przyjął program karczowania 2 tysięcy hektarów sadów z brzoskwiniami i nektarynami. Jest to próba naprawy złej sytuacji ekonomicznej producentów, na którą złożyły się powtarzające się od lat niskie ceny owoców, a także rosnąca konkurencja ze strony innych producentów.

„Katalonia bierze byka z rogi” – komentują decyzję hiszpańskie media. Wykarczowanie 2 tysięcy hektarów to zmniejszenie powierzchni produkcyjnej o 10%. Producenci otrzymają 5 tysięcy euro na hektar, przy czym każdy wnioskodawca będzie mógł ubiegać się o przyznanie dotacji na wykarczowanie 3 hektarów. Umowa zobowiązuje producenta, aby nie dokonywał nowych nasadzeń jakiejkolwiek odmiany brzoskwiń i nektaryn (również „płaskich”) przez okres 4 lat.

 

 

fot.pixabay

Komentarze  

+3 #4 Sadownik 2019-12-18 21:47
Gościu 3, mylisz się! ministerstwo działa wspaniale wystarczy włączyć(a raczej ta opcja mówi włanczyć)kuraTV i wiesz jak jest super.Dziś małżonka z koleżanką były w tym szacownym resorcie na spotkaniu kobiet z kół gospodyń iii pani vice minister powiedziała mniej więcej tak "...no jest wspaniale, co bym nie robiła wszystko świetnie mi wychodzi ..." ogólnie niezwykle uśmiechnięci i zadowoleni z siebie byli wszyscy urzędnicy.A co do karczowań, Hiszpanie podali sensowne argumenty, oczywiście w Polsce musiałaby być obowiązkowa deklaracja ,że na działce karczowanej X nie będzie nasadzeń przez Y lat , a sadownik chcący uzyskać taką pomoc podpisuje glejt , że nie powiększy areału nasadzeń, na żadnej innej działce, swej bądź dzierżawionej.Komu się nie podoba taki zapis nie przystępuje do programu, krótka piłka ... oczywiście jestem na 100% , pewien że takie regulacje nie powstaną.A JWP minister, jak wspomniałeś ,wielokrotnie wprost negatywnie się o nas wypowiadał iii cóż , jak ostatnio głosowały , Grójec, Sandomingo , czy Szkieletczyzna ? ...wiadomo.Gość im pluje w twarz a oni tylko deszcz widzą , amen.
Cytować
0 #3 Guest 2019-12-18 14:22
Jest kilku takich ,,guru" sadownictwa, którzy nawet takiej myśli nie dopuszczają. Mamy gotowy projekt od 3 lat, mamy obietnicę wsparcia kilku państw europejskich, a argument przeciwników i wśród sadowników i w ministerstwie jest taki:,,Znowu zgarniecie kasę a produkcja i tak się nie zmniejszy". Mamy niestety jako sadownicy kompletnie ,,zafajdaną" opinię jeśli chodzi o ,,wykorzystanie" środków unijnych. Nie możemy nawet liczyć na wsparcie reszty rolników bo oni uważają , że sadownicy już dość się nachapali. A minister? On niestety ma również swoje zdanie o nas sadownikach i jeśli on dalej będzie szefem resortu na strategiczne decyzje ministerstwa w naszej branży nie ma co liczyć. Nawet ten ,,wyśmiewany" przez niektórych poprzedni minister, miał bardziej empatyczny stosunek do nas. A aktualny? On dużo gada a robi o wiele mniej od poprzednika.
Cytować
0 #2 Guest 2019-12-18 13:00
Rozsądne rozwiązanie.
Ja wiem ,,wolny rynek,, za dużo dotacji rozdawnictwa itd.,
ja mam pożucony sad w sąsiedztwie i wiem co to oznacza dla sąsiadów wszelaka zwierzyna i wszystkie szkodniki rozłażą się na potęgę po okolicy i nic nie można z tym zrobić.
A jak się coś na tych drzewach urodzi to jest zebrane na przemysł.
Cytować
+1 #1 Paul 2019-12-17 23:55
Warto aby powyższą notatkę przeczytali ci, którzy głoszą że w Polsce nie należy wspierać karczowania części nasadzeń i są zwolennikami pozostawienia wszystkiego ot tak, aż sytuacja ureguluje się sama.
Cytować

Powiązane artykuły

X