Cena za przemysł w nowym sezonie może osiągnąć 0,80 zł/kg, ale czy więcej? – wywiad z Marcinem Bąkiem. Polecamy

 

Jakie będą ceny za tegoroczne jabłka? Ze względu na straty spowodowane przymrozkami i gradem jest to temat, który najbardziej interesuje sadowników. Nic dziwnego, jabłek jest co najmniej o 40% mniej, niektórzy po gradobiciu jabłek deserowych nie mają wcale, a z czegoś trzeba będzie żyć i zapewnić ciągłość produkcji w przyszłym sezonie. Dziś o rozmowę na temat ogólnie pojętych jabłek przemysłowych poprosiliśmy właściciela firmy przetwórczej MBF z Góry Kalwarii, Marcina Bąka, który nie tylko przetwarza jabłka, ale także sam jest sadownikiem. Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że mniejsza ilość jabłek w Europie zdecydowanie wpłynie na podwyższenie cen, jego zdaniem cena przemysłu w szczycie sezonu może osiągnąć  80 groszy za kilogram. Dlaczego nie więcej? Zapraszamy do artykułu.

 

Redakcja: Ten rok nie jest pomyślny dla sadowników, najpierw przymrozki, teraz grad. Jabłek będzie mniej, także tych przemysłowych. Czy wpłynie to na podwyżki cen?

Marcin Bąk, MBF: Oczywiście, ceny będą wyższe. W przypadku zwykłych jabłek przemysłowych przeznaczanych na koncentrat, stawki mogą być wyższe o 100 % względem cen z jesieni 2016.  Według mnie, w  szczycie sezonu cena może osiągnąć poziom 80 groszy za kilogram, może pełnej złotówki, ale byłbym tutaj ostrożny. Dlaczego? Trzeba pamiętać, że koncentrat jabłkowy produkowany jest na całym świecie, a nie tylko w Polsce. Złotówka lub więcej za zwykły przemysł wiązałaby się już z dużym ryzykiem i przetwórcy raczej się tego nie podejmą. Owszem, w Europie jabłek jest mniej, ale pozostają jeszcze Chiny i obie Ameryki… Przetwórcy będą unikali wyższych cen z obawy przed powtórzeniem się sytuacji z przeszłości, kiedy przetwórcy kupowali polskie jabłka po bardzo wysokich cenach,  a później stracili przez to duże pieniądze, bo na rynkach światowych cena koncentratu jabłkowego bardzo spadła.

 

Redakcja: 80 groszy, złotówka to maksymalna cena jaką zaoferują przetwórnie?

Marcin Bąk: Tak jak mówiłem, zapotrzebowanie na surowiec jest duże, stąd podwyżka ceny. Ale przetwórnie będą unikały ewentualnego ryzyka, dlatego nie sądzę, żeby zaoferowali stawkę wyższą.
Jak na razie wygląda sytuacja? Moja firma skupuje jabłka przeznaczone na obieranie. W tym momencie płacimy 80 groszy za kilogram. Jeżeli cena wzrośnie, nasi odbiorcy ograniczą zakupy i będą czekać na dalszy rozwój wypadków. Dzieje się tak pomimo że zapotrzebowanie na surowiec jest  duże. Nasi odbiorcy  chcą przedłużać kontrakty, które z reguły obejmują stałą cenę produktu na cały sezon, a my nie wiemy, jaką cenę zaproponować i czy uda się dotrzymać zobowiązań.

Dla małych, rodzinnych przetwórni takich jak moja, rok taki jak ten będzie prawdziwym wyzwaniem. Proszę zwrócić uwagę jakie odmiany najmniej ucierpiały w wyniku przymrozków. W  sadach zostało najwięcej Gali, która nie nadaje się do obierania, bo jest zbyt drobna. Opieramy się zdecydowanie na trzech podstawowych odmianach: Idaredzie, Jonagoldzie i Ligolu, a one w większości wymarzły.  Jestem pełen obaw o utrzymanie stałych odbiorców jabłka obranego.
Podobnie w przypadku koncentratów i soków NFC. Także do ich produkcji preferowane są te o wyższej kwasowości.
Jabłko jest „wypełniaczem” dla wielu produktów i nie ma czym go zastąpić. Także konsumenci powinni spodziewać się  podwyżek na półkach.

 

Redakcja: Kto w tym sezonie ucierpi najbardziej?

Marcin Bąk: Sadownicy, którzy po przymrozkach uzyskają chociaż połowę zbiorów, mają szansę zamknąć sezon na niewielkim plusie. Tego roku w najgorszej sytuacji  są duże, nowoczesne gospodarstwa, które zaciągały kredyty na unowocześnianie i modernizację sadów, a przymrozki pozbawiły je plonu.

Ten problem zresztą dotyczy nie tylko gospodarstw, ale także grup producenckich, innych pośredników, ale także firm, takich jak moja, które obarczone są zobowiązaniami kredytowymi.

Paradoksalnie zyskają małe gospodarstwa, które mają plony, nie posiadają zobowiązań kredytowych, ponieważ  nie inwestowały w rozwój.

 

Redakcja: Co radziłby Pan tym, którzy mieli w sadzie gradobicie?

Marcin Bąk: Co mógłbym teraz poradzić, także jako sadownik? W sadach, które dotknął grad nie można wpadać w panikę. Nie należy zrywać tych jabłek zbyt wcześnie, trzeba poczekać jak najdłużej, bo mimo że drzewa odczuwają stres, to i tak dalej będą karmić owoce, które zwiększą masę.

Na razie obserwujmy, ewentualnie zerwijmy te jabłka, które zaczną gnić.

Te owoce, które mają  rany i przecięcia po gradzie, w tym roku będą bardzo wartościowe. Można je przeznaczyć na obieranie. Ważne jest tylko, aby nie miały obić powstałych w trakcie zbioru i miały średnicę powyżej 7 cm. Za jabłka do obierania można otrzymać wyższą cenę, niż za suchy przemysł, a w tym sezonie każdy grosz się liczy, dlatego naprawdę warto sortować jabłka przy zbiorach.  

 

Komentarze  

0 #5 pawel 2017-10-08 19:22
A po ile bedzie spad mam ze 40 ton
Cytować
0 #4 Guest 2017-10-08 19:20
A ile tak naprawde bedzie kosztowal ten przemysl mam ze 40 ton
Cytować
+2 #3 Danie222 2017-07-22 17:40
Juz sie przetwórnie martwia ? :D Nie bedzie przemysliku w tym roku sobie poczekacie za złotówke moze cos kupicie :D
Cytować
-5 #2 Guest 2017-07-22 12:04
Bez przesady 0,8 zl/kg to dobra cena za przemysł, który jest odpadem produkcyjnym w sadach deserowych. W stu procentach pokrywa to srednia wieloletnią kosztów wytworzenia. Poza tym to dziwne, że nie chcą roznicowac cen że względu na kwasowosc odmian.
Cytować
+3 #1 sad 2017-07-22 11:55
WYPRUJ SOBIE FLAKI A POZNIEJ CI KUPIMY ZA PARE GROSZY/
Cytować

Powiązane artykuły

Niezbędnik sadownika – przewodnik po giberelinach

Parch zaatakuje zaraz po świętach

A jednak się opłaca

X