Murawa z samosiewu czy zasiew celowy?
Zagadnienie agrotechniczne. Dominującym w sadach intensywnych systemem utrzymania gleby jest pas ugoru herbicydowego pod koronami drzew oraz pasy wykaszanej murawy w międzyrzędziach.
Stosowanie herbicydów pozwala na szybkie i tanie wyeliminowanie okrywy roślinnej w pobliżu drzew, która konkurowałaby z gatunkiem uprawianym o wodę i składniki pokarmowe. Tworzymy w ten sposób żyzną warstwę gleby dostępną dla korzeni drzew, bez ryzyka powstania ich uszkodzeń mechanicznych. Rozwiązanie to sprzyja dobremu wzrostowi i plonowaniu roślin, jest bardzo efektywne. Pomimo nacisku na „bardziej przyjazne środowisku” metody produkcji, jak na razie nie zanosi się na to, aby tradycyjny ugór herbicydowy miał stracić na popularności.
Z kolei obecność w międzyrzędziach darni gatunków trawiastych zabezpiecza glebę w alejkach przed erozją wietrzną i wodną, rozszlamowaniem po intensywnych opadach; wiąże podłoże i ułatwia przejazdy maszynami w celu wykonywania zabiegów w sadzie. Ponadto roślinność w międzyrzędziach wzbogaca podłoże w próchnicę, a systemy korzeniowe traw wydzielają śluzy, które zlepiają agregaty glebowe.
Standardowym posunięciem jest stosowanie w pierwszym, ewentualnie drugim roku po założeniu sadu czarnego ugoru, czyli utrzymywania w międzyrzędziach dzięki zabiegom mechanicznym gleby wolnej od chwastów. Najpóźniej w trzecim roku (a często już pod koniec lata w roku pierwszym) wysiewa się w międzyrzędziach nasiona odpowiednio skomponowanych mieszanek traw. Wybiera się trawy niskie, wytrzymałe, o niezbyt intensywnym wzroście, aby nie wykonywać koszenia murawy zbyt często. Przykładowymi gatunkami stosowanymi w międzyrzędziach są życica trwała, kostrzewa czerwona oraz wiechlina łąkowa. Przed siewem trawy glebę wałuje się i wyrównuje. Otrzymujemy w ten sposób zbitą darń wartościowych z punktu użytkowania sadu gatunków, którą kosimy kilka razy do roku. W przypadku powstawania ubytków, trawę dosiewamy.
Inną możliwością jest wyhodowanie murawy z samosiewu, czyli pozwolenie na pokrycie gleby w międzyrzędziach naturalnym porostem, złożonym zarówno z gatunków jednoliściennych, jak i dwuliściennych. Takie zagospodarowanie międzyrzędzi zaleca się m. in. do produkcji integrowanej, gdyż roślinność wyrosła z samosiewu jest biologicznie różnorodna, zawiera chwasty kwitnące (mniszek, krwawnik, rdesty, stokrotki itd.), które są źródłem pożytku dla owadów zapylających. Konkurencję tych gatunków z drzewami ma powstrzymywać systematyczne koszenie.
Ja dostrzegam jednak w tej koncepcji pewne mankamenty. Przyjmijmy, że zakładamy sad na nowinie porolniczej, na której gospodarowano intensywnie, od wielu lat stosując opryski herbicydami. W takiej sytuacji należy przewidywać, że rezerwuar nasion w glebie jest ograniczony, a proces samoczynnego porastania międzyrzędzi będzie przebiegał wolniej. Drzewa nie będą miały jeszcze na tyle rozwiniętych systemów korzeniowych, aby stabilizować strukturę gleby, wskutek czego przeprowadzanie zabiegów w sadzie doprowadzi do powstania kolein.
Druga sprawa dotyczy ryzyka kompensacji w międzyrzędziach ekspansywnych gatunków roślin dwuliściennych, które kwitną nisko (np. fiołek polny) i rozwijają liście w rozetach (np. iglica pospolita), wskutek czego ich kwiatostany nie zostaną skoszone i wydadzą nasiona. Nasiona te mogą gromadzić się w rzędach drzew, zwiększając problem zachwaszczenia.
A co na ten temat sądzą nasi Czytelnicy? Może mają jakieś doświadczenia z murawą z samosiewu?
Komentarze
Oczywiście że obecność kwitnących chwastów utrudnia ochronę, należy to brać pod uwagę ze względu na pszczoły, ale po latach i tak efekt końcowy składu murawy mamy podobny.I jak by co można te kwitnące chwasty zwalczyć np MCPA.
A szerzej co do walki z chwastami, to polecam czasem odejść od rutyny, która wielu z nas opanowuje( czyli 2-3 razy glifosat + MCPA ).Gdy u mnie nastąpiła "wielka kumulacja" mniszka i tasznika , wykonałem w jednym roku specjalny zabieg tylko pod kątem tych chwastów czyli bardzo wczesny zabieg(oba chwasty wypuszczają rozetki swych liści gdy wokół jeszcze szara gleba) glifosatem;potem był kolejny zabieg klasyczny glifosat+MCPA w tradycyjnym terminie iii na kilka lat niemal czysto od mniszka i tasznika.Podobnie pozbyłem się uciążliwej wierzbownicy.