Czy w czerwcu 2026 też jabłka będę drogie?
Polecane

Czy w czerwcu 2026 też jabłka będę drogie?

Mamy połowę czerwca, a sezon handlu jabłkami ze zbiorów 2024 roku powoli dobiega końca. Nie da się ukryć, że od dobrych kilku tygodni ceny tych owoców są wyjątkowo atrakcyjne. Nikogo już nie dziwią ogłoszenia, w których pojawiają się liczby zaczynające się od „trójki z przodu”.

Mimo wysokich cen sprzedaż przebiega całkiem płynnie, wystarczy zamieścić ogłoszenie, a telefon zaczyna się grzać od liczby połączeń. Przypomnijmy, że przez większą część sezonu ceny były umiarkowane. Dopiero kwiecień, a już na pewno maj, przyniósł wyraźne podwyżki.

Prawie do końca marca ceny utrzymywały się na poziomie „jesień + koszty przechowywania”. Oczywiście to pewne uproszczenie, wiadomo, że każdy ma inne koszty przechowywania, a różne klasy owoców drożały w różnym tempie. Niemniej jednak, niezależnie od sposobu liczenia, aż do wczesnej wiosny trudno było mówić o jakiejkolwiek rewelacji.

Ponieważ mamy kolejny rok z przymrozkami, a plonowanie znów będzie znacznie niższe od standardowego, zaczynamy analizować sytuację i wyciągać wnioski na kolejny sezon. Coraz częściej słychać głosy, że błędem była zbyt wczesna sprzedaż jabłek w kończącym się sezonie, że wystarczyło przetrzymać owoce do maja, by uzyskać znacznie lepsze ceny.

To jednak dość płytkie spojrzenie na rynek i niezrozumienie mechanizmów, które stoją za obecnymi, wysokimi cenami. Jesienią zebraliśmy nieco ponad 3 miliony ton jabłek różnej jakości. Mimo prognoz sugerujących, że cena jabłek przemysłowych osiągnie poziom 1,50 zł/kg, nic takiego się nie wydarzyło, cena ustabilizowała się nieco powyżej 1 zł/kg, notując jedynie niewielkie wahania i bez żadnych rekordów.

W chłodniach zamknęliśmy około 1 miliona ton. Na dzień 1 stycznia 2025 roku w magazynach pozostawało 928 tysięcy ton (według danych WAPA, kolejne dane również pochodzą od tej organizacji).

Przy tej ilości jabłek w chłodniach, która i tak była znacznie niższa niż średnia z lat poprzednich, ceny jabłek deserowych nie robiły wrażenia. Wzrosty były bardzo umiarkowane, wręcz symboliczne.

Owoce nosiły liczne ślady uszkodzeń przymrozkowych, występowały problemy z jakością, a wyniki sortowania pozostawiały wiele do życzenia. W efekcie wielu sadowników szukało alternatywnych sposobów zagospodarowania jabłek poza rynkiem deserowym.

Między 1 stycznia a 1 kwietnia 2025 roku z polskich chłodni ubyło 550 tysięcy ton jabłek, mimo tylko umiarkowanie atrakcyjnych cen. To oznacza, że sprzedano około 60% zapasów. Opróżniliśmy więc magazyny w znacznym stopniu, tworząc tym samym warunki do dużej dysproporcji między podażą a popytem.

Gdyby nie tak istotna zmiana na przełomie zimy i wiosny, obecny poziom cen nie byłby możliwy. Nie można więc twierdzić, że wystarczyło przechować jabłka do maja, by sprzedać je po 2,50 zamiast po 1,50 zł/kg.

Warunkiem wzrostu cen nie był upływ czasu, lecz znaczące zmniejszenie podaży. Gdyby większość sadowników zdecydowała się na przechowanie jabłek do maja, taki wzrost cen po prostu by nie nastąpił.

Dlatego należy zachować dużą ostrożność przy planach długoterminowego przechowywania zbiorów z 2025 roku. Jeśli zbyt wiele osób spróbuje powtórzyć sukces nielicznych z tego roku, możemy się srodze rozczarować.

Powiązane artykuły

Szybkie zbiory, niskie ceny

Szybkie zbiory, niskie ceny

Ceny jabłek deserowych w sierpniu 2025

Ceny jabłek deserowych w sierpniu 2025

Polskie jabłka droższe niż kiedykolwiek

Polskie jabłka droższe niż kiedykolwiek