Sam wyprodukowałeś, sam sprzedaj

W piątkowy wieczór siedzę sobie przed komputerem i rozmyślam nad przyszłością naszej branży. Ten rynek naprawdę jest patologiczny i on nie ma przyszłości w takiej formie, w jakiej teraz go znamy. Właśnie pomagam mojemu koledze sprzedać Idareda. Jabłko jest niezłe, czerwone, zdecydowana większość w rozmiarze 70-80 mm. Podzwonił, poszukał ofert, popytał i okazuje się, że najlepiej sprzedać te jabłka na obieranie. Za całkiem fajne jabłka najwyższa oferta, za owoce deserowe, to 0,80 zł/kg, przy czym to jest cena wyjściowa i już przy odrzuceniu 10% owoców średnia cena wyjdzie na poziomie 76 groszy (przemysł sprzedany po 40 groszy). W przestrzeni medialnej są jeszcze oferty na 70 groszy (za owoce +70 m) albo i 65 groszy. Trochę telefonów po zachodnich przetwórniach i okazało się, że Idared pojedzie za granicę jako owoce II klasy w cenie 0,80 zł/kg EXW, oczywiście płatne za każdy kilogram a nie na sortowanie. Okazuje się, że lepiej jest produkować jabłko drugiej klasy dla zagranicznych odbiorców niż deser dla polskich pośredników. Kolega śmiał się z tej sytuacji, ale to był śmiech przez łzy. Naprawdę żal mu pracy jaką włożył w produkcję, w wykolorowanie, w jędrność. Gdyby wiedział, że przeznaczeniem tych owoców jest przetwórnia, to trochę inaczej podchodziłby do ochrony i pracy nad jakością. Niestety, nasza rzeczywistość jest jaka jest, w tym kraju na jabłkach zarobi ten, który sam sobie je sprzeda. Jeśli ktoś sądzi, że jego docelowym kanałem sprzedaży będą sortownie.... no to niech się poważnie zastanowi nad takim modelem handlu.

Drodzy Sadownicy, ja tego nie piszę żeby zwrócić uwagę na zachowanie firm pośrednictwa handlowego, tylko na Wasze. Sortownie Was kroją jak chcą, bo się dajecie tak kroić. Każde grabie grabią do siebie, to nic dziwnego. Tak, takie zachowanie sortowni i zarzucanie rynku jabłkami kupionymi w cenie przemysłu jest złe, jak najbardziej. Jednak dlaczego Wy im te owoce oddajecie za takie pieniądze? Jaki jest sens sprzedaży jabłek po 60 groszy? Ile na tej operacji zarobiliście, przyjmując nawet, że koszt bieżący produkcji to 50 gorszy? 10 groszy z kilograma pomnożone przez 50 ton, to raptem 5 tysięcy złotych zysku. Ile macie średnio hektarów? 5? 10? Chcecie mi powiedzieć, że satysfakcjonuje Was praca za 50 tysięcy rocznie minus amortyzacja?! To jest 4000 zł na miesiąc. Jak słyszę, że w sandomierskim ludzie biją się o łuszczkę, aby szykować Idareda po 65groszy, to ja się pytam: gdzie tu sens? Naprawdę lepiej iść do pracy. Dziś kierowca w transporcie krajowym ma 25 zł/h netto, 200 złotych dniówki, ponad 5000 zł na miesiąc. Na czysto, bez amortyzacji. Bez obawy o grad, suszę, przymrozki. Dopłaty i tak dostaniecie, wystarczy kosić trawę. Zewsząd płyną głosy o potrzebie zmian na tym rynku, tylko każdy zapomina, że rynek to ludzie i wszelkie zmiany muszą się zacząć od zmiany w ludziach, którzy na tym rynku pracują albo może od wymiany ludzi? Sortownie same z siebie nie będą Wam płaciły więcej niż muszą, bo niby dlaczego?

Idą trudniejsze czasy, podwyżki wszystkiego, od prądu po opryski i nawozy. Produkcja jabłek staje się wyzwaniem. Jeśli już dziś tak wiele osób ma problem z opłacalną sprzedażą swoich owoców, to co będzie za rok lub dwa? Naprawdę nie trzeba czekać do końca, do ostatecznego bankructwa, do chwili aż prąd wyłączą. Niech każdy sumiennie podliczy ile ton ma w komorze, ile wydał na produkcję i po ile teraz sprzedaje. Nie jest żadną ujmą zakończenie biznesu, wielu wybitnych inwestorów nie raz umoczyło. To się zdarza. Naszym problemem jest chłopska mentalności i przeświadczenie, że jak zlikwiduję sad to będę gorszy od sąsiadów, którzy dalej to robią. To ciągłe oglądanie się na innych jest przekleństwem polskiej wsi. Najpierw wszyscy sadzili, bo inni mieli sady. Wszyscy brali PROW-y to i ja wziąłem. Wszyscy stawiali chłodnie, to i ja postawiłem. Teraz połowa ledwie zipie, ale nikomu do głowy nie przyjdzie żeby sobie sadownictwo odpuścić. Utyskiwania pod kościołem po porannej mszy w niedzielę, utyskiwania na Broniszach albo w internecie, wszyscy źli, od grup po rząd albo przetwórnie. Ale każdy musi trwać w tym sadownictwie, bo to dyshonor zlikwidować, bo utraciłby tytuł gospodarza, spadłby do roli pracownika. Drodzy Państwo, to jest największy problem polskiego sadownictwa, tutaj nie prowadzi się biznesu, tu się gospodarzy.

Komentarze  

+4 #8 Sadownik2 2021-12-20 14:44
Cytuję Kierowca:
Proszę o ofert pracy za 25 zł w Sandomierskim

Kierowco trzeba trochę ruszyć głową ,jeśli masz ciężarówkę taką około 10 ton z windą i stosowne uprawnienia , sam możesz sobie ustawiać każdy dzień w transporcie.Pracy nie zabraknie do końca świata .Sąsiad zaczął kilka miesięcy temu ,dziś już zatrudnia kierowcę , bo zleceń jest oporowo.
Trudno nazwać sadowników sortujących jabłko po 60 gr przy cenie przemysłu 40 gr , nie używając obelżywych słów , dlatego nie napiszę co o tym myślę .Panie Jacku P . wciąż te same dyrdymały o zorganizowaniu.Włoski rynek jest zorganizowany w 100% ilu jest z tego szczęśliwych sadowników , czemu CO ROKU SĄ PROTESTY sadowników na tym cudownie zorganizowanym rynku???? wielokrotnie tu, ja i kilka osób w tym jeden znielubiany powszechnie pisaliśmy o nadprodukcji i kiepskiej jakości towaru pakowanego do chłodni i tu jest problem i kropka.Załóżmy ,że przy takim areale jak mamy obecnie, 1/2-3/4 sadowników zadba o jakość , to i tak da nam to nadprodukcję i cóż wg Pana - jak będą wszyscy w jednej GP , nawet najlepiej zarządzanej, to ta grupa skupi całość jabłka w dobrej cenie ....buuuaaahahaha .Radzę zejść na ziemię i namawiać sadowników na poprawę jakości i co najmniej! nie zwiększanie nasadzeń , a nie dalej wciskać kit, że jak się pięknie cudownie zorganizujemy to wszystko z zyskiem dla sadownika sprzedamy.
Cytować
-1 #7 Wojciech 2021-12-20 08:42
Z tą mentalnością i podejściem to prawda chociaż coś jest tanie nie zwrócą się nawet koszty dołożyć trzeba do zbioru co powiększy jeszcze deficyt ale trzeba zebrać bo jak zostawić to co ludzie powiedzą kilka lat ponad dekadę miałem 2.5 ha owsa na słabej ziemi i oddalonej od gospodarstwa ładnych parę kilometrów żeby nie dopłaty to bym tego nawet nie obrabiał owies był wtedy jak i pozostałe zboża tani coś około 15 zzł za kwintal magazyny miałem pełne z zeszłego roku bo też było tanio zdecydowałem nie kosić tylko zaorać ile potem było za plecami gadki że nie stać mnie było na kombajn chociaż miałem swojego
Cytować
+3 #6 Krzysztof 2021-12-18 16:53
To jak są takie ceny za jabłka to ja dam 1,50 za kg i kupię 100 kg. :-)
Cytować
+2 #5 Kierowca 2021-12-18 08:09
Proszę o ofert pracy za 25 zł w Sandomierskim
Cytować
+3 #4 Pioter 2021-12-17 22:46
Cytuję Jacek Pruszkowski:
Może i zgodziłbym się z ta opinią ale...Autor zapomina, że rynek owoców i warzyw to nie jest wolny rynek, na którym panują wyłącznie czynniki popytu i podaży oraz jakości takiej lub innej. Jest on uregulowany prawodawstwem specjalnym, zupełnie
różnym nawet od przepisówdotyczących rynkuproduktów rolnych. To podstawa i ABC sadowniczej ekonomii, od której trzeba zacząć. Przyczyną perturbacji jest nie tyle nadprodukcja ile przede wszystkim niechęć do współpracy czy wspólnych przedsięwzięć oraz całkowity brak zorganizowania. I nie chodzi tu tylko o grupy i spółdzielnie. Wystarczy poczytać opinie na temat związków branżowych czy np. Izb Rolniczych. Większość nawet nie zadaje sobie trudu by się zorientować co one mogą, jakie są ich uprawnienia i nasze wspólne z nimi zależności oraz ich uprawnienia wobec władzy. Opieramy się w większości wyłącznie na medialnych i (o zgrozo) osobistych sympatiach czy antypatiach. Nasza potrzeba niezależności na wszystkich płaszczyznach jest wprost chorobliwa. Do tego również patologiczna i chorobliwa jest nasza niechęć do tych, którym się lepiej powiodło niż nam. Widać to i w zjadliwych komentarzach i notorycznych próbach dyskredytowania tych, którzy sobie jako tako radzą. Problem leży w naszej głowie i w naszej ,,niereformowalności", którą dodatkowo ,,pielęgnują" politycy, związkowcy i wszelkiego rodzaju ,,naprawiacze rzeczywistości" oraz przede wszystkim ci, którzy nauczyli się dobrze żyć, żerując na naszych przyzwyczajeniach, wadach oraz zwykłej głupocie i naiwności.


W punkt Panie Jacku stawiam flache za te slowa
Cytować
+5 #3 Pawel 2021-12-17 22:27
Autor ma jakas obsesje na wysylanie do pracy na etat szczegolnie na tiry. Czy sam byl i pracowal na tirach.? I czy zdaje sobie sprawe z odpowiedzialnosci , dostarczenia na czas, jazdy z duzym tonazem w zime, niewyspania itd? Nawet na jezdzie po kraju nie jest to latwy kawalek chleba, wydaje sie latwo jak sie wsiadze w busa czy osobowke i pojedzie kilka km raz na jakis czas. A po drugie nie wyobrazam sobie wiekszosc sadowniko juz takich nawet po 30 pracujacych u kogos .
Cytować
+16 #2 Szef 2021-12-17 20:22
Brawo , brawo ,brawo wstrzelił się Pan w sedno . Zmiana mentalności i przestanie udawania przed wszystkimi że ja daję rade.Każdy jedzie na tym samym koniu ,chyba że masz dodatkowy biznes.
Cytować
+10 #1 Jacek Pruszkowski 2021-12-17 18:16
Może i zgodziłbym się z ta opinią ale...Autor zapomina, że rynek owoców i warzyw to nie jest wolny rynek, na którym panują wyłącznie czynniki popytu i podaży oraz jakości takiej lub innej. Jest on uregulowany prawodawstwem specjalnym, zupełnie różnym nawet od przepisów dotyczących rynku produktów rolnych. To podstawa i ABC sadowniczej ekonomii, od której trzeba zacząć. Przyczyną perturbacji jest nie tyle nadprodukcja ile przede wszystkim niechęć do współpracy czy wspólnych przedsięwzięć oraz całkowity brak zorganizowania. I nie chodzi tu tylko o grupy i spółdzielnie. Wystarczy poczytać opinie na temat związków branżowych czy np. Izb Rolniczych. Większość nawet nie zadaje sobie trudu by się zorientować co one mogą, jakie są ich uprawnienia i nasze wspólne z nimi zależności oraz ich uprawnienia wobec władzy. Opieramy się w większości wyłącznie na medialnych i (o zgrozo) osobistych sympatiach czy antypatiach. Nasza potrzeba niezależności na wszystkich płaszczyznach jest wprost chorobliwa. Do tego również patologiczna i chorobliwa jest nasza niechęć do tych, którym się lepiej powiodło niż nam. Widać to i w zjadliwych komentarzach i notorycznych próbach dyskredytowania tych, którzy sobie jako tako radzą. Problem leży w naszej głowie i w naszej ,,niereformowalności", którą dodatkowo ,,pielęgnują" politycy, związkowcy i wszelkiego rodzaju ,,naprawiacze rzeczywistości" oraz przede wszystkim ci, którzy nauczyli się dobrze żyć, żerując na naszych przyzwyczajeniach, wadach oraz zwykłej głupocie i naiwności.
Cytować

Powiązane artykuły

X