Ceny jabłek deserowych nie rosną

Nie da się ukryć, że ceny jabłek deserowych dość mocno odbiegają od oczekiwań sadowników. Tym bardziej, że jednak zbiory dość szybko się kończą, przetwórnie już zauważyły deficyt jabłek i podniosły znaczenie ceny, próbując ściągnąć z rynku maksymalnie dużo jabłek. Do góry również poszły owoce drugiej klasy na obieralniach, dziś nie ma problemu aby sprzedać Ligola czy Jonagoldy z przeznaczeniem na obieranie w cenie 1,05-1,10 zł/kg, a jeśli ktoś pokusi się o wyeksportowanie towaru do Niemiec czy Holandii, to spokojnie dostanie 1,3 zł/kg. W porównaniu z tym bardzo żałośnie wyglądają stawki u handlarzy jabłkami deserowymi, którzy za większość odmian oferują ceny 1,2-1,3 zł/kg na sortowanie, czyli realna średnia cena będzie o 20 groszy niższa. Jaki jest więc sens sprzedawania im jabłek?

Należy zwrócić uwagę, że cena na sortowniach jest pochodną cen na marketach, które też nie kwapią się do podnoszenia cen. To, że ceny te zaraz zaczną rosnąć jest raczej pewne, bo nie da się dłużej utrzymywać tak nikłej różnicy między jabłkami pierwszej i drugiej klasy a popyt na obierkę ze strony Zachodu raczej szybciutko nie wyhamuje.

Zgodnie z przewidywaniami dość słabo przechowują się tegoroczne jabłka. Na Gali już można zauważyć ślady gnicia, choć owoce tej odmiany zrywane były raptem 5-6 tygodni temu. Oznacza to, że będzie znacznie utrudniona spekulacja przemysłem i długie przechowywanie na pakowniach będzie dość ryzykowne. To natomiast implikuje, że pod koniec listopada na przemysł będą już tylko dostarczane owoce z przechowalni, czyli przetwórnie – jeśli nie naprodukowały koncentratu do tej pory – to będą musiały zawalczyć dość mocno o jabłka z sortowniami. Oczywiście prezes pewnej niemieckiej firmy produkującej koncentrat może ponownie wyjaśnić gawiedzi, że „ceny jabłek przemysłowych są zbyt wysokie” i arbitralnie ustalić ich poziom na 50 groszy, co stanie się przy oklaskach ze strony sortowni. Pamiętajmy, że na rynku przetwórstwa jabłek na koncentrat nie działają prawa podaży i popytu, bo tutaj nie mamy konkurencji tylko oligopol. Choć patrząc na światowe ceny koncentratu oraz popyt na niego z jednej strony a z drugiej na ilości zbiorów w Polsce, to bardziej realnym wydaje mi się wyścig o pozostałe jabłka. Jednak, jak już pisałem, cena jabłek przemysłowych jest pochodną koniunkcji Jowisza i Saturna i jakiekolwiek jej przewidywanie na podstawie racjonalnych, rynkowych przesłanek jest zupełnie bez sensu.

Zastanawia mnie tylko czy naprawdę polskie markety dalej chcą oferować tak niskie stawki i handlować drugą klasą? Te promocje szrotu weszły już na stałe do polskiego handlu i dobrego (a przez to drogiego) jabłka już nie chce żaden supermarket? Będziemy mieli na półkach już tylko obierkę?

Komentarze  

0 #3 Ekonom 2023-10-27 17:35
Ceny deseru nic rosną bo sortownie czekają na obniżkę cen przemysłu;)

Tylko mnie chvj interesuje jego cena

Mnie interesują moje koszty i mój zysk
Cytować
0 #2 Ekonom 2023-10-27 03:00
Luźny eksport cały czas do góry co podnieca gumofilca
Cytować
0 #1 Amen 2023-10-26 16:13
"Szrot będzie szedł na markety na export coś niecoś lepszego i starczy"
Cytować

Powiązane artykuły

A jednak się opłaca

Związek między jakością a ceną

Rynek decyduje

X