
Jakie odmiany jabłoni sadzić?
Ponieważ jesień to tradycyjny okres zakupu drzewek jabłoni, to odpowiedzmy sobie i podpowiedzmy innym, co też sadzić.
Pytania w stylu "a co teraz sadzicie?" to standard na różnych forach wymiany informacji. W minionym tygodniu dość ostro skrytykowałem masowe nasadzenia w ciemno, tylko dlatego, że trafił się rok czy dwa z wysokimi cenami przemysłu. Jednak jest pewne grono ludzi, które na jabłkach zarabia nawet w latach z niskimi cenami. Tak sobie ustawili współpracę z klientami, że są w stanie osiągać ceny, przy których nie dokładają do produkcji. Na jakie odmiany postawili sadownicy, którzy zarabiają? No właśnie rzecz w tym, że to nie od odmiany zależy. Otóż zarabiają ci, którzy dostosowali swoją ofertą do klienta. Równie dobrze można zarabiać na super jakościowej Gali Royal jak i na Jonagoldzie, zbieranym z 15-letnich drzew z wybarwieniem 20%. Clue kryje się w znalezieniu partnera do handlu i naprawdę nieważne jest czy będzie on odbierał od nas deser czy drugą klasę na obierkę. Ważne, aby powyżej kosztów produkcji. Znam ludzi, którzy wysyłają jabłka w świat od wielu lat i naprawdę produkują top jakość. Tam od wiosny idą inwestycje w nawozy, opryski, i pracę ludzką na ogromną skalę. Nikt się nie zastanawia czy na Red Deliciousie wykonać ten dodatkowy oprysk na brązowienie gniazda, to za duże ryzyko niewykonania. To, jak oni tną Red Jonaprince'a, aby gałązki się zwieszały do dołu, co hamuje wzrost owoców, bo klient z Azji nie chce większych niż 85 mm, to jest naprawdę sztuka. Są to gigantyczne nakłady finansowe, ale chyba się zwracają skoro już kolejny sezon ludzie to robią. Oni też wymieniają nasadzenia, choć nie muszą pytać po internecie "co sadzić?". Wiedzą co klient kupuje, czego poszukuje i ile za co płaci. Na tej podstawie dokonują decyzji o zakupie drzewek.
To samo dotyczy produkcji owoców drugiej klasy, w celu zaopatrzenia przetwórni. Są wśród nas sadownicy, którzy całkiem nieźle prosperują dostarczając na wpół zielonego Jonagolda do obieralni. Tego człowieka raczej ciężko namówić na posadzenie modnej ostatnio Gali, bo w tych sadach trochę inaczej podchodzi się do cięcia letniego, troszkę mniej retarduje się wzrost, nikt nie kupuje litrami giberelin aby zabezpieczyć owoce przed ordzawieniami. Tam się produkuje sporo taniej. Niby też jabłka, ale to zupełnie inny produkt. Aby odpowiedzieć na pytanie "co sadzić?", to trzeba najpier policzyć ile i na czym można zarobić. Warto zerknąć na swój sad, na 3-5 sezonów wstecz i uczciwie odpowiedzieć sobie co przyniosło najlepsze pieniądze. Bardzo, bardzo często w rozmowach z sadownikami słyszę stwierdzenie "sprzedałem jabłka po 1,7 zł/kg". Tylko dopiero dopytując o szczgóły, to okazuje się, że tak, że po 1,7 zł/kg, tylko na sortowanie a 15% to był przemysł, do tego po te 1,7 zł/kg to były owoce 70-90 mm ale te mniejsze to już po 1,2 zł/kg a te powyżej 90 mm to poszły w przemysł, więc średnia wyszła 1,4, bo to był Jonagored po roku niesprzyjającym wybarwieniu. Gdyby średnia 1,4 wyszła za jabłka na obieranie, produkowane po taniości, to chyba nie byłby to zły wynik, natomiast te same 1,4 zł/kg dla owoców deserowych już takiego wrażenia nie robi (wszystkie powyższe wartości są czysto abstrakcyjne). Jeśli ktoś chce dalej rozwijać produkcję deserową, to takiego Jonagoreda należy wyrwać, natomiast przy produkcji dla przetwórstwa, to śmiało można dosadzić.
Nie ma więc jednej, uniwerslanej odpowiedzi na pytanie "co sadzić?". Nie ma odmiany, której nasadzenia odmienią oblicza gospodarstw, która pozwoli się odkuć finansowo. Nie mają sensu takie pytania do kolegów czy sąsiadów, nie mają też sensu w internecie, to są bardzo zniuansowane i indywidualne odpowiedzi. Trzeba też pamiętać, że sad to inwestycja wieloletnia, z myślą o 12-15 latach produkcji danej kwatery. Jeszcze dwa czy trzy lata temu wielu z nas sypało w czerwcu całe komory na przemysł, nawet jeśli w tym roku udało im się wyjść na plus, to czy kolejna, duża, wieloletnia inwestycja jest sensowna. Może lepiej najpierw skupić się na znalezieniu partnera biznesowego, która da stabilizację, niż zaczynać od wydania stu tysiecy złotych na nową kwaterę?
Komentarze
Odpowiedz jest prosta !
A nic nie sadzić i nie chodzić na wybory .
Bo jak się posadzi to człowiek się tylko narobi i trza odchodzić z tego świata
Jak się na głosuje to też nic to nie da straci nerwy i się tak zagłosuje na śmierć i w tej Polsce się nic nie zmieni .
Potwierdzam, jednego roku luzem w metalowej luszcze a drugi rok w kartonie ułożony
Przecież przemysł już zawsze będzie po 1 zl