W sadzie pracy co niemiara!

 

Wegetacja w tym sezonie postępuje błyskawicznie i kolejne fazy fenologiczne zmieniają się z dnia na dzień. Dla sadowników wiąże się to z dużym natężeniem zajęć. Muszą pogodzić zabiegi ochronne i nawożenie z innymi pracami koniecznymi do wykonania w gospodarstwie. Na nawał pracy narzekają szczególnie ci sadownicy, którzy zakładają nowe kwatery.

Przed kwitnieniem przypada kilka kluczowych momentów w zwalczaniu, m.in: mszyc, mączniaka czy zwójek. Zagęszczenie zabiegów jest męczące – nie wszystkie preparaty chemiczne można mieszać, a do tego ciepła wiosna spowodowała, że szybko pojawiło się wiele organizmów pożytecznych, z którymi trzeba postępować bardzo ostrożnie, a które zazwyczaj pojawiały się odrobinę później. Niestety, ciepłej pogodzie towarzyszy silny wiatr, często sięgający 10 m/s i nie często zdarzają się okna ciszy, kiedy to można wykonać zabieg.

Oprócz ochrony przed chorobami i szkodnikami dochodzi kwestia nawożenia. Rośliny szybko rosną, potrzebują dużej ilości składników pokarmowych czerpiąc je głównie z zimowych zapasów. Nie można z pewnością powiedzieć, że nawożenie azotowe wykonane na początku sezonu dotarło już do korzeni (mała ilość opadów deszczu, po za tym wegetacja postępuje bardzo szybko).

Zdarzają się sady, gdzie liście rozetowe są niewielkie, jeszcze słabo rozwinięte. Skłania to producentów do nawożenia dolistnego, a to skutkuje dalszym zagęszczeniem zabiegów. Poza tym nawozy podawane na dzień, na silne słońce (a takie nam towarzyszy od wielu dni) mogą powodować poparzenia liści. Niestety, nocą temperatury dosyć niskie (poniżej 10 stopni) i sadownicy martwią się, że nawożenie dolistne w takich warunkach  może być nieefektywne, więc szukają dogodnych warunków do wykonania zabiegów wcześnie rano, bądź wieczorem, podając nawozy ze środkami ochrony.

Mimo to brakuje warunków do wykonania wszystkich opryskiwań w odpowiednim terminie, a już za chwilę trzeba będzie wykonać opryski herbicydami, ponieważ chwasty rosną z niebywałą intensywnością…

Komentarze  

0 #1 Carmenere 2018-04-23 07:15
Słuszna uwaga co do skuteczności , a raczej jej braku , ochrony podczas nieodpowiednich warunków w czasie oprysku.Szkoda ,że wielu sadowników pryska " bo musi" mimo tego iż w takich warunkach albo preparat nie zadziała, albo się nie wchłonie albo uszkodzi roślinę.Dobrze jeszcze jest w miarę gdy opryskujący zdaje sobie z tego sprawę i w przypadku braku efektu zabiegu, przypomni sobie te złe warunki oprysku.Jednak bardzo częste jest wtedy ... za przeproszeniem , chrzanienie ..." eee środek X - nie działa".Dla mnie jedynym zabiegiem który czasem wykonuję wbrew zdrowemu rozsądkowi , przy kiepskich warunkach jest ochrona przed parchem.Wszystkie inne zabiegi , mogą poczekać , albo - trudno w tym sezonie ich nie wykonam.ale każdy ma swą strategię , jednak zalecam aby zapisywać sobie w notatniku warunki pogodowe podczas i po zabiegu śor.To bardzo ułatwia w późniejszej diagnozie w przypadku niepowodzenia.
No wczoraj u nas warunki do zabezpieczenia przed infekcją parcha trafiły się idealne :-)
Cytować

Powiązane artykuły

X